Wsiąść do pociągu: Widmo to druga obok Pierwszej podróży planszówka dedykowana najmłodszym. W tych odsłonach autor zaprasza do rozgrywki dzieciaki od 6. roku życia. Po przeanalizowaniu instrukcji obu gier stwierdziłam, że różnią się tylko jedną premią, o której trzeba dodatkowo pamiętać w najnowszej wersji. Poza tym zasady są identyczne.
Sweet Halloween
Widmo zachwyciło mnie swoją graficzną stroną. Uwielbiam Halloween i okres świąteczny następujący tuż po nim, dlatego wszelkie dekoracje, gadżety lub planszówki z nimi związane od razu trafiają na moją listę. I chociaż należę do osób, które nie przepadają za pociągową serią, to tę wersję musiałam mieć.
Wszystkie komponenty są dopasowane do tematu. Dzieciaki na okładce są przebrane za różne postaci, wagoniki to tak naprawdę małe nawiedzone domki, a zamiast składów na kartach mamy platformy z dekoracjami. Znajdziemy tam statek piracki, cyrkowców, dynie, cmentarz, stodołę i upiorny las. Natomiast na planszy odwiedzimy nawiedzony cyrk, opuszczoną szkołę, posiadłość na wzgórzu czy ponurą polanę. Wszystkie miejsca są oznaczone uroczymi grafikami, które dla ułatwienia dla młodszych graczy znajdują się także na kartach biletów.
Ze szkoły wprost na cmentarz
Zasady są bardzo proste, więc nawet młodsze dzieci będą mogły usiąść do rozgrywki. Na środku stołu kładziemy planszę, a obok tworzymy stosy platform i biletów. Każdy z graczy otrzymuje wagoniki w wybranym kolorze, dwie karty biletów i cztery platformy.
W swojej turze możemy albo zrealizować jedno połączenie, wydając karty odpowiedniego koloru i ustawiając swoje nawiedzone domki na planszy, albo dobrać dwie platformy z zakrytego stosu na rękę. W przypadku, gdy nie jesteśmy w stanie spełnić wymagań naszych biletów, bo np. inni gracze zablokowali niezbędne do tego trasy, możemy odrzucić te karty z ręki i dobrać dwie nowe.
W grze mamy również dwie premie do zdobycia. Jeśli uda nam się połączyć jedno z trzech oznaczonych miejsc w lewym górnym rogu planszy z jedną z trzech lokacji w prawym dolnym rogu, otrzymamy specjalny bilet „Cukierek albo psikus”. Natomiast jeżeli stworzymy trasę z ratusza do posiadłości na wzgórzu lub krypty, natychmiast dobieramy dwie karty platform. Tej właśnie premii nie ma we wspomnianym wcześniej Wsiąść do pociągu: Pierwsza podróż.
Zwycięzcą zostaje osoba, która zrealizuje swój szósty bilet. Gra kończy się także, gdy ktoś wykorzysta wszystkie swoje wagoniki. Wtedy wygrywa osoba, która do tego momentu ukończyła najwięcej tras.
Im prostsze, tym lepsze
Wsiąść do pociągu: Widmo to typowy przedstawiciel serii. Zbieramy kolorowe karty na ręce, układamy połączenie, ustawiając wagoniki na planszy i realizujemy trasu z biletów. Nie znajdziemy tu niczego nowego, a wręcz kilka zasad zostało uproszczonych, podobnie jak w poprzedniej wersji dziecięcej. Dla fanów jest to kolejne pudełko do kolekcji, a dla przeciwników następna gra, którą ominą szerokim łukiem.
Jak wspomniałam wcześniej, nie przepadam za pociągową wersją. „Dorosłe” mapy są dla mnie nudne i monotonne. Zbieranie kart się dłuży, a zajęta przez innego gracza trasa prowadzi do frustracji. Dlatego do tej pory jedyną odsłoną, która mi się podobała, mimo że nie należę do grupy docelowej, była Pierwsza podróż. Zasady wszystkich wersji są zbyt banalne, aby dorośli mogli się przy niej dobrze bawić. Do teraz nie rozumiem fenomenu pociągowych gier królujących na stołach graczy, a tym bardziej kolekcji składających się z kilkunastu podobnych pudełek.
Natomiast jako gra dla dzieci lub rodzinna sprawdza się bardzo dobrze. Wykonywanie dokładnie tych samych ruchów przez ponad godzinę jest niewiarygodnie nużące, ale skrócenie tych czynności do 20 minut, dodanie ślicznych grafik i klimatycznych nazw, to strzał w dziesiątkę. Nawiedzone domki są dużo większe od wagoników z oryginału, a oznaczenia na planszy i kartach są zrozumiałe nawet dla dzieci niepotrafiących jeszcze odczytać nazw lokacji.
To wszystko sprawia, że gdyby ktoś mnie zapytał o najlepszą grę z pociągowej serii, wskazałabym Widmo, oczywiście podkreślając, że jest to wersja dla dzieci. Dobrze, że mam młodego gracza, dla którego kolorowe wagoniki to kolejna fajna zabawka do układania również poza planszą. Dlatego do tej planszówki będę siadała z przyjemnością, szczególnie w Halloween, w otoczeniu świeczek, dyni i upiornych dekoracji.