Komiksy o superbohaterach mają to do siebie, że ich fabuła często jest rozciągnięta na wiele zeszytów. Zauważalne jest także, że struktura długo trwających narracji przekłada się na spłycenie narracji Również ciągłe resetowanie linii czasowych oraz anihilacja i odradzanie multiversum sprawia, że bohaterowie tracą swój charakter. Jednak popularnym i mile widzianym zabiegiem wśród fanów jest prezentowanie różnych, alternatywnych historii. Marvel poszedł trochę dalej, odwołując się do polityki gender. W ten oto sposób próbuje nam odpowiedzieć na pytanie: „Co by było gdyby Thor, najmężniejszy pośród Avengersów, był kobietą?”
Główna opowieść
Tom pierwszy zawiera historie z zeszytów od numeru pierwszego do piątego. Na samym początku dowiadujemy się, że Thor, którego od dawna znamy, podziwiamy i kochamy (zwłaszcza panie za niesamowite mięśnie) upuścił swój legendarny młot Mjolnir. Prawie nikt nie jest w stanie go teraz dźwignąć, za wyjątkiem pewnej tajemniczej kobiety. Wraz z podniesieniem asgardzkiego artefaktu nowy, żeński Thor przejmuje każdą moc Gromowładnego. Wszystko to odbywa się z zawrotną szybkością, bowiem Midgard potrzebuje świeżegobohatera, który stanie w szranki ze złowrogą korporacją Roxxon oraz Malekithem – władcą Mrocznych Elfów. Jednak Thorzyca na swojej drodze będzie musiała zmierzyć się także z Wszechojcem Odynem, który nie dopuszcza do siebie wizji matriarchatu.
Irracjonalność
Komiks nie stroni od sporej dawki irracjonalności. Takie elementy jak „aktywowane rekiny atakujące” potrafią mocno skonfundować. Nowa seria o przygodach superbohaterki z Asgardu zajmuje się zarówno istotnymi tematami – jak równouprawnienie płci – ale przy tym włącza do swojej narracji dziwne elementy związane z obronnością.
Również zbroja głównej protagonistki wydaje się ekstrawagancka. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta – przylega ona niczym biustonosz do piersi Thorzycy. Najprawdopodobniej jest to zabieg, który ma sprawić, że bohaterka będzie wyglądała seksowniej i przyciągnie rzesze męskich czytelników. Cóż, słaba strategia w pozyskaniu nowych fanów.
Dynamiczność obrazu
Oprawa graficzna stoi na wysokim poziomie. Odpowiedzialni za rysunki w tomie pierwszym są Russell Dauterman (rysunki zeszytach od 1 do 4), Matthew Wilson (kolory od 1 do 4) i Jorge Molina (rysunki i kolory w zeszycie 5). Ilustracje autorstwa Dautermana oraz Wilsona są realistycznymi odwzorowaniami naturalnie występujących barw a jednocześnie podkreślają motywy fantastyczne. Ponadto obrazki są dynamiczne, a każdy ruch został wyszczególniony za pomocą mocno czarnych konturów. Ostatni rozdział jest stworzony w nieco kreskówkowym stylu. Molina nie skupia się tak bardzo na detalach, jednak i jego prace są miłe dla oka.
Podoba mi się też przedstawienie nowego kobiecego Thora. Nie jest ona tak umięśniona jak jej męski odpowiednik, bowiem jej siła pochodzi głównie z magii. Thorzyca ma stonowaną talię, szczupłe ramiona, małe piersi i wygląda na osobę o drobnej budowie, która nie byłaby w stanie robić mężnych rzeczy. Niemniej jednak dokonuje heroicznych czynów – co sprawia, że między nią a jej wrogami (w tym lodowymi gigantami) widoczny kontrast nadaje pewnego dramatyzmu rozrysowanym walkom.
Intrygująca kobiecość
Pierwszy tom o Gromowładnej to przede wszystkim zalążek naprawdę interesującej historii. Samo nowe, kobiece oblicze Thora jest intrygujące. Wielu polskich fanów Marvela, którzy śledzą te historie wydawane na bieżąco w USA, już wie, kto kryje się pod maską. Jednak to nie przeszkadza, aby analizować złożoność charakterologiczną nowej obrończyni Midgardu. Miejscami heroina zachowuje się jak nastolatka w okresie dojrzewania, zaś gdy nadchodzi kryzys pokazuje inne oblicze – staje się odpowiedzialną, wielozadaniową kobietą, o której mógłby śnić niejeden mężczyzna. Jason Aaron zasłużył na nasze zaufania, bowiem na naszych oczach konstruuje zupełnie nowy rozdział uniwersum Marvela.