Już kiedyś pisałam o tym, że komiksy nie zawsze muszą mieć dobry scenariusz. Czytelnicy mogą wybaczyć twórcom słabe dialogi i brak akcji, zwłaszcza wtedy, gdy rysownicy wykonają rewelacyjne plansze przyciągające wzrok. Jednak czy dynamiczna kreska i spójna kolorystyka wystarczą, by polscy fani polubili nową serię komiksów z Batmanem w roli głównej?
Co z tym odrodzeniem uniwersum?
Skoro na okładce widnieje pseudonim obrońcy Gotham, to powinniśmy się spodziewać publikacji o jego przygodach, prawda? Póki co zarówno pierwszy tom (czyli Batman: Jestem Gotham), jak i drugi (Batman: Jestem samobójcą) są tak naprawdę o wszystkim i o niczym. Czytamy tu o dobrze znanych nam postaciach, takich jak Bruce Wayne, Alfred czy Catwoman, ale co ciekawe Mroczny Rycerz przyjmuje pod swoje skrzydła nowego sidekicka, Duke’a Thomasa (możecie go pamiętać z New 52). Miało być odrodzenie, tworzenie uniwersum od zera, a jednak pewne wątki zostały kontynuowane. Brak oryginalności przejawia się również w motywie kompletowania przez Batmana drużyny w Azylu Arkham. Czyżby Gacek tworzył swój własny odpowiednik Suicide Squad? Przecież dotychczas prawie zawsze działał w pojedynkę. Oczywiście mówię o jego solowych komiksach, współpraca z Ligą Sprawiedliwości to odrębna kwestia.

Przykładowe plansze z komiksu „Batman: Jestem samobójcą”
Jeśli odmówisz, złamię twój cholerny kręgosłup[1]
(Uwaga, ten akapit zawiera spoilery do komiksu Batman: Jestem Gotham, zostaliście ostrzeżeni!).
Po tym jak Gotham Girl została zmuszona do zabicia własnego brata, by ratować miasto i jego mieszkańców, dziewczyna popadła w obłęd, z którego wyciągnąć ją może jedynie Psychopirat. Niestety przestępca jest obecnie przetrzymywany przez jednego z najsłynniejszych wrogów Batmana. Choć Bane od jakiegoś czasu nie korzysta z venomu, wciąż pozostaje tak samo niebezpieczny.
By dostać się do kontrolowanego przez złoczyńcę więzienia, który niegdyś złamał Bruce’owi kręgosłup, obrońca Gotham zmuszony jest do podjęcia współpracy z Bronze Tigerem, Punchem, Jewelee, Weskerem i Catwoman. Szczerze mówiąc, już sam motyw wyciągania przestępców z ośrodka penitencjarnego moim zdaniem nie pasuje do historii o Batmanie.
Ponadto Bruce nigdy wcześniej nie był mściwy. Owszem, zdarzało mu się podjąć jakąś decyzję pod wpływem chwili, jednak nigdy nie dokonywał aktu zemsty. W komiksie Jestem samobójcą bohater kilkukrotnie powtarza, że jeśli Bane dobrowolnie nie odda Psychopirata, złamie mu kręgosłup.
Wszyscy są jacyś inni
Moim głównym zarzutem wobec nowych komiksów o Człowieku Nietoperzu jest to, że zmieniono zachowanie wszystkich znanych nam bohaterów. Zdecydowanie najbardziej rzuciły mi się w oczy cyniczne i sarkastyczne odzywki Alfreda. Momentami od docinek aż mózg mi zgrzytał i podsuwał jakieś szalone teorie spiskowe, że postaci zostały tak naprawdę zastąpione przez Reptilian. Wydaje mi się, że gdyby odpowiedzialny za scenariusz Tom King wsadził kwestie lokaja w usta innego bohatera, te mogłyby być nawet zabawne (mniej więcej tak jak Chandlera w serialu Przyjaciele).
Niestety przykład dziwnie zachowującego się Alfreda nie jest odosobniony. W końcu Batman współpracuje z Amandą Waller, a nasza kotka wydaje się być o wiele łagodniejsza – a przecież charakter to cały jej urok! Chociaż z drugiej strony może to dobrze, że twórcy zdecydowali się odejść od wyznaczonych ram i postanowili spróbować nowego podejścia wobec swoich bohaterów? Przyznam szczerze, że na tym etapie jeszcze nie jestem w stanie ostatecznie zdecydować. Aczkolwiek poświęcenie uwagi stosunkom między Mrocznym Rycerzem a Kobietą Kot to bardzo ciekawy pomysł…
Do tanga trzeba dwojga
Ponieważ żyjemy w dobie Internetu, wszystkie informacje odnośnie wydarzeń rozgrywających się w komiksach DC docierają do Polski na długo przed premierą komiksów. W związku z tym wiemy, iż Batman niedługo oświadczy się Catwoman. Jestem samobójcą to komiks przełomowy, w którym kochankowie nareszcie przekraczają pewną granicę intymności. Ponadto ostatecznie rozumieją, co tak naprawdę wzajemnie ich do siebie przyciąga. Wręcz wydaje się, że ich ścieżki życiowe w końcu zaczęły podążać w tym samym kierunku. Niewątpliwie kontakty między Bruce’em a Seliną są tak naprawdę najważniejsze w recenzowanym komiksie.
Podsumowanie
Mimo tego, że jestem po lekturze dwóch tomów z nowej serii o Batmanie, odczuwam silny niedosyt. Interpretując to, co przeczytałam w Jestem Gotham i Jestem samobójcą, siłą rzeczy korzystałam z własnego aparatu poznawczego, który to opiera się na znajomości dotychczasowych komiksów o obrońcy Gotham. Jednak, jak już wcześniej pisałam, Tom King stara się odchodzić od starych ram i dać czytelnikom nową jakość. Z czystym sumieniem mogę jedynie napisać, że warto sięgnąć po te komiksy głównie ze względu na świetną szatę graficzną i intrygujące relacje między głównym bohaterem a jego wieloletnim obiektem westchnień.
[1] Batman: Jestem samobójcą