Blood of Zeus to serial animowany dla dorosłych. Napisany został przez duet Charley i Vlas Parlapanides i wyreżyserowany w przez Shaunta Nigoghossiana. Całość wyprodukowało studio Powerhouse Animation (odpowiedzialne także za Castelvanię).
Animacja opowiada historię Herona, osieroconego przez ojca chłopca, członka małej społeczności w zapomnianym greckim polis. Pewnej nocy chłopak zostaje przez przypadek uwikłany w walkę z demonami, po której całe jego życie wywraca się do góry nogami. Heron musi odejść z polis, by skonfrontować się z duchami przeszłości, odkryć prawdę o swoim ojcu i zmierzyć się ze swoim przeznaczeniem.
W krótkim prologu do opowieści czytamy, że fabuła serialu będzie skupiać się na historii, która została zapomniana i pominięta w kanonie mitów (tj. losy Herona). Jak można się domyślać, pozwoliło to twórcom na dość dużą swobodę artystyczną. Brak solidnej podstawy literackiej skłonił duet scenarzystów do zaczerpnięcia wątków i motywów z wielu mitów, a efekt tej pracy jest mało spektakularny.
Sama historia jest dość przewidywalna, głównie przez bardzo jasny podział na bohaterów dobrych i złych. Zabrakło tu trochę szarej strefy i postaci o wątpliwej moralności. Można odnieść wrażenie, że wątek Herona został potraktowany dość powierzchownie. W ośmiu odcinkach twórcy chcieli zawrzeć przeplatające się historie kilku postaci ostatecznie łączące się w wielkim finale, jednak przez ten zabieg trudno jest dobrze poznać któregokolwiek z bohaterów, nie mówiąc o sympatyzowaniu z nimi.
Jeśli chodzi o stronę techniczną, serial jest bardzo przyjemny dla oka i ucha. Wykreowane scenerie pomagają wczuć się w klimat antycznego polis, animacja jest płynna i idealnie pasuje do fabuły, a sceny walki są zniewalające. W budowaniu atmosfery pomaga fenomenalna ścieżka dźwiękowa, a obsada aktorska świetnie powołuje postaci do życia.
Kolejnym elementem fabularnym, który odebrał mi dużo przyjemności z oglądania, jest dość ostre potraktowanie Hery i postawienie jej na czele obozu złoli. Znając dynamikę relacji władców Olimpu z różnych przekazów, spodziewałam się nieco bardziej progresywnego podejścia do ich potyczek. Za to w Blood of Zeus Hera jest główną przyczyną wszystkich nieszczęść spotykających nie tylko Herona, ale i jego ojca. Zdrada władcy Olimpu została potraktowana niemal jak przywilej, a z jego żony zrobiono histeryczkę, która jest w stanie uciec się do najobrzydliwszych czynów, by odegrać się na niewiernym małżonku. Zeus staje się bohaterem tragicznym, niezrozumiałym przez najbliższych mu bogów, podczas gdy prawdziwa ofiara jego wybryków jest przedstawiana w złym świetle, co moim zdaniem nie jest najlepszym pomysłem w naszych czasach.
Podsumowując, jeśli nie szukacie czegoś super głębokiego, Blood of Zeus może być dość dobrą pozycją na długie jesienne wieczory, szczególnie teraz, kiedy eskapizm jest jedynym sposobem na poradzenie sobie z rzeczywistością. Animację ogląda się przyjemnie, na historii nie trzeba się za bardzo skupiać, oprawa muzyczna imponuje i drama goni dramę. Nic, tylko oglądać!
Zawsze złolem był Hades lub Ares, teraz Hera, a nigdy nie jest ten, który w mitologii sprawił najwięcej problemów… Ciekawe czy kiedyś w końcu doczekamy się wiernego przedstawienia Zeusa i jego niewyżytych cielesnych potrzeb.