Mister Miracle to limitowana seria wydana zbiorczo w jednym tomie. Seria niezwykła, bo stworzona przez niezwykłego autora jakim jest Tom King – laureat nagrody Eisnera. Niemniej jednak, czy warto sięgnąć po tytuł ze słabo rozpoznawalnym herosem?
Kim jest Cudowny Pan?
Mister Miracle został wymyślony w 1971 roku przez komiksową legendę, Jacka Kirby’ego, znanego jako współtwórcę wielu postaci Domu Pomysłów. Mister Miracle był częścią słynnej sagi Fourth World opowiadającej o dziejach nowych bogów, którzy wywodzili się z zaawansowanych technologicznie planet New Genesis i Apokolips.
Po tysiącleciu działań wojennych Wszechociec – władca New Genesis – oraz Darkseid – Władca Apokolips – zgodzili się na rozejm. Każdy bóg wymienił jednego ze swoich synów na dowód dobrej wiary, aby tym samym przypieczętować pakt o zakończeniu wojny. Scott Free, syn Najwyższego Ojca, został wysłany do Apokolips, gdzie wrzucono go do dołu z niewolnikami i poddano dziesięcioleciom więzienia oraz tortur z rąk diabelskiej Babci Samo Dobro. Długi czas spędzony w piekle sprawił, że Scott postanowił uciec z tego koszmaru wraz z miłością swojego życia, Big Bardą. Kochankowie udali się na Ziemię, gdzie dołączyli do Ligi Sprawiedliwości i żyli życiem zwykłych superbohaterów. W świecie ludzi syn Wszechojca przyjął także pseudonim Mister Miracle i stał się znany jako „Największy na świecie artysta ucieczki”. Idylla kochanków nie potrwa jednak wiecznie, a ich ojczyzna da o sobie znać…
Trudne wybory i zderzenie światów
Mister Miracle przez cały komiks jest ukazywany jako postać tragikomiczna. Scott ucieka od swojego prawdziwego przeznaczenia i rodzinnego domu uwikłanego w wojnę. Szansą na pogodzenie się z traumą jest rzucenie się w wir codziennych zadań. To właśnie prozaiczne czynności stanowią sporą część prezentowanej czytelnikowi historii. King chce ukazać nam całkowicie ludzkich bohaterów.
W związku z tym, wykonując zamysł scenarzysty,rysownik serii ‒ Mitch Gerads odwzorowuje jak najlepiej Los Angeles – przestrzeń ziemską, w której porusza się nasz bohater. Na wielu kadrach odnajdziemy sporo odniesień do rzeczywistych miejsc, takich jak Venice Beach czy Echo Park. Immersja świata przedstawionego jest naprawdę ogromna, a czytelnik ma wrażenie obcowania z czymś „normalnym”, i zupełnie „naturalnym”.
Kolejnym istotnym elementem wartym podkreślenia jest obecność popkultury uwikłanej w rzeczywistość. Rozpowszechnienie gadżetów związanych ze światem DC Comics w komiksie daje wydawnictwu darmową reklamę w swoim własnym produkcie. Występowanie licencjonowanych rzeczy na bazie marki DC ukazuje również, jak duże znaczenie ma dla nas popkultura w realnym świecie, a ponadto jak ogromny potencjał komercyjny ma świat superbohaterów w ostatnich dekadach.
Kilka nowości
To, co przede wszystkim rzuca się w oczy, to zupełnie nietypowy styl narracji komiksowej w historii o tragicznym życiu superbohatera DC Comics. Czwarty świat Kirby’ego staje się czwartą ścianą. Mamy wrażenie jakby twórcy próbowali nadać swojemu bohaterowi moc bezpośredniego zwracania się do czytelnika. W swoich stanach onirycznych, ukazanych zazwyczaj jako transmisje telewizyjne (zakłócenia telewizyjne na ekranie są wybitnie podkreślone przez Geradsa), bohater zwraca się bezpośrednio do swoich widzów. Owszem, przełamywanie czwartej ściany nie jest żadnym novum w wydawnictwie DC, jednakże jak do tej pory przejawiały je głównie postacie z piątego wymiaru, a nie bogowie.
Nietypowe formy rysunkowe
Podobnie jak King, tak samo artysta Mitch Gerads zasłużył na Eisnera za swoją pracę nad tym komiksem. King sprytnie rozmieszcza swoje historie na dziewięciu kadrach na każdą stronę, co nie tylko pozwala na zagęszczenie opowieści, ale daje klaustrofobiczny efekt mierzenia się Scotta ze swoimi problemami. Gerads wkłada w bohaterów niewiarygodną ilość emocji. Zobaczymy nawet mimikę twarzy Scotta na jego masce, co do tej pory udawało się głównie Deadpoolowi czy Spider-Manowi.
Komiks w idealnych proporcjach łączy głębię i prostotę przekazu. Sprawy życia codziennego okazują się tak samo istotne, jak kwestie życia i śmierci na polu międzygalaktycznej bitwy. Same kadry dające nam przekaz na kilku poziomach – fantastycznym/boskim oraz rzeczywistym/codziennym – są dopełniane świetnymi rysunkami. Warto sięgnąć po ten komiks, trochę się przy nim pośmiać, ale też zastanowić nad sensem naszej codziennej egzystencji.