Jak wiadomo, superbohaterowie są honorowi, szlachetni i sprawiedliwi. Walczą ze złem, ale wciąż przestrzegają prawa. Czasem jednak zasady trzeba złamać i podejść do sprawy bardziej brutalnie. Wtedy do akcji wkraczają antybohaterowie z grupy X-Force.
Odnaleźć ziarno
Po wydarzeniach opowiedzianych w Sposobie na Apocalypse’a, X-Force w składzie Wolverine, Deadpool, Archangel, Psylocke i Fantomex znów musi zająć się ratowaniem ludzkości. Zwłaszcza, że w pewien sposób sami narobili niezłego bałaganu. Zamiast zniszczyć Świat (nie chodzi tu o naszą planetę, a o abstrakcyjny wymiar zamknięty w szklanej kuli), bohaterowie postanawiają go oszczędzić i tym samym pozwolić niebezpieczeństwu zagrażającemu Ziemi rozwijać się w nim. Tymczasem po psychicznym ataku Shadow Kinga uwolniona zostaje druga osobowość Warrena Warringtona czyli Archangel. Co gorsza, zamierza on zostać nowym Apocalypsem! Aby przejąć władzę nad światem musi odnaleźć Ziarno i z jego pomocą zniszczyć życie na naszej planecie i odbudować je według własnych pomysłów. Tym samym jego mieszkańcy uznaliby go za boga. W zrealizowaniu planów pomagają mu oczywiście Jeźdźcy Apokalypse’a, a także mroczna wersja Bestii z równoległego wymiaru. Drużyna X-Force musi więc go powstrzymać. Jednak czy będą w stanie? A co ważniejsze – jak wysoką cenę przyjdzie im za to zapłacić?
Trójki i trójkąty
Uncanny X-Force: Era Archangela to drugi tom opowiadający o dziejach antybohaterów dowodzonych przez Wolverine’a wydany w Polsce przez Mucha Comics. Składa się on z materiałów opublikowanych pierwotnie w zeszytach 8-19. Za scenariusz do całej historii amerykański pisarz Rick Remender. Autor postawił przed sobą niełatwe zadanie. Postanowił rzucać drużyną po kilku różnych światach, a jednocześnie sprawić, żeby czytelnik nie zgubił się między nimi, a przy okazji, aby akcja cały czas była wartka. Obie te sztuki udały mu się. Przez cały czas doskonale zdajemy sobie sprawę, gdzie właśnie znajdują się Wolverine i jego towarzysze. Choć momentami trafimy pomiędzy całe grono bohaterów (oprócz X-Force są jeszcze poplecznicy Apocalypse’a i X-Men z innego wymiaru) to cały czas fabuła zachowuje sens i nie musimy cofać się o kilka stron, aby sprawdzić, o co w danym momencie chodzi. A do tego wszystkiego dostajemy co rusz kolejne walki czy zaskakujące zwroty akcji. Kiedy już myślimy, że wszystko będzie dobrze, nagle zjawia się złoczyńca psujący plan grupy i odwrotnie – gdy wszystko zaczyna chylić się ku upadkowi, nagle niespodziewany sprzymierzeniec ratuje sytuację. Są więc momenty, kiedy szczęka nam opadnie.
Niestety scenarzysta nie poradził sobie do końca z relacjami pomiędzy bohaterami. O ile nasi X-Force, ich sprzymierzeńcy i wrogowie są charakterystyczni i autor każdemu postara się poświęcić choć krótką chwilę, to już ich wzajemne stosunki wypadają znacznie słabiej. Najlepiej wygląda to na linii Deadpool – Fantomex. Tego duetu nie sposób nie lubić. Są nie tylko zabawni w swych słownych utarczkach, ale widać, jak wrogość przeradza się w przyjaźń. Momentami do ich sporów dołącza także Logan i trio robi się jeszcze ciekawsze. Dużo gorzej pod tym względem wypada trójkąt miłosny pomiędzy Warrenem, Psylocke i wspomnianym już Fantomexem. Remender najwyraźniej jest osobą, która zna się na pisaniu sensacji, ale romanse to już nie jego działka. Bohaterowie niby się kochają, nie mogą bez siebie żyć, czasem także oszukują, ale wszystko wydaje się sztuczne i robione na siłę. Fakt, że związek Archangela i Betsy Braddock jest niezmierne istotny dla fabuły drugiego tomu X-Force, ale scenarzysta mógł lepiej go zaprezentować lub pokombinować i skrócić do minimum.
Tylko dla dorosłych?
