W większości przypadków twórcy wszelkiej maści dreszczowców i thrillerów prześcigają się w kreowaniu skomplikowanych osobowości tak zwanych „czarnych charakterów”. Wymyślają najdziwniejsze motywy zbrodni i stojące za nimi mrożące krew w żyłach wytłumaczenia ich dewiacji. Część z tych nieujawnionych antagonistów bryluje do dziś wśród innych filmowych osobowości popkulturowych. Postaci takie jak Freddy Krueger czy Sauron są rozpoznawane na całym świecie. Przyjrzyjmy się dziś przykładom opowieści bez tego charakterystycznego elementu, czyli puenty.
Cube (1997) i Cube 2 (2002)
Te filmy stał się przyczynkiem do powstania w mojej głowie pomysłu na napisanie tego artykułu. Chociaż pierwszą część obejrzałam wiele lat temu, nadal pamiętam to uczucie niedosytu zaraz po zakończeniu. Wtedy trudno było mi zrozumieć, dlaczego ktoś w ogóle chciałby poświęcać czas na historie, które pozostają niewyjaśnione. Dziś jestem wdzięczna za każdy taki epilog.

Kadr z filmu „Cube”
Dzisiaj motyw ludzi uwięzionych z niewiadomych przyczyn w tajemniczym miejscu brzmi bardzo schematycznie. Faktycznie, po podobny zabieg sięgnęło już wielu twórców, jednak często, mimo pierwotnego zamysłu, decydowali się na rozwianie wątpliwości widza w kolejnych scenach. Tymczasem Cube nie daje nam takiego luksusu. Każe spekulować, zastanawiać się nad sensem cierpienia bohaterów. Póki dobrze sobie radzą, kibicujemy im, ale w momencie, kiedy do głosu dochodzi prawdziwa desperacja i sprawy przybierają paskudny obrót, zaczynamy czuć, że historia nie zmierza do rozwiązania.

Kadr z filmu „Cube”
Ultimatum (2005)
Kolejna produkcja opowiadająca o ludziach uprowadzonych przez tajemniczą postać. Budzą się w dużym, skromnie umeblowanym domu. Jak przez mgłę pamiętają moment zostania ogłuszonym. Od swojego gospodarza otrzymują możliwość ucieczki, warunkiem jest jednak pozbycie się pozostałych członków grupy. W zamian za każdy zgon, a tych przybywa, mieszkańcy upiornej willi dostają małe nagrody.
Chociaż na samym początku przez chwilę słyszymy głos tego, który jest sprawcą całego zamieszania, nie uczestniczy on w dalszej narracji. Pojawia się tylko na moment, by przekazać swoim ofiarom, że będzie je obserwować. Widz co jakiś czas dostaje możliwość spojrzenia na poczynania lokatorów pułapki z perspektywy „wielkiego brata” ale poza tym nie dowiadujemy się o nim nic więcej.

Kadr z filmu „Ultimatum”
Film ma pokazać, że nawet w nerwowym momencie powinno się spróbować zachować spokój. Zezwierzęcenie i szał prowadzą do tragedii, a ślepe słuchanie instynktu przetrwania nie gwarantuje powodzenia. Twórcy filmu Ultimatum pokazują, że każdy w kryzysowej sytuacji radzi sobie inaczej.
Oszukać przeznaczenie (2000)
Jest to zdecydowanie najbardziej znany film z tej listy i na pewno do niej wyjątkowo pasujący, bo czy można mianem „czarnego charakteru” nazwać nieprzychylny los?

Kadr z filmu „Oszukać przeznaczenie”
Wszyscy słyszeliśmy kiedyś o czymś takim jak „proroczy sen”. W nomenklaturze parapsychologicznej określa się go jako prekognicję – jest to pewna zdolność do przewidywania wydarzeń z wyprzedzeniem. Podobno każdy chociaż raz w życiu doświadcza czegoś podobnego w mniejszym lub większym stopniu.
James Wong w swoim dziele fantazjuje o tym zjawisku, tylko że dziejącym się na jawie. I na kogo tu zrzucić odpowiedzialność? Kto jest winien tych nieszczęść? Ten, który śni te potworności? Raczej nie…
Circle (2015)
Następny test człowieczeństwa. Twórcy stawiają swoich bohaterów i widzów w bardzo niekomfortowej sytuacji. Pomimo przedziwnych okoliczności oraz zagrożenia, narzucają konieczność wartościowania życia i bezkompromisowo zmuszają do działania pod presją. Nie ma chwili do zastanowienia, trzeba wybrać koleją ofiarę.

