Czwarty numer półrocznika LandsbergON właśnie ujrzał światło dzienne. Sprawdzamy, czy gorzowianom nie zabrakło pomysłów na kolejne fantastyczne opowiadania.
Miało się nie udać?
To już czwarty numer gorzowskiego magazynu fantastycznego LandsbergON. Dotychczas miałem przyjemność czytać i recenzować każdy z nich, dlatego cieszę się, że kolejny trafił w moje ręce. Tak jak i w poprzednich odsłonach, tak i teraz wszystko zaczyna się od wstępu napisanego przez redaktora naczelnego, czyli Mariusza Sobkowiaka. Opowiada on o trudnych początkach czasopisma i sam zastanawia się nad tym, jak udało się wydać nie tylko numer pierwszy, ale i trzy kolejne. Dla czytelników z pewnością pocieszające jest stwierdzenie, iż LandsbergON ma się dobrze. Oznacza to, że spodziewać się możemy kolejnych jego odsłon! Miło jest czytać, jak to inicjatywa pasjonatów się rozwija, a miasto nadal chce je dofinansowywać. Trzymam kciuki, aby wszystko szło w dobrym kierunku. A co nowego przygotowali dla nas gorzowianie tym razem? Już sprawdzamy!
Nowi bohaterowie i starzy znajomi
Pierwszym z opowiadań, jakie możemy przeczytać w najnowszym numerze LandsbergON są Sztolnie Hallibriar. Ich autorem jest Jakub Soborak, bloger i redaktor magazynu Kyaa!. Przedstawiona przez niego historia opowiada o niedowidzącym chłopaku, zwanym Ślepażem, i jego dziewczynie Calelne, którzy mieszkają w miasteczku Hallibriar. W trakcie lektury do głowy przychodzi wiele pytań. Nie wiemy właściwie nic więcej o wspomnianych armiach Sevrovii czy Aydelareth. Trudno też zrozumieć, jaki rodzaj magii tu działa, czy też co wydobywane jest w tutejszej kopalni. Wszystko wygląda więc nieco niespójnie i pozostawia mnóstwo niedomówień. Jednak na samym końcu doczytać możemy, że jest to jedynie fragment planowanego cyklu. Dzięki tej informacji zupełnie inaczej patrzymy na całą opowieść. Mam nadzieję, że jej autorowi uda się wydać w przyszłości książkę, bo chętnie dowiem się więcej o przedstawionym przez niego świecie.
Wspomniany już Mariusz Sobkowiak postanowił dodać również swoje opowiadanie. Zmierzch bogów napisany został w formie listu podpisanego przez papieża Sylwestra II i adresowany jest do Ottona III. Opowiada o złych duchach, które chcą opętać (a może już opętały) głowę kościoła. Wiele wskazuje też na to, że ludzkość wkrótce czeka zagłada. Dzięki pierwszoosobowej formie historia wydaje się jeszcze bardziej kierowana do czytelnika i wzbudza sporo emocji, dzięki czemu świetnie się ją czyta.
A zastanawialiście się kiedyś, czy naprawdę istniejecie? Właśnie takie pytanie stawia autor opowiadania Przypadek Alicji K. – Kamil Kwiatkowski. Bohaterka szuka odpowiedzi na rozmaite sposoby. Czasem chodzi na imprezy, to znów oddaje się filozoficznym rozważaniom. Jednak ani ona, ani czytelnik nie wie tak do końca, czy Alicja faktycznie żyje?
Na koniec przeczytać możemy drugą część Opowieści o gorzowskiej Wandzie. Przyznam, że liczyłem na to, iż poznam dalsze losy Olgierda, Igora oraz mieszkającego w kanałach Gorzowa stwora, który „nie chciał Niemca”. Nie zawiodłem się. Tym razem nasi bohaterowie ściągają do pomocy wojsko, które ma rozwiązać problem krwiożerczego stworzenia. Jakub Łukasik tworzy spore napięcie, ukazując nam przygotowania do misji. Następnie wrzuca nas w sam środek akcji, gdzie świszczą kule. I zostawia nas w najciekawszym momencie. Tak się nie robi! Mam nadzieje, że w kolejnym numerze dowiemy się, co było dalej.
Bez obrazów ani rusz!
Przez te kilka numerów LandsbergON wypracował już pewien schemat. Na początku zawsze dostajemy wstęp, a następnie opowiadania. W środku jednak zawsze umieszczane są obrazy lub zdjęcia stworzone przez lokalnych artystów. Tym razem podziwiać możemy rysunki ambasadorki Gorzowa, Iwony Mazur. Nawiązują one do przedstawionego na okładce fragmentu domu mieszczącego się przy ulicy Łokietka 21. Rzeźbiony smok z otwartą paszczą pokazuje nam, że w mieście zawsze lubiano fantastyczne stworzenia. Ponadto swoje prace prezentuje Krzysztof Swarczyński. Nauczyciel rysunku i malarstwa przedstawia niezwykle barwne, ale i budzące grozę obrazy. Zwłaszcza człowiek-nietoperz (nie, nie chodzi o Batmana) mógłby zostać bohaterem horroru. I to całkiem dobrego.
Oby do września!
Czwarty numer LandsbergON należy zaliczyć do kolejnego sukcesu Stowarzyszenia NOVUM. Wprawdzie samych opowiadań jest mniej, ale za to są dłuższe, co pozwala bardziej zbliżyć się do ich bohaterów i przeżywać ich przygody razem z nimi. Ciekawą formą jest także wrzucanie fragmentów, które mają zainteresować odbiorcę. Chociażby dla kontynuacji historii Wandy już teraz czekam na kolejną odsłonę magazynu. Niestety jest też jeden szkopuł, nad którym wydawcy będą musieli popracować. W numerze znalazło się kilka błędów. Nie chodzi tu o ortografię, a bardziej usterki w składzie. W wielu miejscach brakuje myślnika, który dawałby nam znać, że któryś z bohaterów właśnie coś mówi lub opisywane są wydarzenia. Zdarzyło się także zbyt wczesne naciśnięcie entera, przez co mamy kilka słów, następnie pustą linijkę i kontynuację w kolejnej. Czasem też akapit zaczyna się nie w tym miejscu, co powinien. Na szczęście jest to rzecz, która nie przeszkadza w czytaniu i pewnie szybko zostanie wyeliminowana. Zachęcam więc do czytania i kolejnego sprawdzenia, czy w Gorzowie nadal jest fantastycznie.