Okładkowy karambol
Tytułowa historia jest jedną z najlepszych, jakie napisano o Sknerusie i gdzie przedstawiono jego kontakty z młodszą siostrą Matyldą. Fabuła dzieje się jakieś 25 lat po tym, jak rodzeństwo ostatnio się ze sobą widziało, a konflikt rodzinny rozdzielił Sknerusa od całej rodziny. Co prawda oś komiksu skupia się na ukrytym przez templariuszy skarbie w murach zamku McKwaczów, jednakże doprowadza on do czegoś zupełnie nieoczekiwanego – do spowiedzi Sknerusa wobec swojej siostry, w której konfrontuje się z własną trudną przeszłością, wypełnioną samotnością, miejscami chciwością i upartością. W głębi serca Sknerus to jednak postać, która ponad wszystko kocha swoją rodziną i chce dla niej jak najlepiej. Recenzowany przeze mnie komiks, to jedna z najbardziej wzruszających historii, jakie powstały o kaczej rodzinie. Z drugiej strony, mam za złe, że Egmont nie dopilnował tytułowej okładki i obciął rękę templariusza, jednakże najprawdopodobniej było to podyktowane umieszczeniem napisu serii w taki sposób, by był on czytelny, lub jest to zwykła pomyłka w druku.
Ostatnie słowo należy do Marco Roty
Ostatni komiks, jaki znajdziemy w tej kolekcji, pochodzi z 2015 roku. Jest to krótka czterostronicowa historia o tym, jak Sknerus zawitał do Danii na Festiwal Komiksowy, którego gościem specjalnym był Don Rosa. Historyjka ta została napisana przez duńskiego scenarzystę Thomasa Schrodera oraz narysowana przez Marco Rotę – innego kaczego komiksiarza. Jak się okazuje, Sknerus był jednym z gości specjalnych, a w ślad za nim podążyła Magika De Czar, aby wykraść cenną dziesięciocentówkę. Jak zakończyła się ta historia? Przekonajcie się sami, mogę tylko dodać, że miasteczko Rudentarn, w którym dzieje się akcja, zostało przedstawione dość wiernie.
Czy to koniec, czy może początek?
Oprócz wyżej wymienionych historii, w recenzowanym przeze mnie tomie dowiemy się też o drugim spotkaniu z Czarnym Rycerzem, przeżyjemy kolejną przygodę z Trzema Caballeros tym razem na brazylijskiej ziemi, a także zobaczymy kolejny przedruk komiksu Więzień Doliny Białej Śmierci, stanowiący ostatnią pracę Rosy w kaczej twórczości. Dużym dodatkiem jest także całe grono okładek rocznicowych, jakie pojawiły się na rynkach zagranicznych. Generalnie mogę tylko podsumować, że Don Rosa od początku do końca zachował piękny styl rysunkowy i zadbał o piękne plansze komiksowe, oraz ciekawe historie. Cieszę się, że mogłem spędzić te niezapomniane chwile z kaczorkami.