Do kin wielkimi krokami zmierza kolejna produkcja MCU – Thunderbolts*. Tymczasem na polskim rynku można znaleźć komiks o tym samym tytule, choć opowiadający o zupełnie innej drużynie. Czy warto po niego sięgnąć?
Zła wersja Avengers
Akcja Thunderbolts rozgrywa się w czasie tzw. „wojny domowej bohaterów”, kiedy to Iron Man i Kapitan Ameryka stanęli po przeciwnych stronach konfliktu. Wprowadzono wówczas „Ustawę o rejestracji superludzi”, której egzekwowaniem miała zająć się tytułowa grupa, dowodzona przez Normana Osborna. Zespół składał się z byłych złoczyńców, takich jak Bullseye, Venom czy Moonstone. Czy jednak osoby, które wielokrotnie łamały prawo, mogą stać się jego stróżami?
Z jednej strony, ich chęć zemsty na superbohaterach za dawne upokorzenia – zwłaszcza przy oficjalnym przyzwoleniu – wydaje się napędzać ich działania. Z drugiej jednak, różnice charakterów i przerośnięte ego członków drużyny sprawiają, że trudno im współpracować. Konflikty wybuchają niemal natychmiast, co prowadzi do chaosu.
Mniej znani bohaterowie?
Jak już wspomniałem, komiks Thunderbolts poza tytułem nie ma wiele wspólnego z nadchodzącym filmem Marvela. Czy warto więc sięgnąć po tę historię? Moim zdaniem – zdecydowanie tak! Scenarzysta Warren Ellis, znany z takich tytułów jak X-Men, Daredevil czy Moon Knight, stworzył album wart uwagi. Ale po kolei.
Przede wszystkim mamy tu do czynienia z mniej znanymi postaciami. O ile Norman Osborn, czyli Green Goblin, czy Bullseye mogą być kojarzeni przez wielu czytelników, o tyle reszta drużyny – na przykład Radioaktywny Człowiek czy Penance – to postacie z dalszego planu. Nawet Venom w tej historii to Mac Gargan, a nie Eddie Brock. Dla niektórych może to być minus, ale w rzeczywistości stanowi to zaletę – dzięki temu Ellis mógł swobodnie rozwijać fabułę, nie obawiając się o z góry narzucone ograniczenia wynikające z popularności bohaterów.
Chociaż wrogowie drużyny to również mniej znane postacie, jak chociażby Steel Spider, Ellis nadrabia to ciekawą fabułą, pełną intryg i zagłębiania się w psychikę „złoli”. Czytelnik zyskuje szansę na poznanie mniej popularnych postaci, które w wydaniu Ellisa okazują się wyjątkowo interesujące.
Brutalne piękno
Jednym z największych atutów tego komiksu jest doskonale nakreślony charakter każdego członka drużyny. Od samego początku widać, że współpraca nie przychodzi im łatwo, a Osborn jedynie za pomocą manipulacji i podstępów potrafi utrzymać ich w ryzach. Konflikty wewnętrzne narastają, a każdy z bohaterów snuje własne plany, jak zyskać niezależność. Równie interesująco została ukazana psychika samego Osborna, który zmaga się z chorobą psychiczną. Dzięki temu fabuła jest wielowymiarowa, a akcja pełna napięcia.
Nie sposób nie wspomnieć o brutalności komiksu. Thunderbolts to opowieść dla dorosłych, która pozwala zajrzeć w mroczne umysły członków drużyny i ukazuje ich brutalność w pełnej krasie. Warren Ellis doskonale balansuje elementy fabularne, łącząc psychologię postaci, intrygi oraz dynamiczne sceny walki.
Za oprawę graficzną komiksu odpowiada Mike Deodato, który stworzył prawdziwie mroczną i niepokojącą atmosferę, doskonale współgrającą z fabułą. Współpraca autora z rysownikiem musiała układać się naprawdę dobrze co widać. Kreska jest tu niezwykle szczegółowa – od detali na kostiumach postaci, przez dynamiczne kadry walk, aż po wyraziste mimiki, które w pełni oddają emocje bohaterów. Kolorystyka komiksu, utrzymana w ciemnych, stonowanych barwach, idealnie podkreśla mroczny charakter tej opowieści, budując napięcie oraz uczucie niepokoju. Deodato świetnie wykorzystuje światło i cienie, by nadać głębi poszczególnym scenom – momentami wręcz widać inspiracje filmowym kadrowaniem. Sceny walk są brutalne, a także pełne dynamiki, co w połączeniu z realistycznym stylem rysownika sprawia, że trudno oderwać wzrok od każdej kolejnej strony.
W dziesiątkę!
Warto również wspomnieć o wydaniu komiksu. Twarda oprawa, krótkie, ale treściwe wprowadzenie oraz dodatki w postaci alternatywnych okładek sprawiają, że polskie wydanie od Egmontu to prawdziwa gratka dla fanów Marvela.
Choć komiks nawiązuje do wydarzeń z „Wojny domowej”, która miała premierę kilka lat temu, można go czytać niezależnie. Ellis dostarczył fabułę, która wciąga, intryguje i zachwyca. To doskonała propozycja dla fanów Marvela oraz wszystkich, którzy szukają świeżego spojrzenia na antybohaterów.