Pod koniec 2011 roku BioWare pod zachłannym okiem EA wypuściło w świat duchowego (i w sumie też fabularnego) następcę Star Wars: Knights Of The Old Republic – Star Wars: The Old Republic MMORPG. Minęło już sześć lat, a gra nadal trzyma się na rynku. Jak w każdej produkcji – ma swoje gorsze i lepsze strony, niemniej jednak jest pozycją, na którą warto zwrócić uwagę. Dlatego przed wami (mam nadzieję, że zachęcający) obraz tego, czego możecie się spodziewać po SWTOR-ze.
Jeszcze dawniej temu w odległej galaktyce…
Około trzystu lat po wydarzeniach z KOTOR-u, a ponad trzy tysiące sześćset lat BBY (przed wydarzeniami z filmów), dzieje się historia bohatera, któremu przeznaczone jest uratowanie galaktyki (i to nawet dwa razy). W mniej lub bardziej spektakularny sposób – ale zawsze!
W trakcie wojny między Republiką a Imperium, Sithowie niszczą Coruscant wraz z znajdującą się tam świątynią i akademią Jedi. Tragedia doprowadza do podpisania przez strony traktatu pokojowego, po którym między frakcjami trwa zimna wojna. Rycerze pod wodzą Satele Shan przenoszą się na planetę Tython, gdzie próbują odbudować zakon. Senat zabiera się za naprawę wojennych zniszczeń i zbroi się w przygotowaniu na kolejne ataki wroga. Na małej planecie Ord Mantell trwają walki między separatystami a Republiką. Tymczasem w Imperium podczas chwilowej niedyspozycji Imperatora rządzi Dark Council złożona z dwunastu najpotężniejszych Sithów. Ich siedzibą jest Korriban, na którym znajduje się również akademia wychowująca przyszłych mrocznych wojowników. Za to Wywiad Imperialny jako miejsce swoich następnych działań wybiera małą planetę Hutta, rządzoną przez Huttów.
Lata mijają, a nastroje rządowe coraz bardziej sugerują wybuch kolejnej wojny. I to właśnie tu na arenę międzyplanetarną wkraczamy my – przyszli bohaterowie naszych frakcji, a od ostatniego dużego dodatku nawet i całej galaktyki.
For the Republic!
Gracz może się wcielić w przedstawiciela Galaktycznej Republiki lub Imperium Sithów. W danej frakcji są cztery klasy (każda ma swój odpowiednik w drużynie przeciwnej), dalej są dwie główne ścieżki rozwoju, a potem mamy jedną z trzech specjalizacji (jak zwykle do wyboru tank, dps i healer). Wybieramy spośród dwunastu ras – można poszaleć! A ja wcale nie mam trzech różnych postaci rasy Chiss. No z tym poszaleć to trochę przesadziłam – dla graczy bez subskrypcji wybór jest troszeczkę bardziej ograniczony… Do tego każdemu graczowi asystować będzie pięciu unikalnych towarzyszy (z niktórymi da się romansować). Jeśli chodzi o opcje ustawienia wyglądu postaci, to są zdecydowanie wystarczające – rozbudowane na tyle, że jest z czego wybierać, ale nie tak, żeby spędzić przy tym pół dnia.
Wracając do romansowania. Wśród towarzyszy danej klasy zawsze jest jeden mężczyzna oraz jedna lub dwie kobiety, z którymi można wdać się w mniej lub bardziej szaloną relację uczuciową (zapisy do fan clubu Malavaia Quinna nadal otwarte). Od dodatku Rise of The Hutt Cartel występują nawet związki jednopłciowe. Ależ postępowa ta galaktyka!
A teraz informacja dla wszystkich, którzy żyją według zasad #cebuladeal – „podstawkę”, składającą się z trzech rozdziałów fabuły klasowej, można przejść bez wyciągania z kieszeni plastikowych pieniędzy. I to w sumie koniec dobrych wiadomości w tej kwestii. EA wprowadziło dla użytkowników trzy statusy ważności: darmowy, preferowany i abonamenty (zgadnijcie, który jest najważniejszy i ma nielimitowany dostęp do wszystkich treści gry). Najistotniejsze ograniczenia dla najniższego to pozwolenie nabicia tylko pięćdziesiątego levelu (na siedemdziesiąt możliwych normalnych poziomów i kolejne trzysta tak zwanych command ranków), brak dostępu do części planet i dodatków do gry oraz limit bogactwa (co to jest marne 200k kredytów na koncie?!). Z perspektywy czasu (i tego, jak skończyła moja gildia) powiem wam, że albo w końcu wykupicie ten abonament (żeby was wszystko nie denerowało i nie ogaraniczało), albo bardzo szybko porzucicie SWTOR i poszukacie czegoś innego.
