Geoff Johns i Gary Frank są autorami wielu świetnych komiksów superbohaterskich, jak Batman. Ziemia jeden czy Zegar zagłady. Czy ich własne uniwersum pełne nietypowych postaci, zapoczątkowane przez postapokaliptyczną opowieść Geiger, również zdobędzie rzesze fanów?
Stare, dobre postapo
Geoff Johns i Gary Frank w Geigerze przedstawiają świat po nuklearnej apokalipsie. W wyniku wybuchu wielu bomb życie na powierzchni bez kombinezonu jest niemożliwe. No, chyba że chce się oszaleć i jak łowcy organów polować na ludzi, aby stale przeszczepiać sobie narządy. Ewentualnie można skończyć jak Tariq Geiger, którego promieniowanie zmieniło w nadludzką istotę. Ma on w swoim życiu tylko jeden cel za wszelką cenę chronić swoją rodzinę, która schowała się w bunkrze. Niestety na dobytek protagonisty czyha wiele osób, w tym młody i rozpuszczony Król z Las Vegas.
Fabuła nie jest przesadnie odkrywcza, z tego też powodu, gdy dwójka dzieciaków ucieka z Las Vegas, wiadomo, kogo spotkają na swojej drodze i kto im pomoże. Nie jest to wielki problem, zwłaszcza dla miłośnika postapokaliptycznych światów, bo łatwo wsiąknąć w tę opowieść. Szczególnie doceniam, że autorzy postawili nacisk na kombinezony ochronne. Bezpiecznie jest jedynie w miastach, bo na zewnątrz prócz łowców organów czy zmutowanych zwierząt zabić może też i skażone powietrze. Podoba mi się też sposób prowadzenia narracji. Cała historia Świecącego Człowieka jest przedstawiona w formie opowieści snutej przy ognisku. Bohaterowie podobnie, jak cała opowieść, są raczej archetypiczni. Geigera wyróżniają tylko jego nietypowa zdolność oraz zamiłowanie do czytania książek. Natomiast jego największy antagonista jest tak antypatyczny, wkurzający i głupi, że aż dziwię się, iż żaden z jego przybocznych go nie zatłukł.
Moc dodatków
Ostatecznie Geiger jest jedynie sympatyczną, lekką opowieścią w klimacie postapokaliptycznym. Uwielbiam takie światy i tu dostałem więcej tego, co już znam, łącznie ze zmutowanym skorpionem, żywcem wyjętym z Fallouta. Tak naprawdę największe wrażenie zrobiła na mnie, o dziwo, nie opowieść główna, ale dodatki. Oprócz okładek czy linii czasu związanej z większym projektem Geoffa Johnsa i Gary’ego Franka, którego częścią jest Geiger, zamieszczono też krótkie komiksy związane z innymi nietypowymi bohaterami, jak nieśmiertelny Czerwony Płaszcz czy Junkyard Joe. Ale co najważniejsze, przedstawiono też psychopatów zarządzających kasynami na terenie Las Vegas. No i te krótkie opowieści, wraz z ich chorymi bohaterami, zrobiły na mnie niezłe wrażenie. Dzięki temu sporemu dodatkowi Geiger znacznie zyskuje na wartości.
Oprawa graficzna jest zachwycająca, a niektóre kadry to małe dzieła sztuki, jak scena przedstawiająca wybuch bomby atomowej. Niestety czytałem tę pozycję w formie elektronicznej, więc nie mogłem w pełni napawać się pięknem tego komiksu.
Czy warto przyłączyć się do Świecącego Człowieka?
Geiger zaintrygował mnie przede wszystkim postapokaliptycznym światem. Moją uwagę na początku przykuła klimatyczna okładka. Po zagłębieniu się w komik odkryłem ciekawą, choć przewidywalną opowieść, którą pochłonąłem zaskakująco szybko. Najbardziej ujęły mnie dodatkowe historie zamieszczone na końcu tomu. Dzięki nim przekonałem się, że nie chciałbym zamieszkać w postapokaliptycznym Las Vegas, pełnym psychopatów i szaleńców. Choć miło spędziłem czas przy pierwszym tomie, to już nie czuję potrzeby, aby poznać dalsze losy Świecącego Człowieka.