Kadr z filmu „Circle”
Początkowo (o zgrozo) okazuje się to bardzo proste. Każdy uczestnik upiornej wyliczanki, mający więcej niż czterdzieści lat, musi zostać wyeliminowany. Potem należy doszukać się złych cech i braku perspektywy na życie. Ten, kto nie spodoba się grupie, musi zginąć, by ocalić pozostałych.
Circle pokazuje, jak krucha jest ludzka moralność w obliczu niechybnej zagłady, bo oto żaden z uwięzionych nie pomyślał, by zdać się na los i nie dokonywać żadnego wyboru.
Chociaż protagoniści próbują odgadnąć, w jakim celu zebrano ich w kręgach, spektator od początku zdaje sobie sprawę, że owo okrucieństwo jest nieuzasadnione. Kolejni ludzie giną trafiani wiązką światła pochodzącą ze złowieszczej, czarnej kuli. Zasady gry są proste, chociaż ze względu na brak instrukcji obsługi, trzeba było poświęcić kilka żyć, by je odgadnąć.
Escape Room (2017)
Chociaż prawdopodobieństwo powstania kontynuacji wyjaśniającej motywy zbrodni jest ogromne, na ten moment spiritus movens pozostaje nieznany. Ofiary same dobrowolnie pakują się do paszczy lwa i większości z nich nie będzie dane się z niej wydostać.

Kadr z filmu „Escape Room”
Fabuła nie okazuje się odkrywcza. Otrzymujemy dosyć schematyczne studium ludzkich postaw w obliczu zagrożenia i jeśli jesteśmy doświadczonymi widzami, wiemy, że instynkt przetrwania może być silniejszy niż lojalność.
Z filmowym antagonistą obcujemy na samym początku i podczas finałowych scen. Możemy próbować przypisywać mu pewne cechy, spekulować, że to bogaty szaleniec, który upodobał sobie zadawanie cierpienia niewinnym ludziom. Nadal będą to tylko spekulacje, bowiem sam zły nie mówi o sobie nic, poza tym, że będzie nieuchwytny.
Podsumowanie
Jak widzicie, lista filmów niezaspokajających ciekawości widza podaniem głowy czarnego charakteru na srebrnej tacy jest krótka, lecz treściwa. Nie są to produkcje najwyższych lotów, operują podobnymi rozwiązaniami i bywają przewidywalne. Za ich wspólną cechę uważam przede wszystkim wywoływanie silnych emocji poprzez wzbudzanie poczucia niesprawiedliwości. Potrzeba zrzucenia odpowiedzialności na kogoś konkretnego oraz ukarania za złe postepowanie jest bardzo silna.
Nie czujemy się dobrze, kiedy twórcy poddają w wątpliwość moralność bohaterów i to ich właśnie stawiają za przykład niewłaściwego postępowania. Lubimy myśleć, że ludzką naturę, oparto na pewnych uniwersalnych wartościach, które pozostaną nieugięte podczas ciężkiej próby. Postawię tezę, że bardzo trudno jest opowiedzieć dobrą historię bez umieszczania w niej ciekawego ancymona. Kogoś, kto wywoła w nas sprzeczne odczucia. Wszyscy lubimy czasami, niczym psycholog, poddać analizie złe postępki filmowych czy literackich wichrzycieli. Poza tym dobro nie wybrzmiewałoby bez zła. Równowaga okazuje się niezbędna zarówno w świecie rzeczywistym, jak i fantastycznym.
Inne artykuły z miesiąca tematycznego:
Upodlony bohater – Batman Nolana
A kiedy to ty jesteś tym złym! – czyli o grach z czarnym charakterem w roli głównej
Jak budzić strach? – modowy poradnik dla łobuzów