Czy uda się zekranizować całość? Jakieś szanse na to pewnie są, choć oceniam je na niewielkie. Niemniej, wszystkim zainteresowanym tym, jak się rozkręca fabuła, pozostaje sięgnąć po oryginał, o ile jeszcze tego nie zrobili. Tym bardziej, że piąty i szósty tom niosą ze sobą wiele dobra w specyficznym, gaimanowskim sosie. Niby historia jest już w okolicy półmetka, a brytyjski scenarzysta dalej wodzi czytelnika za nos i wchodzi w dygresje, rozbudowując wątki trzecioplanowych postaci.
Zabawa, zabawa
Tom piąty, Zabawa w ciebie, skupia się na Barbie. Czytelnik mógł ją poznać wcześniej, w Domu lalki, aczkolwiek jej rola była tam dość znikoma. Od ostatniego czasu Barbie zdążyła się rozstać z Kenem i przeprowadzić do Nowego Jorku, gdzie próbuje przeorganizować swoje życie. Jednak zupełnie niespodziewanie zostaje wciągnięta do Krainy – miejsca, w którym przebywała w snach, będąc małą dziewczynką. Niestety, niegdyś bajkowa rzeczywistość trawiona jest teraz konfliktem i dawni kompani księżnej Barbary (jak zwała się tu Barbie) stanowią ostatki ruchu oporu.
Przypomina to wszystko mroczną wersję Narnii i wypada cudownie groteskowo. Świat przedstawiony w dalszym ciągu zamieszkują postaci wymyślone przez dziecko – papuga, szczur, małpa, ale spotkać je może wszystko, co najgorsze. Powrót do dziecięcych marzeń dla większości autorów stanowiłby kanwę do sielankowych opisów, a Gaiman wykrzywia tę ideę całkowicie. Jest to dodatkowo intrygujące, bo to kolejna opowieść, w której samego tytułowego Przedwiecznego jest bardzo niewiele i absolutnie nie stanowi to żadnego problemu.
9 w 1
Tom szósty, Refleksje i przypowieści, stoi po drugiej stronie spektrum opowieści Gaimana. Zamiast pojedynczego wątku, komiks stanowi antologię – każdy z dziewięciu zeszytów przedstawia osobną historię. Gaiman w ten sposób ponownie błyszczy kreatywnością, bo potrafi wyciągnąć ciekawostkę historyczną i wpleść w nią swoje pomysły i bohaterów. Stąd najbardziej przypadła mi do gustu opowieść o Joshui Abrahamie Nortonie, czyli samozwańczym pierwszym cesarzu Stanów Zjednoczonych – nigdy wcześniej o nim nie słyszałem, a jego żywot jest fascynujący. Oprócz tego scenarzysta opowiada m.in. o rewolucji francuskiej (pożerającej swoje dzieci, a jakże), o zwyczaju Oktawiana Augusta do przebierania się raz w roku za żebraka czy o Orfeuszu, synu Sandmana. Każdy z zeszytów przynosi ze sobą coś unikalnego, choć – podobnie jak poprzednio – Morfeusz rzadko bywa głównym bohaterem. Jego osoba jest istotna dla fabuły, ale czasem tylko jako transcendentny byt.
Kalejdoskop
Różnice pomiędzy tomami widoczne są także w warstwie graficznej. Zabawa w ciebie przez to, że stanowi jednolitą opowieść, narysowana i pokolorowana została w większości przez Shawna McManusa – tylko w jednym zeszycie zastąpiła go Colleen Doran. Z kolei Refleksje i przypowieści to kalejdoskop artystów i ich indywidualnych stylów. Każda z dziewięciu opowieści została zilustrowana przez kogoś innego i tylko kolorysta Daniel Vozzo jest ich wspólnym mianownikiem (choć nie we wszystkich przypadkach). Paradoksalnie przy tak dużej liczbie artystów w dalszym ciągu nie znalazłem żadnego, którego kreska by mi całkowicie odpowiadała. Niemniej, zdążyłem się już przyzwyczaić do stylu Vertigo i tego, w jakie rejony skręcali pracujący dlań artyści.
Dobranoc
Takie oto są te dwa tomy. Jeśli ktoś oczekuje linearnej opowieści i kontynuacji historii z poprzednich tomów, to Gaiman tego nie dostarcza. Bo nie musi. Ma odwagę i, co więcej – pomysł, by opowiadać historię po swojemu. Jestem w stanie wyobrazić sobie, jak trudny to materiał do zekranizowania, choć jednocześnie w pierwszym sezonie wątki poboczne dawały największą satysfakcję. Mam nadzieję, że przyjdzie nam wszystkim się o tym przekonać. Jeśli nie, to zawsze pozostaje świetny oryginał.