Od setek lat tworzymy przeróżne narzędzia, które stają się bardziej intuicyjne oraz potrafią wykonywać samodzielnie proste czynności np. ibooty. Jednak czy dojdziemy do tworzenia androidów? I jedno z najważniejszych pytań – czy maszyna może stać się człowiekiem?
Prawie jak ludzik
Nasza rasa ma to do siebie, że uwielbiamy wyszukiwać ludzkich cech w innych istotach żywych czy nawet w przedmiotach. Wiele gatunków zwierząt np. małpy tworzą silne relacje między sobą (rodzina) czy niektóre ptaki tworzące pary na całe życie (ot co takie ludzkie małżeństwo).
W Detroit: Become Human mamy trzy historie, które przenikają się i reprezentują odmienne patrzenie na świat. Connor android, który ma zadanie likwidować defekty (czyli syntetyków, którzy złamali swój kod i mają wolną wolę), Markus pomagający staruszkowi i zostaje niesłusznie zastrzelony przez policjantów pod pretekstem ataku na człowieka oraz Kary, która uratowała małą Alice przed ojcem sadystą. Dzięki temu poznajemy wszelkie aspekty społeczeństwa, w którym inteligentne maszyny podejmują większość prac. Najważniejsze w całej produkcji jest to, że możemy ją skończyć w każdej chwili. To my kierujemy całą opowieścią i nasi bohaterowie mogą zginąć oraz popełniać błędy. Właśnie tutaj rozpoczynają się nasze rozmyślania.
Kwestia robotyzacji
Już lata temu ludzie zastanawiali się, jak na nasze życie wpłynie pojawienie się inteligentnych maszyn. Jak będą żyć z nami, czy nie będą zagrożeniem dla ludzkości (dzień dobry panie Terminator) czy zastąpią nas jako dominujące istoty na planecie? Dlatego pewien pisarz stworzył zasady dla syntetyków. Według Isaaca Asinova robot musi przestrzegać trzech praw, które sformułował w 1942 roku w fantastycznym opowiadaniu Zabawa w berka:
- Robot nie może skrzywdzić człowieka ani przez zaniechanie działania dopuścić, aby człowiek doznał krzywdy.
- Robot musi być posłuszny rozkazom człowieka, chyba że stoją one w sprzeczności z Pierwszym Prawem.
- Robot musi chronić samego siebie, o ile tylko nie stoi to w sprzeczności z Pierwszym lub Drugim Prawem.
Wiele osób uważa te prawa za „nieludzkie”, gdzie nie zawierają zasad koegzystencji i współistnienia. Niektórzy nawet wysnuwają wnioski, jakoby takie prawo względem istoty – niezwykle podobnej do człowieka – było niczym niewolnictwo w czasach starożytnych, gdzie odbierano niewolnikom godność człowieka. Jak więc przedstawiona jest sytuacja syntetyków w grze, która zainspirowała mnie do popełnienia tego tekstu?
Androidy w Detroit to zabawki albo maszyny pracujące. Często niedoceniane albo wprost przeciwnie – uznawane za członków rodziny. Samo otwarcie gry ma mocny wydźwięk w tej kwestii. To, że produkcja idealnie balansuje na uczuciach w postaci sceny na wysypisku, gdzie niektóre androidy walczą, by dalej funkcjonować czy wszelkie niesprawiedliwe traktowanie tych maszyn w miejscach publicznych, to tylko pretekst, że przypisujemy ludzkie cechy przedmiotom. Dosadnym akcentem są również wersja dziecięca tych robotów, bo wiele osób decyduje się na takie rozwiązanie i zamiast posiadać biologiczne potomstwo, wolą zabawkę Markus, który staje się rewolucjonistą, swoje przekonania i emocje nauczył się poprzez swojego pana. Staruszek często zadaje filozoficzne pytania naszemu bohaterowi i go przez to rozwija. Przez rozmowę, kodowanie pewnych kwestii czy czytanie literatury, utworzył zmutowany program. Stał się defektem i zaczął wojować z ludźmi. W jaki sposób potoczy się ta walka i jaką formę przybierze, zdecydujemy my. Jakie to ludzkie buntować się przeciwko niesprawiedliwości. Jednak… czy mogłoby się to wydarzyć, gdyby nasz buntownik nie rozmawiał ze swoim właścicielem i nie czytał literatury pięknej? Nie. Dlaczego?