Nad rysunkami do Uncanny X-Force: Era Archangela pracowało kilku artystów. Wszyscy nie mieli łatwego zadania. Musieli oni uchwycić wizję przygody Remendera na papierze, skakać między światami, czasem zmieścić kilkunastu bohaterów na jednej stronie i sprawić, by odbiorca nie pogubił się w tym wszystkim. Najwięcej pracy mieli Jerome Opeña i Esad Ribić. To właśnie ten duet miał misję, aby przenieść nas do mrocznego wymiaru i pokazać nam starcia pomiędzy poszczególnymi grupami. Ze swojej roli wywiązali się świetnie. Ich prace zawierają mnóstwo szczegółów, kreska cieszy oko, a paleta barw oddaje emocje towarzyszące postaciom i nie pozwalają nam się pogubić nawet w momencie największej jatki. Należy też dodać, że zaprezentowane przez nich kadry są nacechowane brutalnością. Przygotujcie się więc na tryskającą krew, odcinane kończyny i wypływające wnętrzności. Plus na ich konto należy się także za to, że udało im się ciekawie uchwycić mocno abstrakcyjny Świat. Billy’emu Tanowi, przypadło w udziale wprowadzenie nas do całej historii. To on pokazał nam jak Archangel staje się Apocalypsen. O ile sam wątek wymyślony przez scenarzystę oddał całkiem nieźle, o tyle wyraźnie nie wyszło mu ukazanie twarzy postaci. Te wydają się niedopracowane, a przez to jakby wyprane z uczuć. Swój wkład w album mieli także Mark Brooks, Scott Eaton i Robbi Rodriguez. Ich zadaniem było m.in. pokazanie nam dwóch Wolverine’ów z różnych światów, wprowadzenie mrocznych X-Men, a także narysowanie zakończenia całej przygody. Choć nie można na nich narzekać, to ponad przeciętność wybija się tylko ostatni z wymienionych panów. W przeciwieństwie do swoich kolegów po fachu, zastosował bardziej surową kreskę, znakomicie oddającą klimat towarzyszący drużynie X-Force. Z kolei Brooksowi duże brawa należą się za to, że dodał podpisy w momencie wprowadzenia mniej znanych bohaterów, abyśmy wiedzieli, z kim mamy do czynienia.
I jeszcze jedna sprawa. Nie wiem, czy rysownicy postawili sobie to za cel główny, czy też urządzili między sobą zawody, ale każdy z nich pokazał nam bardzo dokładnie… tyłek Betsy Braddock! Jak wiadomo, Psylocke zwykle nosiła obcisły i bardzo skromny kostium. Dlatego dość często artyści mieli okazję zaprezentować nam jej pośladki. Sami musicie ocenić, w której wersji wyglądają najlepiej. Ale sama bohaterka nie miałaby się czego wstydzić!
Mucha nie zostawi nas samych
Wydawcą Uncanny X-Force: Era Archangela na polskim rynku jest Mucha Comics. Po raz kolejny redakcja stanęła na wysokości zadania. Do naszych rąk trafił album wydany w twardej oprawie, a kolejne zeszyty przeniesiono na kredowy papier. Wewnątrz, oprócz samej przygody, znajdziemy okładki komiksów, ich alternatywne wersje, a także kilka szkiców stworzonych przez Jerome’a Opeña’e. Ponadto przygotowano również wstęp, opowiadający nam o samej grupie X-Force, a także o ich przygodach zaprezentowanych w poprzednim tomie. Jest to niezwykle przydatne, zwłaszcza że już na samym początku omawianego tytułu jesteśmy wrzucani w wir akcji, w którym szybko moglibyśmy się zgubić.
Przygodo trwaj!
Jeśli myśleliście, że w Sposobie na Apocalypse’a drużyna X-Force miała dużo roboty, to zdziwicie się, ile wyzwań czeka na nich w Erze Archangela! Rick Remander postawił na akcję i bardzo dobrze zrobił. Mamy tu ciekawe twisty fabularne, dużo bijatyk i sporo humoru. Ale czy mogliśmy się spodziewać czegoś innego po Wolverinie czy Deadpoolu? Strona graficzna również prezentuje się świetnie, a na drobne niedociągnięcia można przymknąć oko. Jeżeli przeczytaliście tom pierwszy, to śmiało sięgajcie po dwójkę, a gwarantuję, że się nie zawiedziecie. Tylko uwaga! Zakończenie otwiera nam wrota do kolejnej przygody! Dlatego przygotujcie się, że i trójka będzie musiała znaleźć się w Waszej kolekcji. Ale jeśli będzie tak dobra jak jej poprzednie części, to nie będziemy narzekać!