Strażnicy Galaktyki powracają w Marvel Now! 2.0! Tym razem Peter Quill i jego drużyna będą musieli wykonywać zadania dla dwóch Starszych Wszechświata – Kolekcjonera i Grandmastera. Czy ta współpraca wyjdzie którejś ze stron na dobre?
Zmiany, zmiany…
Star-Lord i jego kompani wracają do akcji! Jak zwykle zamierzają bronić kosmosu, a przy okazji zarobić na tym niekoniecznie w legalny sposób. W tej kwestii przynajmniej Quill i Rocket się nie zmienili. Pozostali członkowie drużyny przeszli jednak swoiste metamorfozy. Drax stał się nagle pacyfistą, który nie chce niszczyć nawet przedmiotów nieożywionych. Groot, a właściwie Baby Groot, sam dokładnie nie wie, co się z nim dzieje, ale wygląda na to, że nie zawsze panuje nad swoimi ruchami. Z kolei Gamora skrywa przed wszystkimi tajemnicę i stara się za wszelką cenę osiągnąć własny cel. Tymczasem plany wobec Strażników mają dwaj Starsi Wszechświata. Zarówno Kolekcjoner, jak i Grandmaster, toczący między sobą spór, zamierzają wykorzystać drużynę, aby ta ukradła dla nich pewne przedmioty. Z ich konfliktu zamierza skorzystać właśnie przybrana córka Thanosa. Wszystkie zdarzenia są jednak niczym w porównaniu z tym, co zaczyna się dziać w galaktyce.
Intryga goni intrygę
Autorem scenariusza do komiksu Strażnicy Galaktyki: Brak porozumienia jest Gerry Duggan. Artysta tworzył wcześniej przygody Hulka, Avengers czy Novy, jednak najbardziej znany jest ze swojej pracy nad Deadpoolem. Tym razem przyszło mu ruszyć w kosmos. I trzeba przyznać, że jego wycieczka wypadła całkiem nieźle. Przede wszystkim stworzył dla nas wciągającą fabułę, pełną nieoczekiwanych twistów. Kiedy już wydaje nam się, że wiemy, do czego prowadzi scena, nagle twórca zaskakuje nas nieoczywistym rozwiązaniem, przy którym szczęka może opaść. Najlepiej wypada zakończenie, w którym pojawia się znany wszystkim złoczyńca stojący za całą intrygą, którego jednak nie spodziewaliśmy się zobaczyć w tej serii. Szybka akcja i ciekawa przygoda nie pozwalają czytelnikowi się nudzić ani oderwać od komiksu, nim nie poznamy wszystkich międzyplanetarnych wydarzeń. Ze swojej strony stawiam jeszcze dodatkowy plus dla pana Duggana za to, że nie zapomniał o klasyce gatunku i wspomniał o fakcie, iż Gamora oraz Drax należeli swego czasu do Straży Nieskończoności. A jest to dość istotne dla omawianego zeszytu.
W kosmosie bywa kolorowo
Za oprawę graficzną Strażników Galaktyki: Brak porozumienia odpowiadają Aaron Kuder oraz Marcus To. Trzeba przyznać, że panowie podeszli do komiksu w dość niecodzienny sposób. Już z okładki bije różnorodność kolorów. Wewnątrz zeszytu nie jest inaczej. Feerie barw mienią się, przyciągając nasze oko. Kolejne strony wyglądają niczym żywcem wyjęte z jakiejś kreskówki. Wszechświat przestaje być mroczny i ponury. I bardzo dobrze! Choć przygoda Star-Lorda i jego przyjaciół nie jest łatwa i przyjemna, to niezwykłe odcienie kadrów w niczym nie przeszkadzają. Wprost przeciwnie. Potrafią odpowiednio stonować akcję lub ją przyspieszyć. Walki, rozmowy, śledztwa – wszystko udało się uchwycić jak należy, a widoki na galaktyki i bohaterów sprawiają przyjemność. Do tego dochodzi nam sporo mocno psychodelicznych i abstrakcyjnych scen, rodem z dziwnego snu, mających za zadanie stworzyć odpowiednią otoczkę wobec Starszych Wszechświata. Na pochwałę zasługuje też przedstawienie w krótkiej retrospekcji Adama Warlocka i trolla Pipa.
Czegoś tu brakuje…
Jeszcze kilka lat temu Strażnicy Galaktyki byli tytułem niszowym i tylko najwięksi fani Marvela znali tych kosmicznych bohaterów. Wszystko zmieniło się, kiedy do kin trafił film ze stajni MCU pod tym samym tytułem. Quill, Gamora, Drax, Rocket i Groot szybko zyskali mnóstwo fanów na całym świecie. Tym samym oczekiwania wobec zeszytów wydawanych przez Dom Pomysłów mocno wzrosły. Brak porozumienia nie do końca sobie z tym poradził. Choć chwaliłem zarówno fabułę, jak i grafiki, to czegoś tutaj zabrakło. Otóż nie ma tu za dużo charakterystycznego dla postaci humoru. Fakt, że przygoda nie jest komedią, a raczej sensacjo-kryminałem nie zmieni tego, że dużo osób biorąc ten tytuł do ręki, będzie liczyło na coś więcej. Tragicznie nie jest. W kilku miejscach z pewnością się uśmiechniemy. Będzie to zasługa przede wszystkim szopa i Star-Lorda. Swoje dorzuci także Grandmaster. W ostatecznym rozrachunku niektórzy poczują się jednak zawiedzeni.
Podobnie ma się sprawa z rysunkami. MCU przyzwyczaiło nas do licznych easter-eggów i liczyć można, że zagoszczą one także w komiksach. Osobiście wypatrywałem ich w zbiorach Kolekcjonera, ale niczego szczególnego nie znalazłem. A szkoda. Miło byłoby jednak mieć satysfakcję z odnalezienia ukrytych przedmiotów.
No to zaczynamy!
Strażnicy Galaktyki: Brak porozumienia to pierwszy tom wprowadzający nas do większej przygody. Autor zrobił wszystko, abyśmy niecierpliwie czekali na kolejne części. Ta sztuka mu się udała. Rozpoczęto kilka ciekawych wątków, a końcowy twist mocno zaskakuje. Jeśli wszystko pójdzie w dobrym kierunku i twórca nie zboczy z obranego kierunku, to czeka nas bardzo dobra seria. Miejmy tylko nadzieję, że nasi bohaterowie dostaną nieco większe pole do popisu pod względem humorystycznym i prócz licznych walk oraz śledztw dadzą nam także okazję do pośmiania się. Czy tak będzie? Dowiemy się już wkrótce, kiedy to, za sprawą wydawnictwa Egmont, na nasz rynek trafi tom drugi zatytułowany Jeźdźcy na niebie.