Nieudana akcja
Trójka sławnych łowców nagród bierze udział w wymagającej misji pod wodzą łowczyni Nakano Lash. W pewnym momencie dowódczyni zabija jednak samego zleceniodawcę, zaś bohaterowie ledwo uchodzą z życiem. Nie znając powodów poczynań Lash, łowcy od lat szukają zemsty na swojej dawnej kompance. Kiedy w Galaktyce znów pojawia się ślad dawnej awanturniczki, Bossk, Boba Fett i cyborg Valance ruszają jej śladem. Każdy działa jednak na własną rękę, co prowadzi do nieuniknionego konfliktu.
Terminator w Star Wars?
Ku mojemu rozczarowaniu, to nie syn Jango Fetta w mandaloriańskiej zbroi gra tutaj główną rolę. Protagonistą Najgroźniejszych w Galaktyce zostaje Valance. Niestety, jest to bohater, z jakim dawno w komiksach spod znaku Star Wars się nie spotkałem. Tego gościa naprawdę ciężko jest polubić! Z założenia łowca nagród kojarzy się jako milczący, twardy, niewzruszony. Obraz ten dodatkowo potwierdził Mando z niedawnego hitowego serialu The Mandalorian. Mimo iż misją jego życia stała się pomoc bezbronnemu dziecku, wojownik ten dalej pozostał kimś, kogo łatwo można podciągnąć pod klasyczną pop-kulturową definicję badassa. Cyborg Valance jest zgoła inny. Ckliwy i uczuciowy, trudno mi stwierdzić, w jaki sposób taki bohater zrobił karierę w brutalnym świecie łowców nagród. Na końcu komiksu dostajemy nawet schemat budowy łowcy. Po co mu jednak te wszystkie cybernetyczne ulepszenia, skoro w większości nie działają? Przykład: Valance posiada lasery wbudowane w dłonie. W trakcie komiksu próbuje ich użyć dwukrotnie. Dwukrotnie bezskutecznie… Co więcej, widząc tę postać nie da się uniknąć skojarzenia z Terminatorem granym przez Arnolda Schwarzeneggera. Połowa jego twarzy jest ludzka, a druga część ukazuje robotyczną czaszkę z demonicznym, czerwonym okiem. Jak wynika z fabuły komiksu, stracił on skórę twarzy podczas nieudanej akcji wiele lat temu. Schemat budowy cyborga mówi zaś, że zależy mu na normalnym traktowaniu, dlatego okryty jest syntetyczną skórą, która chroni go przed strachem otoczenia. Dlaczego więc przez tyle lat nie naprawił sobie okrycia twarzy? Dawno nie spotkałem się z tak denerwującą i mało logiczną postacią, która po prostu nie pasuje do wizerunku łowcy nagród. Znając to środowisko z filmów, seriali, powieści i gier o Gwiezdnych Wojnach, jestem pewny że Valance nie tylko nie zrobiłby w nim kariery, ale też prawdopodobnie nie przeżyłby tygodnia…
T’onga, skup się!
Reszta bohaterów komiksu także nie poprawia sytuacji, gdyż w ich zachowaniu trudno doszukać się większej logiki. Ciekawym zabiegiem jest motyw łowczyni, która musiała opuścić swoją ukochaną, aby wziąć udział w akcji polowania na byłą zleceniodawczynię. Problem w tym, że nie potrafi ona mówić o niczym innym niż swój związek. Bohaterka – „profesjonalna” łowczyni nagród – nawet w sytuacji zagrożenia życia mówi: “Kobieta mojego życia czeka na mnie na farmie, a ja jestem tu z wami!” Kwestia jak najbardziej naturalna, ale powtarzana w każdym niemal kadrze z udziałem T’Ongi (bo tak nazywa się ta awanturniczka) zaczyna ocierać się o parodię. Twórcy pragnęli prawdopodobnie podkreślić swoją tolerancję oraz poparcie dla środowisk LGBT także w uniwersum Star Wars. Czy jednak tak częste, popadające w groteskę podkreślanie orientacji bohaterki nie wywołuje efektu przeciwnego do zamierzonego? Przestaje pokazywać ją jako równą innym, a właśnie odmienną, nie potrafiącą oddzielić swojej profesji od życia osobistego? Wszak żaden inny bohater nie mówi o swoich ukochanych zupełnie nic… Dawno nie spotkałem się już z tak irytującą, nakreśloną jakby na siłę, postacią.
My chcemy Fetta!
Plusy komiksu? Boba Fett! Żałuję jedynie, że w historii nie odgrywa on większej roli. Każdy kadr z udziałem tego łowcy nagród jest wręcz mistrzowski. Z kart Najgroźniejszych w Galaktyce niemal czuć respekt i grozę pojawiające się na widok myśliwego w mandaloriańskiej zbroi. Gdyby tylko twórcy z niego postanowili uczynić głównego bohatera historii, całość na pewno mnóstwo by zyskała. Kolejnym plusem jest oprawa graficzna, która jednak bardzo mocno wpada w styl japońskich historii obrazkowych. Nie do końca odpowiada mi taka stylistyka, przywodząca na myśl mangowe opowieści, jednak na pewno liczne grono czytelników polubi tego typu kreskę. Bardzo chciałbym pochwalić też fabułę, jednak jest ona zbyt chaotyczna. Rozłożona na wiele linii czasowych sprawia, że połapanie się w przebiegu wydarzeń jest właściwie niemożliwe aż do ostatniej strony. Na mały plusik zasługuje jednak to, że ostatecznie jesteśmy w stanie zrozumieć, o czym Łowcy Nagród właściwie byli, nie wychodzimy więc z pustymi rękami.
Czekamy na poprawę
Chciałbym dać dużo lepszą ocenę, ale niestety nie ma za co. Łowcy Nagród to jak na razie opowieść chaotyczna, pełna denerwujących postaci. Nawet główny łowca, cyborg, jest bardzo irytujący w swoich działaniach. Spodziewałem się większego okrucieństwa i bezwzględności po bohaterach spod ciemnej gwiazdy, a dostajemy ckliwych awanturników i myśliwą, której największym zmartwieniem jest to, że czeka na nią jej miłość życia. Światełkiem nadziei w komiksie jest postać Boby Fetta, jak zawsze mrocznego i zabójczego. Szkoda tylko, że jest go w nim tak mało. Pamiętajmy jednak, że Najgroźniejsi w Galaktyce to dopiero pierwszy tom nowej serii wydawniczej, nie powinniśmy więc jeszcze jej skreślać. Czekamy na tom drugi trzymając mocno kciuki.