Nora Roberts zasłynęła przede wszystkim jako autorka poczytnych i dobrze sprzedających się romansów. Nie jestem fanką tego gatunku, ale kiedy dowiedziałam się, że na polskim rynku ukazał się pierwszy tom planowanej trylogii fantasy tej właśnie pisarki, stwierdziłam, że przeczytam go choćby z czystej ciekawości. Muszę przyznać, że była to – wbrew moim obawom – całkiem przyjemna lektura.
Miłe złego początki
Początek. Kroniki tej jedynej to historia, która rozpoczyna się w sielską, sylwestrową noc. W niewielkim szkockim miasteczku zbiera się cała rodzina, zazwyczaj rozsiana po całym świecie, i celebruje początek nowego roku. Kobiety gotują, plotkują, mężczyźni polują oraz rozweselają się alkoholem. Podczas jednego z polowań krew zabitego bażanta pada na poświęconą ziemię, co ma całkiem niespodziewane konsekwencje – budzi się tajemnicza infekcja. Kiedy po świętach wszyscy członkowie rodziny wracają do swoich domów są nią już zarażeni, a po drodze przekazują wirus każdemu, kogo spotkają. Wybucha światowa epidemia, a ludzie dotknięci chorobą umierają w ciągu dwóch dni. Żadne lekarstwa ani szczepionki nie pomagają. W ciągu kilku miesięcy dotychczasowy świat przestaje istnieć. Z bliżej niewyjaśnionych przyczyn niektórzy ludzie są na zarazę odporni, a jeszcze mniejsza część po przejściu epidemii zyskuje nadprzyrodzone moce – stają się wróżkami, elfami, ale pojawiają się też mroczni czarodzieje.
Początek... ma wielu pierwszo-, drugo- i trzecioplanowych bohaterów (momentami można się pogubić w natłoku imion), kilka równolegle poprowadzonych historii przeplata się ze sobą i łączy. Mimo tego akcja toczy się bardzo dynamicznie, bez zbędnych dłużyzn, książkę czyta się naprawdę bardzo szybko. Choć jest dość długa, da się ją „połknąć” w kilka godzin. Autorka stara się bardzo plastycznie odmalować świat po apokalipsie. Najciekawszymi i najlepszymi fragmentami książki są te przedstawiające upadający Nowy Jork – miasto opanowane przez gangi oszalałych z rozpaczy i nienawiści ludzi.
Mroczna trylogia?
Tak jak wspominałam wcześniej, Początek to pierwszy tom z planowanej trylogii. Daje się to odczuć podczas lektury, bo narracja zbudowana jest tak, żeby jak najwięcej opowiedzieć o świecie, w którym rozgrywa się akcja i przedstawić historię postaci (a w niektórym przypadku – jak się domyślam – rodziców i dzieciństwo bohaterów następnych tomów). W powieści jest mało interesujących mężczyzn, bo chociaż ich rola jest dość istotna, to nie dostają za dużo indywidualnych cech charakteru. Dałoby się ich opisać po prostu w czterech słowach, na przykład – Max, męski, przystojny, pisarz, czarodziej. I tyle właściwie o nim się dowiadujemy.
Nieco ciekawiej wypadają postaci kobiece. Mimo tego że niektóre opisywane są jako odważne i samodzielne, to muszą być wciąż ratowane z opresji przez przypadkowo znajdujących się w pobliżu przystojniaków, co nie do końca do tej samodzielności pasuje, ale można na to przymknąć oko. W powieści odnajdziemy sporo motywów znanych z klasycznych romansów, chociaż książka takowym nie jest. Bohaterowie albo są dzielni, przystojni i skłonni do ratowania dam w opresji, albo źli, zepsuci i skorzy do przemocy. Ludzi ambiwalentnych moralnie, zastanawiających się nad tym, którą stronę wybrać – po prostu w książce nie ma. To dość łatwy do przetrwania świat, skoro praktycznie od razu można ocenić czy należy przed kimś uciekać, czy można się z nim zaprzyjaźnić.
Czy warto?
Pomimo pewnych niedociągnięć Początek ma spory potencjał. Sprawia wrażenie swoistego prequelu do większej historii o kobiecie-zbawicielce. Dlatego też książka skojarzyła mi się z dawnymi eposami o dzielnych wojownikach, powstaniu nowych światów i początkach innej ery. Autorka przygotowała bardzo solidne podwaliny pod dalszą historię i zrobiła to w taki sposób, że jestem ciekawa, co będzie dalej. Nie uciekała też od mroczniejszego nastroju, niekiedy ocierając się wręcz o grozę, byle tylko jak najwierniej oddać realia, w których nagle rozpieszczone mieszczuchy muszą zacząć walczyć o przetrwanie i życie.
Początek to całkiem przyzwoite fantasy, które idealnie sprawdzi się jako wakacyjna lektura na plażę czy do pociągu. Wyjątkowo łatwo jest dać się wciągnąć w przedstawioną historię. Dlaczego więc nie spróbować?