Stylistyka neo-noir Batmanów Burtona i Nolana nie tylko dodaje mrocznego klimatu, ale i wymaga zanurzenia się w ciemne zakamarki osobowości bohaterów pojawiających się na ekranie. Zatem jak mają się Joker i Człowiek Nietoperz, gdy popatrzymy na nich jak na dwie strony tej samej monety? Lub na uczestników makabrycznego karnawału?
Nie ma dobra bez zła
Protagonista potrzebuje swego antagonisty nie tylko przez wymogi fabuły, lecz by mogli oni stanowić swoje wzajemne punkty odniesienia. W sprzężeniu zwrotnym kreują siebie nawzajem. To Batman stworzył Jokera, gdy Jack Napier wpadł do chemikaliów, czy odwrotnie, Jack Napier stworzył Batmana, gdy zabił rodziców Bruce’a Wayne’a? Co było najpierw, kura czy jajko? Tim Burton w swojej filmowej wersji jako pierwszy zadał owe pytania, stawiając na psychologizm postaci i pewną autotematyczność.
Reżyser poświęcił także bardzo wiele uwagi czarnemu charakterowi. Nie bez znaczenia była również sama kreacja aktorska Jacka Nicholsona, który, jak można przeczytać w niejednej recenzji, „skradł całe show”. I niewykluczone, że rzeczywiście należy pokusić się o stwierdzenie, iż Batman z 1989, mimo tytułu, okazuje się tak naprawdę filmem o groteskowym trefnisiu, a nie o Człowieku Nietoperzu. Trudno jednak zaprzeczyć, że sprawiedliwie oferowane jest widzowi symultaniczne poznawanie obydwu postaci, ich historii, a także obserwowanie dynamicznej relacji, jaka się między nimi rodzi.
W bardzo łatwy sposób dociera do odbiorcy, że superbohater potrzebuje więc wroga, którego ma doścignąć. I że jeden uczy się od drugiego.
Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?
Wskazana przez Burtona ścieżka okazała się tą, którą podążył w późniejszych produkcjach Christopher Nolan, windując Mrocznym Rycerzem poprzeczkę na najwyższy poziom. „Nie chcę cię zabić. Co bym bez ciebie zrobił? Wrócił do naciągania gangsterów? Nie, nie, nie… Nie, ty… mnie uzupełniasz”1 mówi Joker (fenomanlny Heath Ledger) do Batmana w pokoju przesłuchań. W zasadzie poza rolą trickstera, pełni on także funkcję filozofa, który uczy nas o prawidłach superbohaterskich fabuł. Gdy tłumaczy Harveyowi Dentowi, że „jest psem goniącym samochody” i „nie wiedziałby, co robić dalej, gdyby jednego złapał”, bo „po prostu… robi rzeczy”, daje tym samym wyraz swojemu czystemu szaleństwu. Jego niebezpieczeństwo tkwi więc nie w chęci przemiany dotychczasowego porządku, tylko po prostu w dążeniu do chaosu.
Maska(rada)
Maska, która jest rada, to maska piekielnego błazna. Lęk przed groteskowym, szerokim uśmiechem nie zdaje się obawą nową, wytworzoną jedynie przez figurę morderczych klaunów w horrorach. O samych maskach mówiono już wiele. Kryjemy się za nimi w życiu codziennym, mogą więc odpowiadać rolom społecznym. W zmitologizowanym świecie superbohaterów i złoczyńców, gdzie dobro walczy ze złem, odwołują się do swojego symbolicznego, ludycznego znaczenia. „Maska Batmana jest czarna, maska Jokera — kolorowa. Następuje więc jak gdyby odwrócenie konwencjonalnych skojarzeń kolorystycznych, które w czerni każą widzieć zło, zaś w błazeńskiej pstrokaciźnie — wyłącznie jarmarczną, cyrkową wesołość”2 celnie zauważa Monika Sznajderman.
To odwrócenie porządków i maskarada, do której Joker przygotowuje Gotham w Batmanie Burtona, przywodzi na myśl także rytualny okres karnawału średniowiecznego. Odrzucone zostają prawa i zwyczaje, w ich miejsce wchodzą parodia i profanacja, powaga zostaje wymieszana ze śmiechem, następuje zawieszenie dotychczasowego status quo i hierarchii, bowiem na miejscu króla zasiada błazen, który przewodzić ma chaosowi i groteskowej zabawie. Rytuał potrzebuje także ofiary, zgodnie z tradycją wraz z końcem zabawy władca-trickster musi zostać zdetronizowany – jako przedstawiciel ludu będzie poświęcony dla dobrobytu i urodzaju w następnym roku. To samo spotyka Jokera, mściciela, a zarazem odwróconą figurę Boga, piewcę anarchii. Zatem w karnawałowym stylu mieszkańcy Gotham przechodzą także swoiste katharsis, a miasto zostaje oczyszczone. Do następnego razu.
Orzeł czy reszka?
W rzucie monetą czasem chodzi nie o losowy wybór, a o to, by zdać sobie sprawę z tego, co chcemy, żeby wypadło. Relacja Jokera i Batmana, przedstawiona zarówno w filmie Burtona, jak i Nolana, jest wyjątkowa dzięki ukazaniu jej dualizmu, a także psychologizującemu naddatkowi znaczeniowemu, który pozwala spojrzeć na całą opowieść o szaleńcu i Człowieku Nietoperzu poprzez uniwersalistyczny pryzmat. Nie ma dobra bez zła, a zło wcale nie musi mieć uzasadnienia. Joker Nolana obśmiewa psychoanalityczne podejście, za każdym razem podając różną historię dotyczącą swojej modyfikacji ust. Ośmiesza także pytanie towarzyszące wielu innym produkcjom filmowym i dziełom popkultury – skąd zło?, mówiąc, że „przestaliśmy szukać potworów pod naszymi łóżkami, gdy zrozumieliśmy, że one są w nas”3. I być może w tym tkwi sukces obydwu reżyserów, że porzucili poszukiwania odpowiedzi, a skupili się na przedstawianiu mroku.
1 Mroczny Rycerz (2008), reż. Ch. Nolan.
2 M. Sznajderman, Co się kryje pod tą maską. Wokół motywu Człowieka Śmiechu: parę uwag o „Batmanie”. Jej cały ciekawy tekst znajdziecie pod tym adresem: http://cyfrowaetnografia.pl/Content/2226/Strony%20od%20PSL_XLVI_nr3-4-29_Sznajderman.pdf
3 Mroczny Rycerz (2008), reż. Ch. Nolan.
Inne artykuły z miesiąca tematycznego:
Upodlony bohater – Batman Nolana
A kiedy to ty jesteś tym złym! – czyli o grach z czarnym charakterem w roli głównej
Jak budzić strach? – modowy poradnik dla łobuzów
Zły nieujawniony Przykłady historii, w których nie ma na kogo zwalić winy
Bo to zła kobieta była…
Najfajniejsze zołzy z bajek Disneya
Ja cię już gdzieś widziałem… – porównanie czarnych charakterów z ich pierwowzorami
„Idealni” mężczyźni na Walentynki. Filmowi psychopaci w kinie grozy z lat 60-90.
Dlaczego Batman nie może żyć bez Jokera