O technologii Screen X mówiono od 2012 roku, kiedy na ten nowatorski pomysł wpadli Koreańczycy.
O technologii Screen X mówiono od 2012 roku, kiedy na ten nowatorski pomysł wpadli Koreańczycy. Polega on na odtwarzaniu filmu nie tylko na ekranie głównym, ale i na bocznych ścianach, dzięki czemu widz jest otoczony obrazem. Czy jest to przełomowe rozwiązanie, jakim miało być kino 3D? Czy podczas seansu rzeczywiście czuć, jakbyśmy brali udział w akcji? I co najważniejsze – czy warto wydać kilka złotych więcej na seans w najnowszej sali Cinema City?
Pierwsze wrażenia
O możliwość napisania relacji z pierwszego pokazu Screen X byłam gotowa walczyć na gołe pięści. Spełnieniem marzeń okazała się przedpremiera Kapitan Marvel. Pomyślałam wtedy: „Nie dość, że przetestuję najnowsze rozwiązanie kinowe w Polsce, to jeszcze zrobię to w tak wybornym towarzystwie!”. By dojechać do Galerii Mokotów, gdzie znajduje się póki co jedyna w Polsce sala Screen X, musiałam pokonać falę porannych warszawskich korków. Mimo to wiedziałam, że ta premiera to przedsmak Avengers: Endgame, na których czekam mniej więcej z taką niecierpliwością, jak na ostatni sezon Gry o Tron. Dlatego nawet wlokąca się przede mną betoniarka nie była w stanie zmyć mi z ust uśmiechu.
Wchodząc do sali, rozglądałam się na boki jak dziecko (czy po prostu ja) w fabryce słodyczy. Pierwszym, co zauważyłam, był brak ekranów na bocznych ścianach. Myślałam, że to właśnie na nich wyświetlany będzie film. Następna ważna kwestia to fotele, które są zdecydowanie wygodniejsze od tych w standardowych salach. Liczyłam na to, że będzie ich mniej niż zazwyczaj, ponieważ dla widzów siedzących z przodu dodatkowe ekrany nie miałyby sensu. Nie chcąc przekonać się czy mam rację, usiadłam standardowo – na środku.
Kilka faktów
Zanim poznałam możliwości najnowszego rozwiązania kinowego, przedstawiciel Cinema City – Rafał Napłoszek – przedstawił krótką historię największego operatora kin w Europie Środkowo-Wschodniej. Otwarcie pierwszego kina odbyło się w roku 1930 w Izraelu, a w Polsce multipleks miał swoją premierę dopiero 70 lat później. Wtedy też w naszym kraju zadebiutował IMAX. Ważną datą w historii tego giganta jest rok 2015, kiedy wprowadzono karty Unlimited, dzięki którym za „niewielką” miesięczną opłatą można oglądać filmy bez limitu. „Niewielką”, ponieważ jest to oferta korzystna jedynie dla zagorzałych kinomanów. Po szybkiej kalkulacji stwierdzam, że musielibyście chodzić do kina minimum 4 razy w miesiącu (jeżeli mówimy tu o najtańszym dniu tygodnia – środzie).Jeśli należycie jednak do tych koszmarnych ludzi, jedzących popcorn na sali (jak ja), to sami wiecie, że za każdym razem na przekąski wydajemy średnią krajową Mongolii, więc to nie koszt biletu jest tutaj problemem. Żeby się przekonać czy ta karta Unlimited ma sens chciałabym wykupić ją jedynie na miesiąc. Niestety można cieszyć się nią jedynie po podpisaniu rocznej umowy.
Przedsmak dania głównego
Po wysłuchaniu zachwalania ilości oraz jakości sal Cinema City na całym świecie, przeszliśmy do pytania: „Co to jest Screen X?”. Odpowiedź nie usatysfakcjonowała mnie w pełni. Dlaczego? Otóż:
- Tabliczka z napisem WYJŚCIE EWAKUACYJNE wycięta w obrazie. Niby nic, a jednak zaburza obraz. Z obydwu stron,
- Krawędzie ekranów są widoczne, co – jak dla mnie – psuje efekt na tyle, że cała definicja Screen X jest bezpodstawna. Owszem, czułam się otoczona obrazem, jednak nie byłam w sercu akcji,
- Brak ekranów na bocznych ścianach, co sprawiało, że obraz wyświetlany był wprost na ścianie. Przez ten manewr obraz z przodu był znakomitej jakości, natomiast ten po bokach wyglądał jak nagrywany Nokią 3310.
