Zapraszamy do Transylwanii!
Wampiry postanowiły wyjść z ukrycia i spróbować przejąć władzę nad ludźmi. Zaczynają jednak od wewnętrznego sporu, w którym nowe pokolenie krwiopijców stara się wyeliminować stare. Na ich czele staje tajemniczy Cienisty Pułkownik, a jedną z jego pierwszych ofiar ma paść sam Dracula! Wojna rozpoczyna się na dobre, a podczas walk cierpią także niewinni ludzie. Tej sytuacji nie mogą bezczynnie przyglądać się Avengers, którzy ze wsparciem Blade’a postanawiają położyć kres rozlewowi krwi. Nie wiedzą jednak, że ich przeciwnicy postarają się zwerbować jednego z nich. Do wszystkiego wplątana zostaje także rosyjska Zimowa Gwardia. To właśnie u nich pomocy szuka były już władca Transylwanii.
Wciąż się rozkręcamy
To już trzeci tom Avengers należący do serii Marvel Fresh. Jej autorem, podobnie jak w przypadku dwóch poprzednich, jest Jason Aaron. Scenarzysta z pewnością wie, dokąd prowadzi przygodę, ale niestety robi to w sposób bardzo nierówny. W Wojnie wampirów historia rozkręca się powoli i nagle dostaje dziwnego przyspieszenia, aby zaskoczyć nas nagłym finałem. Do tego jest tu kilka scen dość przewidywalnych, jak chociażby to, że wpierw Mściciele muszą oberwać, by zmotywować się do lepszego działania. W czasie walk też nie czuć specjalnych emocji i raczej odbiorcy trudno się w nie wczuć. Także pomysł na przejęcie przez wampiry jednego z bohaterów i rozwiązanie tego pomysłu pozostawia sporo do życzenia. Ponarzekać możemy także na historię z czasów prehistorycznych. W poprzednich numerach przedstawienie Odyna czy Ghost Ridera na ognistym mamucie miało sens i prowadziło do zdarzeń współczesnych. Tym razem postanowiono opowiedzieć nam o przodkini Iron Fista, przy czym ten bohater w ogóle w zeszycie się nie pojawia. Być może jest to podwalina pod przyszłą przygodę, ale na chwilę obecną wydaje się bardziej zapychaczem, może i ciekawym, ale nie mającym swego odnośnika w dalszej części. Zdaje się także, że autor zapomniał o Amerykańskim Szwadronie Sztandarowym, powołanym w tomie drugim w celu stworzenia konkurencji dla Avengers. Wątek wydawał się intrygujący, ale niestety jego ciąg dalszy na razie nie nastąpił. Tak naprawdę najciekawszymi postaciami są tu członkowie Zimowej Gwardii oraz snujący własną intrygę hrabia Dracula. I w tym przypadku mamy już świetny twist fabularny, który sprawi, że jednak sięgniemy po dalsze części komiksu! Może też wtedy doczekamy się pełnego rozwinięcia. Egmont już teraz zapowiedział bowiem event, którym ma być Wojna światów.
Burn!
Od strony wizualnej Avengers. Wojna wampirów prezentuje się bardzo dobrze. Jest to głównie zasługa Davida Marqueza, rysownika odpowiadającego za ¾ albumu. Jego prace są przekonywujące i żywe. Starcia wyglądają realistycznie, a wizja piekła przedstawiona przez artystę robi wrażenie. Sporo tu także ognia pochłaniającego wszystko wokół.
Pozostałą część zeszytu narysował dla nas Andrea Sorrentino. Dotychczas rysownik ten kojarzył mi się głównie z serią Staruszek Logan i zwykle krytykowałem tworzone przez niego kadry. Jakoś styl, w którym wykorzystywana jest głównie grafika komputerowa, nie przypadł mi do gustu. Widząc kolejne prace włoskiego artysty, wciąż nie byłem do niego przekonany. Tym razem mogę go jednak pochwalić. Wreszcie stworzył coś, co jest miłe dla oka i czytelne w odbiorze. Prawdę mówiąc, gdyby nie nazwisko na okładce, nawet nie pomyślałbym, że oglądam obrazy wspomnianego Sorrentino. Pozytywna zmiana, z której możemy się cieszyć.
Przygrywka?
Jeśli Wojna wampirów jest faktycznie wstępem do Wojny światów, to wówczas historia może nieco się wybronić. Zwrot akcji związany z Draculą wart jest uwagi, a i jeśli wrócimy do pomysłów rozpoczętych w poprzednich tomach, to całościowo będzie można dać jej lepszą ocenę. Na chwilę obecną jednak scenariusz trzeba ocenić jako przewidywalny i mało przekonywujący. Prowadzony jest zbyt szybko i raczej niczym szczególnym fanów nie zaskoczy. Jego plusem jest za to bardzo przyjemna dla oka strona graficzna. Czy warto jednak zapoznać się z nim? O tym dopiero się przekonamy.