Choinkowe dekoracje
Pierwsze co, rzuca się w oczy, jest oczywiście to jak prezentuje się komiks. Wydany w twardej oprawie, ze złotymi zdobieniami na okładce i na bokach stron, wygląda po prostu bajecznie. Widniejąca na niej postać otoczonego aureolą wojownika w czerwonej pelerynie, doskonale oddaje zarówno charakter powieści, jak i to, kim tak naprawdę jest tytułowy Klaus (niektórzy nazywają go również Świętym). Jest to pierwszy czytany przeze mnie komiks, który nie ma swoich korzeni w Kraju Kwitnącej Wiśni, co zdecydowanie może podbijać mój zachwyt formą wydania. Najbardziej podoba mi się to, że strony „od deski do deski” są kolorowe, co zdecydowanie wzbogaca odbiór historii i zapewnia lepsze doznania wizualne.
Dzikus z lasu i jego wilk
Tytułowy bohater z wyglądu przypomina typowego wojownika-samotnika, a jednak zamiast wędrować po królestwie (jak można by oczekiwać), mieszka w lesie i zajmuje się polowaniem na zwierzynę oraz handlem zdobytym w ten sposób towarem. Nieodłącznie towarzyszy mu w tym jego śnieżnobiała wilczyca. Zaś po ciężkim dniu zasiada przy ognisku i, grając na flecie, przywołuje duchy lasu i lodu. To wszystko powoduje, że jest taką mieszanką łowcy i druida. Potężnie umięśniony, z brodą i długimi włosami, wygląda jak ucieleśnienie nordyckiego snu o bohaterze. W zasadzie łatwo go polubić i wzbudza sympatię już od pierwszych kadrów. Poznajemy go w momencie, w którym udaje się do dawno nieodwiedzanego miasta, by sprzedać zdobyte skóry, futra i mięso. Jednak zamiast gościnnego przyjęcia, w mieście, zamiast radości i dobroci, zastaje terror. Tyran i jego żona ciemiężą mieszkańców, a niegdyś roześmiane dzieci są pozbawione możliwości jakiekolwiek zabawy. Jeśli wcześniej miało się wątpliwości, co do tego, kogo dotyczy historia to wątek z małymi mieszkańcami całkowicie je rozwiewa. Nasz bohater zostaje pobity niemal na śmierć i brutalnie wyrzucony. Tylko interwencja jego zaprzyjaźnionego wilka pomaga mu wyjść cało z opresji. Ostatecznie splotem pewnych przypadków i ogromnego współczucia wojownik postanawia sprawić, by radość ponownie pojawiła się w sercach dzieci i wyrusza w kierunku miasta z workiem pełnym… prezentów.
Walka świętego z demonem
Przedstawiona historia jest klasyczna jako schemat, ale nietuzinkowa jako opowieść związana ze Świętym Mikołajem. Tytułowy Klaus to wojownik tak w sercu, jak i z wyglądu. Jednakże ma też w sobie ogromne pokłady współczucia i miłości do dzieci, nie lubi ich krzywdy. Można powiedzieć, że jest człowiekiem z zasadami, który nie lubi bezsensownej przemocy, ale nie zawaha się sięgnąć po broń, gdy nastanie taka potrzeba. Sama powieść opiera się na walce dobra ze złem. Nie będę opisywać więcej, aby jednak nie zepsuć niespodzianki tym, którzy sięgną po ten tytuł. Mimo pewnej przewidywalności, historia podana jest w taki sposób, że trudno oderwać się od kolejnych stron i komiks czyta się w zasadzie jednym tchem. Równowaga zachowana pomiędzy brutalnością a pewną delikatnością sprawia, że nie jest to ani krwawa jatka, ani przesłodzona opowiastka o wojowniku, walczącym z tyranią. W zasadzie całość spotyka się gdzieś pomiędzy baśnią, nordycką powieścią pełną patosu a klasyczną fantastyką z samotnym bohaterem w tle.
Wygląd też się liczy
Myślę, że duża rolę w pozytywnym odebraniu przeze mnie powieści odegrały też rysunki stworzone przez Dana Morę. Kreska niezwykle przypadła mi do gustu, nie jest kanciasta, postacie ładnie się prezentują. Trochę ubolewam, że główny antagonista wygląda jak żywcem wyjęty ze schematu: „Jak ma wyglądać zła postać, aby ludzie od razu wiedzieli, że jest czarnym charakterem?”. Jednak takie podejście ma wielu twórców i to nie tylko komiksowych, więc nie ma już chyba co narzekać. Kolory na stronach są przepiękne! Tam gdzie trzeba odrobinę przygaszone, by w niektórych scenach niemalże „razić” różnorodnością barw. To sprawia, że powieść jest ciekawsza w odbiorze i przełamuje trochę ciężki klimat, jaki panuje w powieści. Jednak kończąc potok zachwytu, muszę dodać, iż twórca dużo lepiej radzi sobie z kadrami, które są zbliżeniem (na postać, na przedmiot itp.), a trochę gorzej wypadły rysunki większych przestrzeni. Momentami miałam wrażenie (przy drugim spojrzeniu), że są niedopracowane. Nie wpływa to jednak negatywnie na odbiór komiksu i czyta się go bardzo dobrze.
Opowieść wigilijna
Choć Klaus to opowieść związana ze świętami, zimą i dawnymi czasami, to wydaje się doskonale pasować do współczesnego czytelnika. Jest tu odpowiednia dawka patosu, baśni i humoru, aby móc wpasować się we współczesne gusta i zainteresować jeszcze raz starą już i wyświechtaną historią. Choć czytanie w kwietniu, kiedy z oknem piękne słońce, nie zapewnia odpowiedniego klimatu, to i tak powieść przeniosła mnie w mroźny grudzień, rozświetlony blaskiem lampek choinkowych.