Komiksy od duetu René Goscinny & Albert Uderzo przekładane są na język filmu od ponad 50 lat, dając nam przez ten czas kilkanaście pozycji, więc o zmęczenie materiału nietrudno. Zapewne też, dlatego, co jakiś czas eksperymentowano z formą i tak, przez ostatnie dwie dekady do kin wchodziły adaptacje aktorskie, które jednak pozostawiały sporo do życzenia. Oczywiście, poza kultowym w pewnych kręgach Asterix i Obelix: Misja Kleopatra z 2002 roku. Jednak kilka lat temu seria niejako zatoczyła koło, wracając do animowanej wersji, wraz z Osiedlem bogów, stawiając jednak na nowoczesną, animację 3D. Nie miałem jednak dotąd okazji obejrzeć tego tytułu, stąd też nie do końca wiedziałem, czego należy spodziewać się po Tajemnicy magicznego wywaru.
Starość nie radość
Przy produkcji zamiast bezpośrednio sięgnąć do materiału źródłowego, postanowiono zaprezentować w pełni autorską historię. Ta zaczyna się naprawdę intrygująco, bo od drobnego wypadku Panoramiksa. Niepozorny upadek z drzewa niesie jednak za sobą poważne konsekwencje. Zdruzgotany druid nie zważając na głosy swoich towarzyszy podejmuje ciężką decyzję o wycofaniu się z aktywności zawodowej. Zanim to jednak się stanie, musi znaleźć godnego następcę, by powierzyć mu przepis na tytułowy napój, obdarzający Galów niesamowitą siłą. To właśnie poszukiwania kandydata i sama receptura stanowią sedno intrygi. W tym miejscu należą się scenarzystom naprawdę duże brawa za skoncentrowanie fabuły wobec tej ludowej części mitologii świata.
Dotychczas nie pokuszono się o ukazanie społeczności druidów, a postawienie ich w centrum, nadaje filmowi pewnej fantastycznej mistyczności i baśniowości. Nawet Rzymian zepchnięto tu na dalszy plan, bo choć Cezar pragnie zdobyć wywar, to posługuje się do tego pośrednikiem w postaci, w postaci Sulfuriksa – wyklętego druida, parającego się czarną magią. Co zaskakujące, wyrasta on na całkiem wyrazistego i ciekawego łotra. Mogłoby to wyjść naprawdę bardzo dobrze, oczywiście gdyby twórcy świadomie bądź nie, wpadli w pułapkę schematów. Zamiast rozkręcić bardziej szaleństwo, które miejscami się uwidacznia, postanowiono nie wychylać się poza doskonale znane gatunkowe ramy. Kulminacją tego jest nijaki finał, zrealizowany w konwencji automatowej bijatyki, który do całości pasuje jak pięść do nosa.
Zabawnie, lecz niegłupio
Zdaję sobie jednak sprawę, że nowy Asteriks i Obeliks jest skierowany przede wszystkim do młodszej części widowni, która przyłoży większą wagę do humoru niż głównego wątku samego w sobie. Mimo lekkich obaw, film na tym polu nie zawodzi. Oczywiście, sporo tu slapsticku wywołującego sali salwy śmiechu u dzieci (chciałbym pozdrowić grupę szkolną, która w trakcie seansu zachowywała większą kulturę, niż niejeden dorosły z telefonem i przekąskami). Na szczęście był bardzo wyważony i poza wypadkami bohaterów, pokuszono się o bawienie się światem przedstawionym, nawiązania do starszych filmów, czy też do innych dzieł, nie robiąc przy okazji kolejnego, wtórnego, popkulturowego bajzlu.
W kupie siła?