Mimo, że nie jestem zwolenniczką filmów w trójwymiarze, to właśnie w IMAX-ie czułam się zdecydowanie lepiej.
It’s game time!
Pomyślałam sobie, że może bardziej wczuję się w klimat, oglądając nie filmiki prezentacyjne, a starego dobrego Marvela. Ku mojemu zdziwieniu jako pierwsze dane mi było obejrzeć końcowy koncert z oscarowego filmu Bohemian Rhapsody. Muszę powiedzieć, że robi wrażenie. Problematyczne elementy zawarte w powyższych podpunktach nadal mi przeszkadzały, Niby jak na koncertach, gdzie na telebimach widzimy różne kawałki show. Lecz gdy jesteśmy na koncercie, to tłum ludzi nie zamienia się nagle w ekran – dlatego psuło to zamierzenie twórców Screen X.
Po wzruszających zwiastunach (tak, łezka w oku zakręciła mi się na Królu Lwie i nie zamierzam się tego wstydzić. Hakuna matata!) rozpoczął się seans. Bardzo żałuję, że nie mogę pospoilerować, ponieważ Kapitan Marvel to wyjątkowo nostalgiczny film ze świetną oprawą muzyczną, szczyptą humoru i odpowiedzią na ważne pytanie: dlaczego Fury nosi przepaskę na oku? Jednak ja skupiam się na wrażeniach z odbioru seansu i niestety muszę dodać kolejnego minusa… boczne ekrany wykorzystywane są jedynie od czasu do czasu! Niby Cinema City o tym ostrzega słowami: „Rozciągnięcie obrazu następuje w najbardziej kluczowych momentach akcji, by spotęgować efekty danej sceny!”, ale dla mnie jest to jedno wielkie NIE. Jeżeli już mam skorzystać z ekranów, dzięki którym obraz sięga poza pole mojego widzenia aż do kąta 270 stopni, to proszę, niech to będzie cały film. Używanie obrazu po bokach jedynie od czasu do czasu w trakcie filmu jest zabiegiem irytującym.
Screen X – hot or not?
Filmów nagranych w tej technologii nie jest dużo, choć są to niebanalne produkcje m.in. Aquaman, Czarna Pantera, Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara, Zakonnica, czy oczekujący na premierę Shazam!.
Mimo wielu scen akcji, podczas których aktywowały się boczne ekrany, nie czułam głębi filmu mocniej niż w standardowych salach Cinema City. Zastanawia mnie jedynie odbiór horrorów i możliwości, które kroją się reżyserom tworzącym ten gatunek filmowy. Screen X ma potencjał. Niestety obecnie jestem na nie.
Super sprawa ten screenx, w ogóle cinema city obniżyło ceny biletów i mają super te promocje swoje, idą w dobrym kierunku
Mieszkam w Warszawie a jeszcze ani razu nie byłam :c Najwyższy czas się wybrać żeby ocenić samemu 🙂
AnielkaW, wstydz sie ;p to jest serio mega, warto przejsc sie chociaz raz i zobaczyc 🙂
Tak jest. To bardzo fajna odskocznia od klasycznego 2D. Ciekawe, ciekawe….
Też jeszcze nigdy nie byłam ale patrząc na opinie chyba w końcu się wybiorę. Zobaczymy czy to faktycznie takie fajne 😉
Fajna opcja, miałam okazję być już 2 razy na seansie screen x na Mokotowie, jak bedzie jakiś ciekawy film z możliwością screen x na pewno się znowu wybiorę 🙂
Na pewno jest to ciekawe. Raz się wybrałem na taki seans i było bardzo przyjemnie. Można raz na jakiś czas dopłacić te parę złotych do klasycznego biletu i sprawdzić samemu