Ancestors: Legacy to już trzecia gra gliwickiego studia Destrucitive Creations, odpowiedzialnego za kontrowersyjne Hatred z 2015 roku. Tym razem twórcy postanowili przenieść nas w odległą przeszłość. Jako dowódca jednej z czterech wiodących w średniowieczu nacji na nowo kształtujemy oblicze historii. Nie zabrakło dużej dawki brutalności, która została uzupełniona o taktyczne decyzje i rozbudowaną kampanię fabularną.
Kampania brutalności
Deweloperzy włożyli sporo pracy w opracowanie kampanii dla jednego gracza. Ze względu na charakter gry nie sposób ujednolicić fabuły. Wspólnym mianownikiem wszystkich fragmentów jest jednak czas i miejsce akcji. Wydarzenia rozgrywają się bowiem w średniowiecznej Europie i opierają na istotnych, historycznych momentach. W grze możemy objąć panowanie nad takimi nacjami jak Wikingowie, Anglosasi, Słowianie bądź Germanie. Dla każdej z dostępnych frakcji zostały przewidziane dwa niezależne scenariusze z wygodnym podziałem na pięć mniejszych misji. Dla nacji wysuniętych najbardziej na wschód dostępna jest tylko jedna kampania, jednak kolejne mają się wkrótce pojawić. W zależności od poziomu trudności, poznanie ożywionych fragmentów z podręcznika historii zajmie około dwudziestu godzin, co nie jest złym wynikiem. Wlicza się w to również przejście scenariusza wprowadzającego, który w klarowny sposób objaśnia najpotrzebniejsze zagadnienia, dzięki czemu nawet początkujące osoby powinny zrozumieć zasady sterowania. Jest on prologiem, co dobrze komponuje się z podziałem gry na podrozdziały, niwelując sztuczność i nachalność standardowego samouczka. Równocześnie pozwala zaprawionym w RTS–ach graczom na przejście do bardziej wymagających części czy też na zwiększenie poziomu trudności.
Świetne wprowadzenie do poszczególnych misji stanowią wykonane w nieco komiksowym stylu cutscenki. Jednocześnie kończą wcześniejsze działania, jak i przybliżają nowe okoliczności. Ciekawym urozmaiceniem są również cele poboczne pojawiające się w trakcie rozgrywki. Mają fabularne uzasadnienie i stawiają dodatkowe wyzwania, nie dopuszczając do nudy.
Brutalny rozwój
Schemat rozgrywki wygląda jednak dość podobnie, niezależnie od wydarzeń dziejących się w tle. Obejmujemy dowodzenie nad oddziałem wojska wraz z dowódcą oraz nad obozem, który stanowi nasze główne centrum dowodzenia. Bazę możemy rozbudowywać o budynki militarne, takie jak koszary czy strzelnica oraz cywilne. Jak we wszystkich klasycznych strategiach, pierwszy typ umożliwia rekrutowanie nowych oddziałów, drugi natomiast odpowiada za rozwój technologii i pomnażanie puli posiadanych surowców. Wspomniane wcześniej frakcje różnią się od siebie na tyle, że wymuszają nieco inny styl gry. Wikingowie charakteryzują się silną piechotą, Germanie to mocni jeźdźcy, a Słowianie i Anglosasi wyborni łucznicy. Warto mieć to na uwadze, planując rozbudowę, gdyż nie ma wystarczająco czasu, by maksymalnie ulepszyć wszystkie dostępne opcje.
Zanim uda nam się wykonać główne cele misji, możemy przejmować neutralne wioski bądź odbijać te należące do wroga. Takie działanie pozwala znacząco przyśpieszyć pozyskiwanie surowców i zwiększyć potencjał militarny naszej nacji. Podczas eksploracji mapy uzyskujemy zarówno wgląd w działania i położenie jednostek przeciwnika, jak i możliwość pozyskania bonusowych zasobów z porzuconych wozów.