Mały Sith w wielkim świecie
Kiedy już rozważnie wybierzecie postać (po stronie Imperium mam nadzieję), pora na dobre rozpocząć przygodę! Fabuła podstawowej gry prowadzi nas przez znane większości światy, jak Tatooine, Hoth czy Alderaan. Fani KOTOR-u na pewno znajdą sporo odniesień do tej produkcji w tych czy innych miejscach. Na każdej planecie czeka zestaw questów klasowych, planetarnych, zwykłych, eksploracyjnych oraz heroicznych. Serio, jest co robić. Po skończeniu trzech podstawowych rozdziałów czekają nas dodatki: Rise of the Hutt Cartel, Shadow of Revan, Knights of the Fallen Empire oraz Knights of the Eternal Throne. Do tego kilka bonusowych światów daje zabawy na ładnych parę tygodni. A jeśli wciągająca i świetnie skonstruowana fabuła was znudzi, have no fear! Jest kilka innych czynności, którymi warto się zająć.
Większość rzeczy dodatkowych najlepiej oczywiście wykonywać wraz z drużyną, ale są też takie nadające się do wykonania samotnie (opcja dla mało socjalnych ludzi). To na przykład tak zwane flashpointy oraz uprisingi (dłuższe questy, z silniejszymi przyciwnikami, specjalnymi bossami oraz z fajniejszym lootem) czy misje, w których naszym zadaniem jest eskorta lub zniszczenie jakiegoś obiektu przy użyciu statku kosmicznego. Formą PvE wymagającą zespołu są operacje (czyli rajdy) ośmio- lub szesnastoosobowe.
Nie można też pominąć klasycznego PvP. Przybiera on formę warzonów – czyli walk między drużynami graczy, odbywających się w specjalnych lokacjach, oraz galactic starfighterów, w sumie takich samych pojedynków, z tą różnicą, że pilotujemy własny myśliwiec.
W ciągu ostatniego roku ekipa EA starała się poprawić jakoś gry PvP. Całkiem niedawno zdecydowali się w końcu na połączenie serwerów, co znacząco ułatwiło zbieranie drużyny poprzez szukajkę grup. Średnio za to poprawiło przyjemność z robienie questów, które nie są instancjowane. Im więcej graczy, tym trudniej załapać się na zebranie jakiegoś unikalnego przedmiotu do zadania.
Co prawdy nigdy nie przepadałam za The Sims, ale opcja umeblowania własnego strongholdu (albo kilku) jest super. Jakby mi ktoś kiedyś powiedział, że wyszukiwanie i zbieranie żyrandoli i kryształowych rzeczy do upiększenia mojego mieszkanka na Dromund Kaas czy Yavin 4 sprawi mi tyle radochy, to bym go pewnie wyśmiała. Ale jakbyście mieli jakieś urocze lampy w grze – to ja chętnie przygarnę dowolną ilość! 😉 A jeśli traficie na fajną gildię, to możecie się załapać na gildyjny statek – jego też można umeblować.
Są też wydarzenia specjalne, czyli trwające od tygodnia do miesiąca eventy. Aktualnie do początku stycznia odbywa się celebracja Dnia Życia (wcale nie ma to nic wspólnego ze świętami).
Sith happens
Nie wiem, jak wy, ale ja jako dziecko zawsze kochałam Jedi – prawych i bohaterskich wojowników. Imperium było fuj, złe i w ogóle be. Aż do tej gry. Wybór Imperium jako głównej frakcji okazał się trafiony. Dlaczego? Ano dlatego, że historie klas walczących po stronie Republiki są… słabsze. Dodatkowo odnoszę wrażenie, iż sami twórcy konstruowali fabuły postaci tak, żeby nas, graczy, zniechęcić do tej instytucji. Po stronie Imperium zasady są jasne – wszyscy wiedzą, że trzeba uważać na Sithów, bo lubią mordować na prawo i lewo. Dodatkowo wszędzie mamy spiski, szantaże, łowców nagród czyhających na wasze głowy. Luz, jestem na to przygotowana. A w Republice? Jakoś tak te moralne zasady trochę kuleją (szczególnie w armii i senacie)… Jedi też nie zawsze świecą przykładem. Zdrady i knowania są na porządku dziennym. Można być rycerskim i bohaterskim, ale nie zawsze wychodzimy na tym dobrze.
Przy okazji warto wspomnieć, że strona Mocy, dla której zbieramy punkty, nie musi odpowiadać frakcji – możemy więc zostać złym Jedi lub dobrym Sithem. Wszystko zależy od tego, jakich wyborów dokonamy w dialogach. Jeśli w trakcie gry uznacie, że jednak chcecie zmienić stronę, nie ma problemu – można to zrobić w każdej chwili.
Come to the Dark Side, we have cookies!
Ponieważ gram w SWTOR już od ponad roku i przy okazji trochę nie mam życia, udało mi się ukończyć fabułę każdej z ośmiu klas. Postaram się bezspojlerowo przedstawić wam, czego możecie się spodziewać, wybierając konkretne postaci.
Imperial Agent – moim zdaniem najlepsza fabularnie klasa! Jego opowieść polega na wcielaniu się w różne role i gromadzeniu danych ku chwale Imperium, od czasu do czasu przeprowadzając akcje sabotażowe. Również towarzysze agenta są chyba najciekawszą zbieranią postaci. I jeszcze przy okazji ma najładniejszy statek. Możemy wybrać snipera lub ukrytego pod niewidzialną osłoną operativa.
