Kraina w cieniu dawnych bogów
Przenosimy się do krainy zbudowanej na szczątkach dawnych bogów. Przykładowo, największe pasmo górskie kontynentu powstało na szkielecie Sneki, wielkiego boga-węża. Bitwa, w której polegli sprowadziła na ziemię ludzi, ale też potwory. Świat ten jest brudny, krwawy, pełni przemocy i zazdrości. Przetrwanie tutaj wymaga umiejętności zabijania, ale też unikania śmierci. Poznajemy trójkę bohaterów, równie walecznych, co skonfliktowanych. Elvara to tarczowniczka. Jej sensem życia jest zgiełk bitwy. Buduje reputację na trupach swoich wrogów, a jej jedyną rodziną jest wierna wojbanda. Varg to były niewolnik. Zniszczony przez doświadczenia życiowe chłopak, który odnajduje sens istnienia w zdobywaniu bitewnej sławy oraz chęci zemsty, która nieustannie płonie w jego sercu. Orka jest z kolei tajemniczą kobietą, która szczęście odnalazła w założeniu rodziny. Musi jednak wrócić do swoich dawnych, krwawych zwyczajów, gdy jedyny syn zostaje porwany.
Świat niby znany, a jednak nowy
Pierwsza runda oklasków należy się Johnowi Gwynne za skonstruowanie tak oryginalnego i wciągającego w swoje sidła świata. Wydawałoby się, iż nordycka mitologia oraz tematyka Wikingów to nurt tak oklepany, że aż wstyd się za niego zabierać. Po dziesiątkach seriali, powieści, a nawet gier komputerowych, kogoś jeszcze zainteresują brodaci wojownicy? Czy da się tu powiedzieć jeszcze coś świeżego? Autor właśnie udowodnił nam, iż owszem – da się! Stworzona przez niego historia rozgrywa się w świecie, który od początku do końca rozbrzmiewa echem bitew, mitologii, gardłowego śpiewu okrutnych wojowników. Nie jest to jednak ani kraina historyczna, ani w pełni oddająca wierzenia dawnych ludów Skandynawii. Pisarz stworzył własną wersję mitologii, zupełnie nowe stwory, pojawiające się kontynenty to także oryginalne pomysły, chociaż czerpiące garściami z historii. Udało mu się stworzyć coś nowego i świeżego, a zarazem niezwykle wciągającego.
Trójca brutalnych wojowników
Jak już mogliście zauważyć, spotykamy tu trójkę głównych bohaterów. Ich losy opowiadane są równoległe, a rozdziały przeplatają się w kolejności, wydawałoby się, losowej. Czy czytelnikowi nie zaczyna się przez to mylić? Cóż, z początku trochę tak jest. Z czasem jednak zaczynamy przyzwyczajać się do tego typu narracji, a każda opowieść jest na tyle wyrazista i wciągająca, że nasz umysł przestanie się błąkać. Należy też dodać, iż ścieżki bohaterów, mimo iż z początku bardzo od siebie odległe, pod koniec powieści zaczynają ich do siebie coraz bardziej zbliżać…
Opisy z perspektywy tarczownika
Kolejną siłą Cienia bogów są obrazowe opisy starć skonfliktowanych wojowników. Autor jest aktywnym rekonstruktorem historycznym, regularnie uczestniczy w przedstawieniach wojen dawnych (a to zaskoczenie) Wikingów. Tutaj więc trzeba szczerze przyznać, iż jego opisy walki, uczucia towarzyszącego wspólnemu maszerowaniu w murze tarcz, wzrastającej adrenaliny i strachu, są po prostu autentyczne. Udało mu się nie tylko zachować realizm, ale też świetnie ubrać w słowa momenty, które sam dobrze zna z własnego doświadczenia. Siła narracji pisarza nie ogranicza się zresztą jedynie do opisów batalistycznych. Cała fabuła jest bardzo brutalna, zaskakująca, pełna zwrotów akcji – po prostu świetnie napisana.
Ilustracje przeniosą Was w środek wydarzeń
Warto zwrócić uwagę też na samo wydanie. Fabryka Słów przygotowała bowiem przepiękną okładkę (szkoda jedynie, iż nietwardą) pokazującą scenę z książki. Chociaż… czy na pewno ujrzymy ją w powieści? To zostawiam już Wam, jako ciekawym czytelnikom. Bardzo dobrze sprawdziły się też klimatyczne ilustracje, które zawsze otwierają kolejny rozdział. Nawiązują one do wydarzeń opisanych na kolejnych stronach, co pozwala przygotować się nieco na przyszłe historie i pobudzić też wyobraźnię.
Teraz czekać na kontynuację…
Ależ przepadłem w tej książce! Monumentalna opowieść prowadzona z trzech perspektyw, które nieustannie dążą do jednego punktu. Niesamowicie obrazowe przedstawienia walki, której jest tu wręcz mnóstwo. Nawet najbardziej spokojny rozdział może nagle rozbrzmieć szczękiem broni, pobrzękiwaniem kolczugi, zabarwić się krwią. John Gwynne to rekonstruktor, a jego wiedza i umiejętności kreacji świata robią ogromne wrażenie. Przez te kilkaset stron powieści przemknąłem w ciągu kilku dni, a jeszcze mi mało! Teraz niestety muszę poczekać na kolejny tom. Wydawałoby się, że tematy ocierające się o nordycką mitologię oraz klimaty Wikingów są już mocno oklepane, tutaj jednak trafiła się nam oryginalna świeżynka.