Po Kopciuszku przyszedł czas na Księcia i Żebraka. O czym mowa? O kolejnym retellingu klasycznej historii. Poznajcie więc Jessicę Stone, młodą i ambitną aktorkę, której przyszło wcielić się w postać księżniczki Amary (jedną z głównych postaci w nowej wersji Starfield) oraz Imogen Lovelace – nastolatkę, która uważa, że nie osiągnęła w życiu niczego i cały czas stoi w cieniu swojego wybitnego brata. Te całkowicie niezwiązane ze sobą dziewczyny łączą dwie rzeczy. Pierwszą z nich jest hitowa produkcja Starfield, w której Jess nie chce dłużej grać, a Imogen z kolei pragnie z całych sił, by Amara nie zniknęła z ekranu. Druga natomiast to niesamowite wzajemne podobieństwo dziewczyn. Jak możecie podejrzewać, fabuła prowadzi wydarzenia w ten sposób, że obie bohaterki na kilka dni wymieniają się ze sobą; dziewczyny przyjmują tymczasowy styl życia z całym dobrodziejstwem inwentarza, a więc m.in. obowiązkami, garderobą czy nawet relacjami z ludźmi wokół nich. Żeby było ciekawiej, dzieje się to podczas ExcelsiConu, czyli wielkiego konwentu pełnego uczestników i gwiazd filmowych. Żadna z nastolatek nie spodziewa się nawet, jakie skutki będzie miała ich zamiana.
Nie wierzcie bliźniaczkom
Przyznam się, że słabo pamiętam Księcia i żebraka, więc ciężko jest mi stwierdzić, jak wiele – poza wątkiem głównym – elementów autorka przeniosła i uwspółcześniła w swej powieści. To, co mogę jednak szczerze powiedzieć, to to, że tym razem główny duet postaci nie udał się pisarce tak, jak w tomie pierwszym i trzecim.
Fabuła przedstawiana z perspektywy Jess krąży przede wszystkim wokół jej kariery, kłamstw oraz ograniczeń, a także obelg i nacisków fanów, którym nowa wersja Amary nie przypadła do gustu. O ile sama Jess jest według mnie dosyć chaotyczna i napuszona, o tyle podobało mi się przedstawienie tej ciemnej strony fandomu. Uważam, że opisanie tego, jak niesympatyczni i natarczywi potrafią być ludzie zafiksowani wokół swojej ulubionej serii, nieinwazyjnie zmusza czytelnika do przemyślenia także swoich zachowań.
Jeśli zaś chodzi o Imogen, to tej postaci zwyczajnie nie rozumiem. Jej motywacja wydaje mi się zbyt pokręcona. Z jednej strony kocha brata, opowiada, jak dobre relacje zawsze mieli, wspiera go w jego działaniach, a z drugiej nie potrafi z nim szczerze porozmawiać o tym, iż jest przytłoczona i czuje się bezwartościowa. Także sam pomysł na akcję ratowania Amary oraz wszystkie wyjaśnienia, które przytacza zapytana, bądź wyjaśniająca sama sobie, czemu to robi (a zdarza się jej to kilka razy, pewnie żeby czytelnik nie zapomniał) są zwyczajnie zagmatwane i nieprzekonujące. Tak naprawdę z postaci przedstawionych w tej książce podobała mi się stara kadra Starfield (nawet w tych krótkich scenach, które otrzymali, szło odczuć, że trzymają poziom i są mocnymi charakterami) oraz asystent Jess z lekką nerwicą natręctw (bardzo sympatyczny i elokwentny chłopak).
Zakochaj się na konwencie
Po raz kolejny otrzymujemy od Poston wątek romantyczny, a tak naprawdę to aż dwa, ponieważ i Jess, i Imogen otrzymują swoje szczęśliwe zakończenia. Lekko zaskoczyło mnie jednak, jak wyglądała scena wyznawania uczuć u Jess, ponieważ przy całym budowaniu jej wizerunku i mówieniu o ograniczeniach, które nakłada na nią praca w zawodzie aktorki, zachowała się dość ostentacyjnie i zbyt spontanicznie (nie chcę spoilerować, ale w grę wszedł nawet megafon!). Obie historie miłosne nie wzbudziły u mnie również aż tylu pozytywnych emocji, co w przypadku Geekerelli i Zaczytanej i Bestii, ale to, jak podejrzewam, kwestia indywidualnego odbioru.
ExcelsiCon to fajny konwent!
Poston stworzyła w swojej serii książek nie tylko ciekawy i rozbudowany fandom dla tytułu Starfield, lecz również interesujący event dla fanów. ExcelsiCon w jej powieściach wygląda trochę jak połączenie CCSD z Pyrkonem, a jego klimat dane jest nam poczuć szczególnie mocno w Księżniczce i Fangirl. Z jednej strony pojawiają się gwiazdy ekranu i kina, z drugiej w pokojach odbywają się mini imprezy w pokojach uczestników, na trawnikach robione są sesje spontanicznie zebranych cosplayerek, a uczestnicy znają się z organizatorami i pojawiają na miejscu od wielu lat. Jest rodzinnie i każdy czuje się jak u siebie, a dodatkowo otrzymuje salę wystawców czy wypchany prelekcjami i spotkaniami program. Czytając o ExcelsiConie, nabrałam ochoty, by go odwiedzić!
Lubię być Geekiem czytającym o Geekach
Chociaż w moim odczuciu tom drugi przygód postaci orbitujących wokół Starfield był najsłabszym z dotychczas wydanych trzech, nie żałuję czasu na niego poświęconego. Czytało się tę historię szybko, dostarczyła lekkiej rozrywki i przypomniała o przyjemnym klimacie panującym na konwentach.