W ten sposób zacząłem swoją przygodę z Dawn of War III. Pomimo rażących niedociągnięć, nie zniechęciłem się i pozwoliłem powieść się dalej.
Ekonomia i rozbudowa są mocno zbliżone do pierwszej części Dawn Of War. Zabiegamy o surowce i rozbudowujemy swoją bazę o kolejne konstrukcje. Te zaś umożliwiają rekrutację różnych jednostek oraz wprowadzenie ulepszeń. Część jednostek lub/i budynków posiada swoje umiejętności, podzielone na wymagające aktywacji oraz te pasywne, działające trwale. Skróty klawiszowe pozwalają na łatwą i intuicyjną manipulację wieloma oddziałami nawet podczas nieprzerwanego ognia wroga. Rdzenne mechanizmy rozgrywki zostały zaimplementowane z pierwszej części gry. Zwiększona ilość modeli i zoptymalizowane koszta dodały dynamiki.
W porównaniu do pierwszej części Dawn of War, trzecia odsłona została mocno uproszczona. Osobiście ubolewam nad brakiem mechaniki uwzględniającej morale oddziałów. Element ten pozwalał na organizowanie i stosowanie strategii na zupełnie innym polu niż przeciwnik. Po za tym każda armia jest skromniejsza, ilość różniących się od siebie oddziałów i możliwych badań czy ulepszeń spadła w porównaniu do poprzednika. Z jednej strony wachlarz możliwości jest węższy, z drugiej pozwala na dołączenie do wojny graczom, którzy mają ograniczoną znajomość gier z gatunku RTS. Użytkownik posiada w tej chwili dostęp do samych przydatnych funkcji. Pozostaje już tylko kwestia wykorzystania możliwości.
Istotnym elementem zwracającym uwagę, jest możliwość personalizacji wojsk. Poza zakładką Malarz Armii, pozwalającą na dobranie dowolnych barw i symboliki swoich oddziałów, gracze mogą wybierać różnych bohaterów przed dołączeniem do rozgrywki online. Każdy ma trzy miejsca na wybitnych herosów oraz odrębne trzy “sloty” na doktryny armii. Te potężne jednostki i zdolności pasywne gracz ma możliwość odblokować w trybie kampanii, oraz w ramach awansu swoich bohaterów.
Niestety, proces ogólnego oszczędzania opcji sięgnął w wiele miejsc, pomimo ciekawych nowości. Dotknął zarówno aspektów ważnych, jak i tych skromniejszych. Mniejsza ilość opcji rozwoju nie dezorientuje nowego gracza. Gra nieco zubożała przez brak różnic czysto estetycznych. Eldarska jednostka budowniczego musi stać przy konstrukcji budynku, gdy w pierwszej części Dawn of War teleportacja obiektu wymagała tylko chwilowej obecności Piewcy Upiorytu. Nie zmieniało to wiele podczas rozgrywki, ilość zasobów zaoszczędzanych była marginalna. Jednak smaczek pozostał.
Tak, minusów jest bardzo dużo. Mimo wszystko oddawałem się rozgrywce z pasją.
Model meczów został przearanżowany i trochę bardziej przypomina rozgrywki typu MOBA – obie strony konfliktu posiadają rdzeń, który należy zniszczyć aby wygrać. W niczym to jednak nie przeszkadza.
Mapy są świetnie zaprojektowane, skupiają starcia w określonych miejscach. Zajmowanie strategicznych pozycji okazuje się tutaj priorytetowe. Oczywiście zmysł taktycznego podejmowania decyzji to za mało. Jeśli przeciwnik lepiej zagospodaruje pozyskiwane surowce, może łatwo wygrać liczbą jednostek. Dawn of War III pozwala na kontrolowanie dwustu pięćdziesięciu modeli na raz. Liczba ta robi wrażenie. Szczególnie, gdy wszystkie oddziały otworzą ogień.
Korzystanie z umiejętności, intuicyjne manipulowanie oddziałami w wirze walki i większa ilość wojsk potęgują intensywność rozgrywek. Widać, że twórcy chcieli zbalansować style zaprezentowane w pierwszej i drugiej części.
Graficznie tytuł wykonano dobrze. Zawiodłem się na optymalizacji, lecz efekty świetlne i tekstury nadrabiają całościowo.
Ogólnie grę oceniam pozytywnie. Wiem, że fani uniwersum Czterdziestki nie zawiodą się. Gra może okazać się lekko irytująca dla ludzi z zewnątrz. Wysoko dopracowany styl potyczek tworzy z Dawn Of War III grę multiplayer, gdzie kampania odgrywa rolę drugoplanową, związaną z wprowadzeniem gracza w uniwersum i mechanikę. Możliwość prowadzenia epickich bitew z masą eksplozji oraz manipulowania małymi eskadrami jednostek daje użytkownikom szerokie pole do popisu.
Fanom uniwersum i gier kompetetywnych pozostaje uważnie śledzić scenę turniejową. Tytuł szybko pojawił się na platformie ESL. No i nic dziwnego.