Miroslav Žamboch zaprasza do oryginalnego świata, gdzie przeplatają się magia z technologią, w którym obok ludzi egzystują demony, potwory, duchy, a nawet bogowie wywodzący się z różnych religii.
Margaret, Greyson i Nóż
Główny bohater, niejaki R.C., przemierza postapokaliptyczne Czechy na wyjątkowym wierzchowcu marki mitsubishi (biobot, niestety z uszkodzonym modułem rozrodczym). Jego głównymi towarzyszami są Margaret, Greyson i Nóż. To zabójcze wyposażenie doskonale nadaje się do eliminacji wszelkich zagrożeń w myśl zasady: zabij zanim cię zabiją. W końcu porządny granatnik, czy zabójcza giwera, albo Nóż o magicznych właściwościach to podstawa gdy walczysz z gigantycznymi skorpionami, upiorami, demonami. Oczywiście jak w każdym porządnym postapokaliptycznym uniwersum jednym z głównych zagrożeń są ludzie. W końcu, gdy świat się wali, nikomu nie można ufać. R.C. zaś tym większy ma problem, iż nie pamięta kim jest. Cała fabuła skupia się na jego podróży i dążeniu do odkrycia prawdy o swoim pochodzeniu. W tym celu zwiedzi małe mieściny, a także będzie się przedzierał przez góry, przy tym posyłając do grobu rzesze przeciwników poczynając od ludzi, a kończąc na demonach…
Duchy, bogowie, demony, upiory
Świat zaprezentowany przez Miroslava Žambocha to niewątpliwie wielki miszmasz. Mamy tu naprawdę wszystko co dało się wymyślić wrzucone do jednej rzeczywistości. Przypomina mi to trochę Pana Lodowego Ogrodu, czy uniwersum Neuroshimy. I tak w Mrocznym Zbawicielu można spotkać najróżniejsze demony, jak i ludzi zmodyfikowanych przez magów czy technologię. Pojawiają się również duchy, upiory, a także bogowie. Jeśli chodzi o tych ostatnich to mamy odwołania zarówno do wierzeń wikingów jak i wiary chrześcijańskiej, a więc na kartach powieści wspominany jest także Jezus Chrystus. Wydaje mi się, że mimo wszystko Miroslav Žamboch wyszedł z tarczą przy pisaniu tej powieści. Nie jestem przekonany czy jest to lektura obowiązkowa dla fanów Neuroshimy i Fallouta (jak napisano na okładce), ale wiem jedno: przedstawia oryginalną, postapokaliptyczną wizje świata i przez wzgląd na to warto się z tą pozycją zapoznać.
Postapokaliptyczne Czechy
Prawdę powiedziawszy przez pierwsze sto stron miałem pewne wątpliwości. Poczucie, że mamy tu za duży miszmasz, uczucie zbyt dużej niespójności tak wielu elementów, ale ostatecznie Žamboch potrafi wciągnąć czytelnika. Fabuła jest całkiem intrygująca, główny bohater, a nawet ci drugoplanowi (jak Janota czy bracia Heldonowie) są świetnie napisani. I choć ostatecznie postapokaliptyczne Czechy z bogami, magią i technologią przekonały mnie do siebie, tak niestety opisy walk jakoś do samego końca wydawały mi się trochę zbyt chaotyczne.
Podsumowanie
Na koniec zupełnie szczerze mogę powiedzieć, że Mroczny Zbawiciel to kawał solidnej postapokaliptycznej przygody w niezwykle oryginalnym świecie. Każdy tu znajdzie coś dla siebie. Mamy tu magię, talizmany, broń palną i białą, mutanty, duchy, demony… ten wielki miszmasz potrafi pochłonąć na długie godziny. Akcja szybko nabiera rozpędu, każdy kolejny rozdział jest jeszcze lepszy i bardziej wciągający.
Wydanie jest przyzwoite, zamiast dwóch tomów mamy jeden co jest zdecydowaną zaletą nowej edycji. Natknąłem się tylko na jeden niewielki błąd („Ześlizgnął się z niej i leżał ruchomo w śniegu”). Zaś ilustracje zamieszczone na kartach tej powieści mają swój urok i mogą się podobać (przynajmniej niektóre).