Twórcy zdecydowali się znacznie uprościć mikrozarządzanie, które sprowadza się tu do wyboru opcji z poziomu głównego interfejsu. Jedynymi zasobami w grze są drewno, mięso oraz żelazo, co przekłada się na zmarginalizowanie roli gospodarki. Nie musimy martwić się o zatrudnianie chłopów, a wybierane przez nas budowle stawiane są we wcześniej zdefiniowanych miejscach. Dla mnie było to spore rozczarowanie. Wynika ono głównie z tego, że lubię budować osadę od zera, próbując jednocześnie przewidzieć, od której strony może zostać zaatakowana i jak porozstawiać wieże. Tego wyraźnie zabrakło. Jednak rozumiem zamysł i jestem przekonana, że znajdzie on swoich zwolenników, szczególnie wśród graczy, którzy dopiero rozpoczynają swoją przygodę z tego typu strategiami.
Brutalnie zaawansowana taktyka
Jak na dobrą strategię czasu rzeczywistego przystało, zbyt pochopna decyzja o rozpoczęciu walki może skończyć się bardzo niefortunnie. Możemy mieć tylko dziesięć oddziałów jednostek, przez co należy dobrze zbalansować skład armii. Jeśli w trakcie walki okaże się, że nam to nie wyszło, możemy dzięki specjalnej opcji wycofać oddziały do obozu i uzupełnić pokonane jednostki. Z biegiem czasu nasze grupy zdobywają punkty doświadczenia, które przekładają się na unikalne specjalizacje. Przy niewłaściwym rozplanowaniu działań, odwrót pozostaje czasem jedyną słuszną opcją. Mechanizm skutecznie zapobiega traktowaniu oddziałów jak jednego z niekończących się zasobów i premiuje zatrudnianie weteranów. Wymusza również refleksję nad podejmowanymi działaniami, dzięki czemu niewątpliwie zyskuje strategiczny aspekt gry.
Nie bez znaczenia pozostaje także teren, na którym rozlokujemy oddziały. Wykorzystując jego ukształtowanie i charakterystykę, możemy zastawiać na wroga rozmaite pułapki, zaczynając od tych naziemnych po wymyślne zasadzki samych oddziałów. Również cykl dnia i nocy nie pozostaje tu bez znaczenia. Przykładowo: wieczorem pogarsza się widoczność, lecz zapalenie pochodni sprawia, że oddział jest łatwiej zauważalny dla wroga.
Nie zaglądaj brutalności przez ramię
Silną stroną produkcji jest oprawa audiowizualna wraz z klimatyczną muzyką, która porządnie umila rozgrywkę. Całość została wykonana w nurcie fotorealizmu, przez co zarówno roślinność, jak i budynki prezentują się nadzwyczaj naturalnie. Ancestors: Legacy niewątpliwie jest jednak grą dla osób o mocnych nerwach i dużą tolerancją brutalności. W dowolnym momencie rozgrywki możemy przybliżyć kamerę tak, by obserwować działania poszczególnych jednostek z perspektywy trzeciej osoby. Niemal spoglądamy im przez ramię, gdy podnoszą miecz i mocnym ciosem przeszywają wroga na wylot. Nawet w normalnym trybie działania kamery nie da się przejść obojętnie nad okrutnościami wojny. Martwi nie znikają z pola bitwy, a wojownicy z każdą walką są coraz mocniej pokryci krwią. Nie da się również przeoczyć spanikowanych cywilów, którzy wybiegają z płonących domostw, bądź też giną od deszczu strzał.
Najnowsza strategia czasu rzeczywistego studia Dectructive Creations zdecydowanie zasługuje na uwagę. Kładzie nacisk na planowanie i przeprowadzanie działań militarnych, równocześnie uproszczając zarządzanie osadą, przez co jest dobrą propozycją nie tylko dla graczy zaczynających swoją przygodę z RTS-ami, ale i tych, którzy pierwsze walki mają już za sobą. Możliwość rozgrywki w trybie wieloosobowym zapewnia nowe wyzwania i dreszczyk rywalizacji.