Zawsze kiedy trzymam w rękach ostatni tom lubianej serii odczuwam dysonans. Z jednej strony chcę jak najszybciej poznać dalsze losy bohaterów, zaś z drugiej nie chcę, by moja przygoda z nimi się skończyła. W przypadku Materia Prima uczucie to było szczególnie dotkliwe. Czy jestem zadowolona po lekturze Cienia? Przekonajcie się!
Po pierwsze dekapitacja
Jeśli znacie poprzednie tomy trylogii to wiecie, że Olaf Rudnicki nie ma w życiu lekko. Choć stara się za wszelką cenę nie mieszać do polityki i pozostać wierny swoim przekonaniom, ciągle pakuje się w jakieś kłopoty. Gdy pewnego dnia w Warszawie zostają znalezione zwłoki młodych dziewcząt z odciętymi głowami, na których ciałach ktoś wymalował tajemnicze znaki, policja zwraca się o pomoc do alchemika. Jednak zagadka kryminalna to jedynie początek o wiele grubszej sprawy. Szykujcie się na ostrą jazdę bez trzymanki, bo Cień dostarczy wam nie lada rozrywki! A jeśli wciąż wahacie się, czy chcecie przeczytać ostatni tom Materia Prima, miejcie proszę na uwadze fakt, że dekapitacją zaczyna się też Mistrz i Małgorzata! A to dobrze wróży książce Przechrzty.
Po drugie konwenanse
Autor w charakterystyczny dla siebie sposób przemyca do swoich książek dużo historii. Jednak nie skupia się wyłącznie na postaciach i wydarzeniach. Przede wszystkim kładzie nacisk na konwenanse, zasady, którymi należało się kierować prowadząc życie towarzyskie. Uwierzcie mi, że reguł, przykazań, nakazów i zakazów była cała masa! Jak w wyższych sferach odnalazł się prosty alchemik Olaf Rudnicki, albo niemalże w mundurze urodzony Aleksander Samarin? Czy rzeczywiście każdy może stać się lwem salonowym? No i motyw Okoniowej, o której usłyszał sam car Mikołaj II. Czapki z głów panie Adamie, czapki z głów!
Po trzecie polityka
Jak już wcześniej wspomniałam, Olaf za wszelką cenę stara się nie mieszać do polityki. Tym bardziej, że ma przyjaciół po obydwu stronach barykady. Choć jest człowiekiem słownym i honorowym, zostaje wplątany w wir wydarzeń, przez co będzie zmuszony do podjęcia wielu niewygodnych decyzji. Jednak jak na prawdziwego mężczyznę przystało, główny protagonista nie może umyć rąk od problemu.
Należy pamiętać, że okres, w którym rozgrywają się wydarzenia z Cienia był bardzo specyficzny jeśli chodzi o politykę zewnętrzną i pozycję naszego kraju na arenie międzynarodowej. Można by się wręcz pokusić o stwierdzenie, iż bohaterowie książki siedzieli na przysłowiowej beczce prochu, która w każdej chwili mogła wybuchnąć od byle iskry.
Podsumowanie
Nie ukrywam, że jestem zła na autora za zakończenie tej świetnej serii. W końcu zżyłam się z bohaterami tak bardzo, iż nie chciałam się z nimi rozstawać! Choć muszę przyznać, że wciąż tli się we mnie nadzieja, na dalsze losy Rudnickiego i Samarina.
Trylogię Materia Prima polecam bardzo serdecznie wszystkim, niezależnie od personalnych preferencji, gustu i wieku. W Adepcie, Namiestniku i Cieniu autor opisał nie tylko międzynarodowy konflikt zbrojny, magię, enklawę, istoty nie z tego wymiaru oraz fascynujące pojedynki, polityczne intrygi czy zagadki kryminalne, ale przede wszystkim przedstawił też prawdziwą męską przyjaźń. Myślę, że każdy znajdzie w twórczości Przechrzty coś dla siebie.