Wojowniczka, królowa, matka
Aline przeszła przez piekło i z powrotem. Krwawa wojna odebrała jej wielu przyjaciół oraz resztki niewinności. Jako Czarna Róża, dla wielu symbol rebelii i święta Kościoła Jednego Boga, czuje się wykorzystywana, jakby jej życiem rządził ktoś inny, kierował ruchem jej i całego świata. Czy tajemniczy Mistrz Gry ujawni swoją tożsamość oraz swój misterny plan?
W ostatniej części sagi Joanny Lampki Aline pełni wiele ról. Najważniejsza rola – matki, jest dla Aline priorytetem i zawsze o niej pamięta, nawet w trakcie podejmowania decyzji dotyczących losów świata. Aleksander jest jej oczkiem w głowie. Chłopiec, pełen życia i uroku jak jego ojciec, stanowi pewnego rodzaju odskocznię zarówno dla Aline, jak i dla czytelnika. Chwilami pozwala dosłownie na rozładowanie napięcia, na przykład swoim seplenieniem czy sikaniem do doniczki. Jest on też pewnego rodzaju mostem między Aline i Ianem, którzy przez syna są często skazani na siebie. Serce głównej bohaterki jest rozdarte między namiętnością a rozsądkiem, pragnieniami a obowiązkami. W zasadzie do samego końca nie możemy być pewni, co wybierze.
Bohaterowie w odcieniach szarości
Postaci w serii Joanny Lampki są bardzo wielowymiarowe. Nie można ich tak po prostu podzielić na tych dobrych i tych złych. Każdy z nich, od Iana, przez Michela, aż do samej Aline popełnia błędy, ma wady, chwilami ciężko ich lubić. Właśnie ten zabieg sprawia, że seria Mistrz Gry świetnie odbija naszą rzeczywistość. Inne elementy książki również można traktować jak nawiązania, przerysowane i wyolbrzymione, albo bardzo realne. Wątek Kościoła Jednego Boga i jego ekstremizmu, traktowania kobiet i propagandy przypominać może historie z naszego podwórka, co sprawia, że książka jest nam jeszcze bliższa.
Wszyscy bohaterowie Lampki są wyjątkowi, bardzo ludzcy. W ostatniej części sagi poznajemy delikatną, ojcowską stronę księcia Cesarstwa. Widzimy go w zupełnie innym świetle, jak troszczy się i jak bardzo kocha Aleksandra, pomimo animozji z Aline. Ukazanie jego pozornej słabości jako przejawu siły było jak powiew świeżego powietrza.
W Mistrzu Gry mamy także okazję do poznania lepiej Michela, i to z bardzo nieoczekiwanej strony. Ten wątek otwiera przed nami kompletnie inny świat, fascynujący i wciągający. Tak samo Mia na Północy pokazuje się nam z innej, bardziej matczynej strony, ale dalej twardej i wytrwałej. Jej wątek był moim ulubionym w tej części, a odkrywanie tajemnicy związanej z Piną bardzo bolesne, wręcz traumatyczne. Przy tej części fabuły również przekonujemy się, że nic nie jest czarne albo białe.
Nic nie jest takie, jakim się wydaje
Joanna Lampka zdecydowanie potrafi pisać, jej styl był świetny od pierwszej części sagi. Można jednak powiedzieć, że Mistrz Gry jest najlepszą książką w serii. W zasadzie czyta się sama, wartka akcja nie pozwala oderwać się ani na moment, co może prowadzić do zarwanych nocy. U mnie na pewno tak było.
Momenty poświęcone rodzinie, miłości czy przyjaźni pozwalają odetchnąć od ciągłych intryg, tajemnic i bólu. Kontrast między konserwatywnym Królestwem Żeglarzy, surową Północą, wolnym Cesarstwem Słońca oraz tajemniczym Kontynentem Wschodnim pozwala na pełne zanurzenie się w świecie stworzonym przez autorkę. Można doszukiwać się nawiązań do naszej rzeczywistości, zwłaszcza jeśli chodzi o sytuację Aline jako kobiety i matki.
Ostatni tom serii wybitnie podsumowuje całość i odpowiada na nurtujące czytelnika pytania, ale nie naprędce i po łebkach, jak to czasami bywa w książkach. U Lampki historia powoli się rozwija, wszystkie wątki domykane są starannie i bez pośpiechu, a najważniejszy sekret i jego odkrycie są punktem kulminacyjnym całej serii.
Podsumowanie
Mistrz Gry jest genialnym finałem serii, wisienką na torcie, można by rzec najlepszą częścią sagi. Pięknie zamyka wątki, łączy kropki, wiąże końce. Zdecydowanie polecam!