Carcassonne jest jedną z najbardziej znanych gier wprowadzających w świat planszówek. Niewiele osób o niej nie słyszało, a ci, którzy do tej grupy należą, powinni szybko to zmienić. Kilkanaście wersji i kilkadziesiąt dodatków, mini-dodatków i promocyjnych płytek – tego nie da się nie zauważyć.
Tym razem dzięki wydawnictwu Nasza Księgarnia otrzymaliśmy dwuosobową odsłonę tej popularnej gry, czyli Zamek. W podstawową wersję również można grać we dwójkę, więc byłam bardzo ciekawa, co takiego zmieniono w zasadach, żeby w takim składzie grało się lepiej.
Co nowego?
Zamek jest grą kafelkową, podczas której, wcielając się w jeden z rodów, będziemy walczyć o władzę nad tytułowym budynkiem. Fanom serii nie będą obce podstawowe zasady, czyli dobranie losowej płytki i położenie jej na stół tak, aby stykała się przynajmniej jednym bokiem z leżącym już kafelkiem lub polem startowym na murze, a następnie (opcjonalnie) dołożenie swojego pionka na drodze, łące, chlewie lub domu znajdującym się na właśnie dołożonym fragmencie terenu. Największy budynek, który uda nam się zamknąć, zostanie siedzibą naszego rodu, co należy oznaczyć odpowiednim znacznikiem. Układanie jest uproszczone – droga musi się łączyć z drogą, a nawet ona może zakończyć się nagle na murze. Pozostałe rodzaje obiektów nie mają takiego ograniczenia. Punktuje się tylko te zamknięte, o czym warto pamiętać, bo nieukończone nie przyniosą nam żadnych korzyści na koniec gry.
Obszar gry jest ograniczony kaflami muru, które są także torem punktacji. Mniej więcej odwzorowują one kształt prawdziwej budowli w Carcassonne. Na każdej wieży, czyli zakręcie, kładziemy po jednym losowym żetonie specjalnym. Owe żetony można zdobyć wtedy, gdy nasz pionek podczas gry stanie na danym polu. Ich posiadanie nie jest konieczne do wygranej, ale może bardzo pomóc. Część z nich można wykorzystać podczas rozgrywki, a część punktuje dopiero na koniec. Warto się w nie zaopatrzyć, ale wymaga to zdobycia konkretnej liczby punktów za dany obiekt. To z kolei wymusza wcześniejsze zamykanie terenów, nawet jeśli mamy możliwość dalszego budowania. Trzeba więc decydować, czy lepiej zgarnąć więcej punktów i minąć żetony na torze, czy może wyliczyć potrzebną nam ilość pól do przeskoczenia i zabrać je, aby ułatwić sobie grę lub zdobyć dodatkowe punkty na koniec.
Zamek pełen niespodzianek
Pierwszą rzeczą, która mnie przeraziła po przeczytaniu instrukcji, jest możliwość łączenia płytek z chlewem, domem lub łąką w dowolny sposób. Mój wewnętrzny, trochę neurotyczny esteta zamarł na chwilę, ale po ponownym przeczytaniu tej zasady musiał się poddać i przyjąć to do wiadomości. Każdy, kto grał wcześniej w Carcassonne, wie, że najważniejszą zasadą jest to, że boki płytek muszą do siebie pasować. Tutaj ona obowiązuje jedynie w odniesieniu do dróg. To jedyne, do czego mogłabym się przyczepić i wynika z przywiązania do nadrzędnej reguły w podstawowej wersji gry (nie kupiłam nawet dodatku pozwalającego zamknąć teren otoczony z czterech stron, ponieważ niedopasowana do otoczenia płytki raniła moje oczy). Na szczęście już podczas drugiej rozgrywki pogodziłam się z nowym widokiem, a podczas trzeciej przestał mi on aż tak bardzo przeszkadzać.
Bardzo podoba mi się ograniczony obszar gry. Naprawiło to problem z podstawowej wersji, w której każdy mógł budować swój kącik i nie przeszkadzać innym. Zamknięte mury zmuszają nas do konfrontacji. Na początku można budować z dala od siebie, ale w końcu zabraknie nam miejsca i będziemy musieli powalczyć o najlepsze obiekty. Dodatkowo wybudowany mur wygląda ciekawie i od razu musiałam spojrzeć na oryginalną budowlę z lotu ptaka. Plusik za walor edukacyjny i przemyconą do gry ciekawostkę – zawsze warto dowiedzieć się czegoś nowego.
Na tor punktacji wprowadzono żetony specjalne, które wymagają stanięcia na konkretnych polach. Jest to ciekawy pomysł, chociaż trzeba wybierać między wyższą punktacją a ich zdobyciem. Wprowadza to nową ścieżkę myślenia przy planowaniu obiektów. Zamiast budować jak największe obszary, należy wybudować takie, za które otrzymamy konkretną liczbę punktów. Może to budzić frustrację gracza pozostającego w tyle, ponieważ ma on szansę na zdobycie żetonów tylko wtedy, gdy rywal je pominie. Dlatego warto od początku obserwować współgracza i nie dopuścić do tego, żeby zbytnio się oddalił. Żetony specjalne mogą m.in. dać nam punkty za wybrany, nieukończony obiekt, umożliwić rozegranie dwóch tur z rzędu lub zwiększyć siedzibę rodu.
Muszę jeszcze chwilę pozachwycać się szczegółami na kafelkach terenu. Nie mają one żadnego znaczenia dla samej rozgrywki, ale są bardzo miłym zaskoczeniem, szczególnie w trakcie początkowych rozgrywek, gdy odnajdujemy je po raz pierwszy. Postaci takie jak Wiedźmin na Płotce, strzelający Robin Hood, muzykanci z Bremy czy Jon Snow w towarzystwie Ducha na murze skradły moje serce.
Czy warto postawić na swojej półce Zamek? Warto. Czy warto to zrobić, gdy mamy już inną wersję Carcassonne? Tak. Zasady są podobne, ale co nieco zostało dodane. Odsłona dla dwóch osób ma w sobie więcej rywalizacji, skupionej tylko na jednym przeciwniku. Rozgrywka jest zacięta i zmusza nas do bardziej ofensywnej taktyki niż ta, do której byłam przyzwyczajona. Brak punktów za nieukończone obiekty daje nowe możliwości psucia planów współgraczowi, ale jednocześnie wymaga lepszego planowania w zamykaniu własnych terenów. To wszystko sprawia, że Zamek można spokojnie polecić zarówno fanom serii, jak i graczom, którzy nie mieli wcześniej z nią do czynienia.