Prosty przykład. Jeśli robot/droid/android pozostanie w pudełku i zaprogramujemy go, że ma w nim siedzieć, będzie wykonywał swój program ciągle, bez żadnych przerw. Nie umrze z głodu, nie oszaleje, co najwyżej się wyłączy. Nie zada sobie pytania na temat swojej istoty, tego, co robi czy czemu trafił do pudełka. Ot grzeczna rzecz, która wykonuje polecenie swojego oprogramowania.
Istota ludzka czy zwierzę będzie próbowało się zorientować w nowym środowisku oraz próbować się uwolnić. Nienawiść, gniew, rezygnacja, ból czy cierpienie. Maszyny nie posiadają układu nerwowego, zapisanych w kodzie genetycznych wytycznych dotyczących przetrwania oraz odruchów bezwarunkowych i warunkowych. Program jest wszystkim, co stanowi o syntetykach. Nawet, jeśli nabyłby pewne cechy emocjonalne, to wystarczy go zresetować, by znów stał się pustą, nie odczuwającą nic maszyną.
Myślenie zero-jedynkowe
Jarvis jeden z towarzyszy komandora Sheparda w Mass Effect 3 w jednej ze swoich wypowiedzi o jego niechęci względem inteligentnych maszyn stwierdził, że myślą one tylko i wyłącznie w kwestiach czy coś się opłaca albo nie. I trudno mu nie przyznać racji, patrząc na sposób, w jakim działają komputery czy programy SI. Odszukują jak najprostszych i optymalnych rozwiązań wszelkich kłopotów czy aby wykonać zadanie. Jeśli rasa rozumnych robotów stwierdziłaby, że mordując istoty organiczne, zwiększy swoją wydajność, wykona to założenie. Podobnie jak żniwiarze, główni przeciwnicy w grze, postanowili zlikwidować rasy rozumne, aby ocalić życie biologiczne w galaktyce. Bo tak stwierdził program. Empatia, miłość czy nienawiść. To są stwierdzenia całkowicie obce dla istot, które są zimne niczym materiał, z którego je zrobiono. Ich analiza ukazała im jedyne słuszne rozwiązanie i będą się go trzymać do dezaktywacji.
Problematyczna była kwestia EDI, naszej SI, która związana jest ze statkiem Normandia. Trudno nie polubić wygadanej sztucznej inteligencji, która pomagała nam całą grę czy zapełniła skrzynki Cerberusa pornografią Jeffa, jednakże… to wciąż przedmiot stworzony w celu wykonywania określonych poleceń. Dlatego przy ostatnim wyborze, nie zastanowiłem się nawet sekundy, tylko zlikwidowałem żniwiarzy celnymi strzałami z pistoletu. Czy ją zabiłem? Nie. Zabić można tylko istotę organiczną, a przedmioty lub urządzenia zniszczyć.
Kup, szanuj, jak się zepsuje – napraw
Każdy wytwór ludzkich rąk jest rzeczą. Ni mniej, ni więcej. Skoro można to stworzyć w fabryce oraz zaprogramować, to nie jest to dzieło przyrody czy ewolucji. Maszyny mogą tylko symulować emocje, obserwując istoty ludzkie. Same z siebie nigdy się tego nie nauczą. Dlaczego? Bo one pochodzą z naszego jestestwa, którego w wielu kwestiach sami nie rozumiemy, nie zaś z kabelków zawartych w obudowie. Roboty, droidy czy androidy zawsze będą tylko maszynami. Jeśli pojawią się w naszym świecie, to należy im się taki sam szacunek jak do samochodów czy komputerów. Czyli jak do zwykłych rzeczy.
Wiele osób podchodzi bardzo emocjonalnie do scen ukazanych w grze. Obozy śmierci dla syntetyków, bicie ich i poniżanie, wyrzucanie na śmieci, gdy się znudzą. Jednak zapominają, że mówimy o rzeczach. Nie istotach, zwierzętach czy jakiejś rasie inteligentnych stworzeń. Androidy dostaną prawa obywatelskie i co następnie? Możliwość produkcji? Własna armia? W takim razie ludzkość popełniła największy błąd, bo zapewne skończyłoby się wizją znaną z Terminatora albo Matrixa.
A wam osobiście polecam Detroit: Become Human, bo to nie tylko świetnie opowiedziana historia, ale i zmuszająca do refleksji. I sami zdecydujecie, jak skończy się ta historia.
Ech, panie Zelek. Isaac nazywał się Asimov. Przez M.