Za Ostatni dzień Howarda Philipsa Lovecrafta odpowiada francuski scenarzysta Romuald Giulivo i polski rysownik Jakub Rebelka znany z między innymi z Genezy. Czy artystom udało się powiedzieć coś nowego w temacie Lovecrafta?
Całe życie Lovecrafta
O czym jest komiks Ostatni dzień Howarda Phillipsa Lovecrafta? Najprościej mówiąc, jest to, jak zresztą sam tytuł wskazuje, ukazanie ostatniego dnia życia Howarda Phillipsa Lovecrafta. A to oznacza, że przyszedł czas na rozliczenie się z samym sobą i ze światem. Jednakże Lovecraft ze swoją bujną wyobraźnią nie mógł tylko zobaczyć tuż przed zgonem scen ze swojego życia. Zamiast tego Samotnik z Providence wyrusza w podróż wraz z wymyślonymi przez siebie postaciami czy też osobami związanymi z jego przeszłością w metaforyczną, deliryczną i niesamowitą podróż. I ciężko opisać doznania, jakie mi towarzyszyły w czasie lektury, ponieważ najlepiej poczuć to na własnej skórze. Za sprawą zdumiewających rysunków Jakuba Rebelki można wejść w buty Lovecrafta i przeżyć wraz z nim jego ostatni dzień życia!
Deliryczne piękno śmierci
Przyznaję, że nisko oceniłem oprawę graficzną w Genezie. Nie podpasował mi styl graficzny Jakuba Rebelki w tamtej historii. Natomiast w Ostatnim dniu Howarda Philipsa Lovecrafta oprawa graficzna mnie oczarowała. Nie tylko chodzi o talent Jakuba, ale także to, jak jego kreska doskonale łączy się z fabułą. Opowieść toczy się na granicy jawy i snu, a może to po prostu majaki umierającego człowieka. I te rysunki doskonale oddają ten stan umysłu Lovecrafta. Podczas lektury miałem wrażenie, jakbym faktycznie wszedł do jego umierającego umysłu, albo po prostu spojrzał jego oczami, na otaczający go świat, który się rozpada. Jakub Rebelka wykonał kawał dobrej roboty, tworząc, te powiedziałbym, że wręcz deliryczne obrazy rodzące się w głowie Lovecrafta. Do wydania mam tylko jedno zastrzeżenie. Doceniam dodatki, w postaci ciekawego posłowia Francoisa Bona, przybliżającego biografię Lovecrafta. Podobają mi się też notatki graficzne Jakuba Rebelki. Ale do diabła nie rozumiem, kto wpadł na pomysł użycia takiej czcionki w notatniku pisanym przez Lovecrafta. To jest aż osiem stron samego tekstu wplecionego w główną fabułę, napisanego czcionką stylizowaną na ręczne pismo – fatalnie się to czyta! Niektóre wyrazy są nieczytelne na pierwszy rzut oka. Pomysł wydaje mi się całkiem dobry, tylko wydawca (?) zepsuł robotę z doborem czcionki!
Czy warto poznać Lovecrafta we własnej osobie?
Zaiste dziwny to komiks. Nie znajdziemy tu jakiejś składnej fabuły, która ma jakiś większy sens. To raczej wędrówka przez pokręcony umysł Lovecrafta, który w ostatnim dniu swojego życia rozlicza się sam ze sobą i szuka sensu życia. W tej drodze natyka się na martwe osoby związane z jego życiem, a także istoty będące wytworem jego wyobraźni. To była dla mnie dziwna, szalona, a jednocześnie niesamowita podróż. Za sprawą kreski Jakuba Rebelki jeszcze bardziej wsiąkłem i wkręciłem się w tę deliryczną wędrówkę Lovecrafta. Wiem na pewno, że jeszcze muszę powrócić do tej historii. Gdyby tylko nie było tej przeklęta czcionki… to wróciłbym na pewno wcześniej i chętniej.