Bounty Hunter – łowca nagród, który za odpowiednią liczbę kredytów zabije twojego sąsiada albo uratuje galaktykę. Ważne, żeby kasa się zgadzała. Może być to powertech lub mercenary.
Sith Inquistor – były niewolnik. W trakcie nauki musi udowodnić, że jest godzien zostać Lordem Sithów. Może zostać sorcererem (będzie dużo piorunów!) lub assassinem. U inkwizytora pojawia się też mój ulubiony companion – Khem Val.
Sith Warrior – poteżny wojownik szkolony przez najbardziej paranoicznego i przebiegłego członka Dark Council. Może zostać juggernautem (moim zdaniem posiada dużo fajniejszy zestaw umiałek) lub marauderem (ale ten ma dwa miecze świetlne). Wybierając mężczyznę, jest okazja poromansować z Twi’lekanką.
Smuggler – tak, jednym z comapanionów jest Wookie i tak, latamy statkiem podobnym do Sokoła Millenium. Dużo przemycania może i nie ma, ale robienie intratnych biznesów na lewo przy okazji pomagania Republice zawsze spoko. Możemy zostać gunslingerem lub scoundrelem.
Trooper – z tą klasą mam pewien problem. Z jednej strony jest się tylko żołnierzem, a z drugiej twórcy gry stawiają nas przed takimi dylematami moralnymi, jakich nawet Jedi nie było dane rozwiązywać. Do wyboru commando (tu jako broń duuuże działko) lub vanguard. Wybierając kobietę, możemy poromansować z Aric’iem Jorganem – przedstawicielem kotowatej rasy Cathar.
Jedi Consular – dyplomata i poszukiwacz wiedzy. Co ciekawe, w przypadku tej postaci fabuła rodziału pierwszego nie jest połączona z następnymi. Może być shadowem (czyli w sumie asasynem) lub sagem (będzie dużo rzucania kamieniami).
Jedi Knight – wojowniczy bohater strzegący pokoju. Na jego drodze do perfekcji stoi sporo trudnych wyborów. Może zostać guardianem lub sentinelem (walczy dwoma mieczami świetlnymi).
Kiedy już narobicie sobie miliard postaci (bo Imperium, bo Republika, bo takiej fryzury jeszcze nie mam u mojej bohaterki… nie oceniam, rozumiem), to możecie je wszystkie razem połączyć w drzewku rodzinnym waszego legacy (a przy okazji też zakupić tam kilka przydatnych umiejętności).
It’s not a bug, it’s a feature!
W grach pojawiają się błędy. Czasem coś nie gra z grafiką, czasem coś się crushuje. Ale jak nazwać problemy, o których wiadomo już od wydania gry, a po szcześciu latach nadal nie zostały naprawione? Ponadto z każdą nową treścią dodawaną do gry pojawiają się jakieś bugi. I chociaż ciężko mi to mówić, jest ich pełno. A potrafią być bardzo irytujące. Moi drodzy, musicie się uzbroić w cierpliwość na wszechobecną gliczyznę! (piękne określenie, prawda?).
Im dalej w galaktykę…
… tym ciekawsze i emocjonujące historie przygotowali dla nas twórcy. I cóż to się nie dzieje po skończeniu podstawki gry. Chociaż akcja na chwilę zwalnia przy okazji planety Makeb, to dodatek Shadow of Revan znowu nabiera tempa, aby wrzucić nas wprost w wojnę z nową potęgą w galaktyce – Eternal Empire. Dalej robi się już tylko ciekawiej. Aczkolwiek na następny duży dodatek przyjdzie nam trochę poczekać.
Star Wars: The Old Republic to oprawiona w ładną grafikę (zarówno przy ustawieniach minimum, jak i ultra) oraz wspaniałą śnieżkę dźwiękową produkcja ze świata SW. Może was wciągnie (tak jak i mnie), a może i nie – ale spróbować na pewno warto.
May the Force serve you well!
Darth Księżna – Aleksandra Bohdziewicz
PS: Wielkie dzięki dla mojej gildii – jesteście chorzy na mózg, ale granie bez Was byłoby nudne 😉
Inne teksty z miesiąca Gwiezdnych Wojen:
Dlaczego kochamy R2-D2 i BB-8
Moja bohaterka jest generałem i Jedi! Gwiezdnowojenne kobiety
Dlaczego nie płaczę po Expanded Universe
Fizyka w „Gwiezdnych Wojnach”, czyli dlaczego naukowcy płaczą, jak je oglądają
Wychowuj zgodnie z Kodeksem Jedi
Operacja się udała, pogrzeb w czwartek – recenzja filmu „Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi”
Trening Jedi – lista win „The Star Wars Holiday Special”
Muzyczny przewodnik po świecie „Gwiezdnych wojen”
Miecz świetlny, czyli elegancka broń na bardziej cywilizowane czasy
Moc wreszcie silną się stała – relacja z pokazu „Gwiezdnych Wojen: Ostatniego Jedi” i recenzja filmu