Opinie o polskiej adaptacji przygód Geralta z Rivii są raczej jednoznacznie złe. Trzeba jednak przyznać, że nie taki diaboł straszny, jak go malują i kilka rzeczy twórcom Wiedźmina wyszło. Ale tylko kilka...
Obsada
Jeśli poprosić fanów prozy Andrzeja Sapkowskiego o wymienienie jednego pozytywnego aspektu serialu Wiedźmin, 90% pewnie wskaże na Michała Żebrowskiego w roli tytułowej lub Zbigniewa Zamachowskiego grającego Jaskra. Co jak co, ale ci bohaterowie, nawet jeśli nie do końca zgodni z książkowymi opisami, zostali przez panów przedstawieni kapitalnie. Szczególnie Zamachowski dowiódł, że „czucie” postaci i przekonująca interpretacja są ważniejsze, niż fizyczne podobieństwo do literackiego pierwowzoru. Nie bez powodu aktor został zaproszony do ponownego wcielenia się w barda w fanowskiej produkcji Pół wieku poezji później.

Geralt i Jaskier – M. Żebrowski i Z. Zamachowski
Można się zżymać na Jarosława Boberka jako krasnoluda Yarpena Zigrina albo na ledwie dukającą swoje kwestie Martę Bitner, która rolę Ciri ewidentnie otrzymała po znajomości, ale odtwórcy dwóch głównych postaci byli strzałem w dziesiątkę.
Muzyka
Ścieżka dźwiękowa do Wiedźmina autorstwa Grzegorza Ciechowskiego nie jest może fenomenalna, ale nie można jej zarzucić kiepskiej jakości, szczególnie na tle kompozycji do innych polskich produkcji fantastycznych. Odpowiednio wprowadza w klimat opowieści i podkreśla nastrój poszczególnych scen, więc spełnia główne zadanie muzyki ilustracyjnej. Bardzo dobre i wpadające w ucho są natomiast piosenki Jaskra w wykonaniu Zamachowskiego. Nawet utwór Nie pokonasz miłości śpiewany przez Roberta Gawlińskiego ma swoich fanów i nadal od czasu do czasu gości w radiu.
Kostiumy
Zanim zaczniecie się śmiać, wyjaśnię, że nie chodzi mi o wyciągnięty z magazynu sukien i szat rodem z Krzyżaków ani tym bardziej o koce, w które okutano serialowe elfy. Mam na myśli stanowiący przykład kostiumowej kreatywności wiedźmiński rynsztunek.

Wiedźmin, Geralt – Michał Żebrowski
Oczywiście, z perspektywy czasu Geralt z kataną może wydawać się tandetny, ale trzeba pamiętać, że w 2001 samurajskie miecze były w popkulturze czymś niezwykle cool. Co ważniejsze jednak, taki oręż w ręku wiedźmina nie wynikał wyłącznie z mody i nie stanowił zawieszonego w próżni kwiatka do kożucha, lecz był elementem całkowicie oryginalnego stroju, który miał sprawiać wrażenie czegoś z zupełnie innego świata oraz pasować do choreografii walk opartej na aikido. Zamiast pójść na łatwiznę i ubrać bohatera w quasi-średniowieczną zbroję, twórcy zaproponowali ciekawe połączenie europejskich i japońskich elementów odzienia i ekwipunku. Geralta ubrano więc w zachodnią kolczugę oraz samurajskie spodnie hakama, które przepasano skórzanym pasem, a podczas szkolnego pojedynku na głowę założono mu hełm kabuto z charakterystyczną maską. Ten niecodzienny pomysł jest tym bardziej interesujący, że wskazuje na podobieństwa pomiędzy wiedźminami a roninami czy rycerzami Jedi (także przecież inspirowanymi samurajami. A pamiętajmy, że ledwie dwa lata wcześniej na ekranach gościło widowiskowe Mroczne widmo).
Więcej wiedźminów… i wiedźminek
Andrzej Sapkowski nie daje nam wielu informacji na temat innych szkół wiedźmińskich. Nie odpowiada również na pytanie, czy szkolono w nich kobiety. W serialu obserwujemy szkolenie Geralta w czasach sprzed ataku na wiedźmińskie siedliszcze, jesteśmy świadkami kolejnych prób oraz wizyty adeptów szkoły zza gór, do której należą również wiedźmini znacząco różniący się pod względem wyglądu od tych z Kaer Mohren. Jest wśród nich Adela – partnerka pierwszych cielesnych uniesień naszego protagonisty. Może i nie wszystko reżyserowi i scenarzyście w tym temacie się udało, ale sam pomysł, żeby rozbudować nieco świat stworzony przez Sapkowskiego i uzupełnić pozostawione przez autora białe plamy, zasługuje na pochwałę.
Nie ulega wątpliwości, że polski serial Wiedźmin jako całość jest nieudanym eksperymentem, stanowiącym wypadkową nieudolności twórców, budżetowych niedostatków oraz czasów, w których powstał. Niemniej jednak posiada tych kilka zalet, które z niejakim trudem udało mi się wyłuskać. Tym bardziej zasługujących na docenienie, że stanowiących prawdziwe perełki w kupie łajna. Warto więc czasem wrócić do tego tworu i spojrzeć na niego z dystansem. Pamiętajcie jednak, że czynicie to na własną odpowiedzialność. Tam będą smoki.

Słynny gumowy mały smok