A wszystko zaczęło się tak niewinnie – porwaniem pięknej panny przez brzydkie trolle. To miała być kolejna historia o wielkiej miłości i przezwyciężaniu problemów, a okazało się, że książka staje się czymś więcej. Pierwszy tom trudno nazwać książką, którą się przeczyta i o niej zapomni. Wręcz przeciwnie, to bardzo dobrze skonstruowany świat przedstawiony, z żywymi i myślącymi postaciami, do tego wszystkiego pojawia się odrobina magii, zagrożenia i wątek miłosny. I niby wszystko jest takie proste i przecież można powiedzieć: „Ale przecież to już było”. Ano było, i zapewne powróci jeszcze niejeden raz. Tylko że Jensen potrafiła z tego znanego stworzyć coś ciekawego. I jeszcze to zakończenie, które doprowadza czytelnika do białej gorączki! Czy w drugim tomie autorka także potrafi zainteresować snutą opowieścią i dodać do fabuły coś innego? Potrafi, oj potrafi.
Minęły trzy miesiące odkąd Cécile de Troyes została uwolniona z Trollus. Dziewczyna nie spoczęła jednak na laurach i nie zaczęła czerpać z życia pełnymi garściami. Mimo tego, że spełniło się jej największe marzenie związane z występami przed publicznością, bohaterka nie jest w stanie cieszyć się ze swoich osiągnięć. Ani z faktu, iż wreszcie przebywa ze swoją rodzicielką. Sen z powiek spędza jej niedola Tristana i innych trollowych przyjaciół dziewczyny. Choć, jak wiadomo, Tristan nie jest tylko jej przyjacielem – łączy ich silna więź oraz uczucie. Cécile robi wszystko, by odnaleźć czarownicę, która rzuciła klątwę na Trollus – Anushkę. Wie, że kobieta musi przebywać w Trianon, nie ma jednak pojęcia, jak wygląda i gdzie dokładniej jej szukać. A sprawa jest bardzo pilna, bo Trollus i ukochanemu bohaterki grozi wielkie niebezpieczeństwo. Czy de Troyes uda się odnaleźć czarownicę i zmusić ją do zdjęcia klątwy?
Tym razem większość wydarzeń przedstawionych w najnowszym tomie rozgrywa się w świecie ludzi. Autorka postanowiła zestawić ze sobą te dwa odmienne środowiska, by pokazać, ja bardzo, mimo powierzchownych różnic, ludzie są podobni do trolli. Człowiek nie włada wprawdzie magią, zwykły człowiek – czarownice się nie liczą, a trolle potrafią jej używać, ale jeżeli chodzi o charakter i to, co go napędza, przedstawiciel rasy ludzkiej okazuje się prawie taki sam jak mieszkaniec podziemi. Prawie, bo zawsze znajdzie się jakaś różnica.
Wystarczy spojrzeć na dwór trolli i ten ludzi – władza uderza do głowy. Ci którzy ją mają, chcę więcej, nieważne czy mieszkają pod ziemią, czy na jej powierzchni, z kolei osoby jej pozbawione zrobią wszystko, by ją osiągnąć. Knowania, spiski, morderstwa, hołdowanie zasadzie „po trupach do celu” – to króluje zarówno na dworze człowieka, jak i trolla. A gdzieś pomiędzy tym wszystkim, tym lepkim płynem chęci władzy, znajdują się Cécile i Tristan: ona na górze, on na dole.
Szkoda, że autorka mniej miejsca poświęciła Trollus, ten świat był bardzo ciekawy i przyciągał czytelnika. Przyszła jednak pora na wkroczenie w rzeczywistość Anushki, czarownicy, którą pragnie odnaleźć Cécile.
Skoro już mowa o głównej złej tego tomu – Jensen popełniła jeden poważny błąd. Bardzo możliwe, że zrobiła to specjalnie, ale jednak przy całej tej otoczce tajemnicy wokół znienawidzonej przez trolle postaci takie rozwiązanie okazuje się razić i miejscami nawet denerwować. Bardzo szybko czytelnik doda dwa do dwóch, już na pierwszych stronach, i odkryje tożsamość Anushki. Co psuje całą zabawę detektywistyczną. Oczywiście Cécile dowie się dopiero pod koniec powieści, kim jest czarownica. I tak kolejne strony żyje protagonistka żyje sobie w błogiej nieświadomości, a czytelnik już wie. Co gorsza, odbiorcę zaczyna denerwować ta niedomyślność bohaterki. Jensen powinna bardziej się postarać i lepiej ukryć tożsamość czarownicy.
Ukryta łowczyni jest o wiele mroczniejsza od Porwanej pieśniarki. Klimat okazuje się ciężki, przytłaczający, pojawiają się obietnice, które, w celu ich spełnienia, wymagają wielu wyrzeczeń, samo zachowanie bohaterów podsyca zło. A do tego dochodzi jeszcze rozbudowany wątek poświęcony magii. I to nie tylko białej, ale także tej krwi, czyli mrocznej i bardzo niebezpiecznej.
Relacje pomiędzy bohaterami również przestają być tak sielankowe jak w pierwszym tomie trylogii Klątwa. Rodzinna atmosfera się zagęszcza – Tristan został przez swojego ojca srogo ukarany za zdradę, a Cécile… Cóż, tutaj sprawa jest bardziej skomplikowana. Bohaterka żyje u matki, wykonuje każdą jej zachciankę. Próbuje zrozumieć swoją rodzicielkę, ale ta okazuje się bardzo specyficzną osobą. Do tego Fred, brat protagonistki, wbija swojej siostrze nóż w plecy, zdradzając ją. Jak widać nie ma tutaj miejsca na rodzinną sielankę.
Ukryta łowczyni nie jest tak pozytywną pozycją jak pierwszy tom trylogii. Dzieje się więcej, jest bardziej intensywnie i niebezpiecznie, protagonistów czeka starcie z siłami, jakich nie rozumieją. Muszą wybierać, często przedkładając własne życie nad innych, którą drogę obrać. A wszystko po to, by wygrać ze złą czarownicą.
Drugi tom, jak już wspomniałam, jest mroczniejszy. Skupia się na próbach odnalezienia Anushki i poradzenia sobie z klątwą ciążącą na trollach. Sensacja, powieść detektywistyczna, romans i lekka nuta magii – to wszystko znajdziemy w tej części serii. Jensen kolejny raz pokazała, że proste rozwiązania i wątki wcale nie są synonimem nudy.