Zaskakująco, że twórcy postanowili się skupić na tak wielu postaciach. W pogoń za Paronamiksem wyrusza właściwie cała wioska, więc na ekranie przewija się cała galeria bohaterów. Taje to okazję do zabawy charakterystycznymi elementami, które przewinęły się przez całą serię. Natomiast skupienie się w tak dużym stopniu na druidzie, wnosi jakąś świeżą perspektywę. Wbrew początkowym obawom, dobrze radzi sobie także nowa bohaterka – Pektynka, czyli rezolutna dziewczynka ze szkółki niedzielnej Panoramiksa. Prawdopodobnie w kolejnych odsłonach, będzie pełnić jeszcze ważniejszą rolę.
Jednakże, przez ten natłok postaci dzieje się rzecz karygodna i niewybaczalna. Tytułowi bohaterowie, zostali zupełnie zepchnięci na margines. Poważnie, w filmie z Asteriks i Obeliks w tytule, dwaj Galowie, poza kilkoma momentami z początku i środka, dla fabuły są właściwie bezużyteczne i pojawiają się tylko z rzadka. Ot, Asteriks coś pomarudzi, a Obeliks zostanie użyty jako element humorystyczny. Nawet jeśli jest w tym chęć stworzenia jakiegoś nowego formatu dla serii, pod nowego odbiorcę, to naprawdę nie podoba mi się taki kierunek. Jeśli już ma się robić jakaś galijska franczyza, to niech nie myli przynajmniej tytułami.
Kraina jak z bajki
Nic za to nie można zarzucić filmowi w kwestii oprawy. Asteris i Obeliks: Tajemnica magicznego wywaru wygląda po prostu bardzo ładnie. Może budzić pewne skojarzenia ze starszymi filmami Pixara. Jest ono jak najbardziej na miejscu, bo odpowiedzialny za reżyserię Lois Clichy, pracował z tym studiem jako animator. Faktycznie, scenerie cieszą oko, a i twórcy umiejętnie bawią się ich oświetleniem, wzmagając w produkcji uczucie obcowania z baśniowym światem, co świetnie sprawdza się w przypadku historii skupionej na druidach. Także wszelka animacja postaci, czy … dzików zrealizowana została solidnie. Kreska ma wyczuwalny charakter, nie będąc tylko kopią znanych standardów.
Na kilka ciepłych słów zasługuje również polski dubbing. Wojciech Mecwaldowski jako Asteriks dalej radę, a jeszcze lepiej jest z resztą głosów, na czele z Wiktorem Zborowskim w roli Obeliksa i Miłogostem Reczkiem jako Panoramiksem. Polska wersja kontynuuje też obecny od pewnego czasu trend, w związku, z którym w obsadzie dubbingowej musi pojawić się jakiś celebryta. W tym wypadku postawiono na Kubę Wojewódzkiego, wcielającego się w głównego antagonistę, Sulfuriksa. Był to występ naprawdę udany, nadający złemu druidowi odpowiedniego charakteru. Co jednak najważniejsze, cały czas miałem słuszne wrażenie, że słucham właśnie bohatera, a nie popularnego showmana. O jego udziale dowiedziałem się właściwie dopiero na napisach końcowych. Szanuję za dobrze wykonaną robotę. Tak to powinno filmach wyglądać, ale niestety nie zawsze jest standardem.
Jest nieźle, dziękujemy
Prawdopodobnie największym problemem dla nowego Asteriksa i Obeliksa okaże się wydanie tak blisko znakomitego Spider-Man: Uniwersum i głośnego Ralph Demolka w Internecie. Animacja o Galach nie próbuje zrewolucjonizować rynku, więc i nie ma w sobie nic szczególnie przyciągającego. Nie znaczy to jednak, że jest filmem złym. Nawet mimo przewidywalnej fabuły i potraktowania po macoszemu tytułowych bohaterów, otrzymujemy film bądź, co bądź udany, w swym założeniu. Szkoda tylko, że raczej nie zapadnie nikomu w pamięć na dłużej.
Film Asteriks i Obeliks. Tajemnica magicznego wywaru można obejrzeć w kinach Cinema City w całej Polsce.