Joseph Hillstorm King
Ktoś mógłby powiedzieć – nazwisko zobowiązuje. Amerykański powieściopisarz, którego imię wymieniłam w nagłówku, doskonale o tym wiedział. Poszedł w ślady ojca, podobnie jak jego brat, i spróbował swoich sił w literaturze. Jak wyszło? Dobre są złego początki… Joe Hill, bo taki pseudonim przyjął Joseph Hillstorm King, jest kilkukrotnym laureatem najważniejszej nagrody w dziedzinie literatury – Bram Stoker Award (otrzymał ją za swoją pierwszą książkę, recenzowane Upiory XX wieku, teraz: Czarny telefon, oraz za pierwszą powieść Pudełko w kształcie serca). Hill został również nagrodzony m.in. British Fantasy Award, International Guild Award, World Fantasy Award czy wyróżnieniami przyznawanymi przez British Fantasy Society i International Horror Guild.
Czarny telefon
We wrześniu br. odbyła się premiera filmu Czarny telefon w polskich kinach. Za sprawą scenariusza Scotta Derricksona i C. Roberta Cargilla mieliśmy możliwość zobaczyć całkiem przyzwoitą ekranizację, której klimat na długo zostanie w naszej pamięci (podobnie jak Ethan Hawke w roli Wyłapywacza!). Najpewniej pod wpływem tego wydarzenia Wydawnictwo Albatros zdecydowało się wydać Upiory XX wieku po raz kolejny, pod zmienionym tytułem. I właściwie czemu nie! Teraz macie, drodzy czytelnicy, wybór: możecie zakupić „starą”, oryginalną okładkę albo „nową” prezentującą Wyłapywacza, antagonistę Czarnego telefonu. Jeśli mieliście możliwość zobaczyć film w kinie, klimat opowiadań Hilla jest Wam już znany. Jest naprawdę mrocznie, włos jeży się na głowie, a do naszych prywatnych koszmarów dołączają nowe, cudze!
Zbiór przemyśleń
Czarny telefon został wydany w miękkiej oprawie i zgodnie z estetyką wydawnictwa – kolory współgrają ze sobą, papier jest gruby, a i umiejscowienie treści mi się podoba. Książka będzie się pięknie prezentować na półce m.in. ze względu na estetyczny grzbiet. W środku czeka na nas kilkanaście opowieści: Najlepszy nowy horror, Duch XX wieku, Pop Art, Usłyszysz śpiew szarańczy, Synowie Abrahama, Lepiej niż w domu, Czarny telefon, Między bazami, Peleryna, Ostatnie Tchnienie, Martwe drzewo, Śniadanie Wdowy, Bobby Conroy wraca z zaświatów, Maska mojego ojca oraz Dobrowolne zamknięcie. Wszystkie tytuły zostały podane w dwóch językach: polskim i angielskim. Najbardziej spodobały mi się opowiadania Czarny telefon, Dobrowolne zamknięcie, Martwe drzewo i Synowie Abrahama, najmniej Usłyszysz śpiew szarańczy. Hill nie stroni od absurdu, metafory, udziwnień, a nawet miesza kicz z fantastyką. Opowiada historię pięknej, martwej dziewczyny czekającej w pewnym budynku, chłopaka, który przemienił się w gigantyczną szarańczę, wspomina śniadanie u pewnej wdowy, zaprasza do tajemniczego labiryntu, ale i zachęca do odwiedzenia niezwykłego muzeum. Intryguje i zachęca czytelnika do dalszej lektury. Opowiadania możemy czytać wielokrotnie i za każdym razem dopatrywać się innych ukrytych znaczeń. Nie jest to jednak to, czego oczekują wierni fani ojca pisarza. Nie do końca można też zgodzić się z tym, co napisał Christopher Golden we wstępie do zbioru. Wbrew pozorom Hill zboczył nieco z właściwej twórcom horroru ścieżki. Próbuje on iść własną drogą, zapominając o czytelniku, który łaknie tego, co nowe, ale pamięta też o tym, co stare i wyjątkowe.
Podsumowanie
Nie należy myśleć o Joe Hillu jako synu Mistrza Horroru. Wydane krótkie formy literackie to jego własna spuścizna i tak buduje swoje (?) nazwisko, a może i całe literackie imperium! Jest on stosunkowo młodym pisarzem, przez lata jego styl na pewno będzie się zmieniał, jednak my czytelnicy oceniamy to, co tu i teraz. Rekomenduję zbiór wszystkim, którzy mają trochę wolnego czasu i chcą wraz z pisarzem eksplorować świat utraconych marzeń i tęsknot. Jeśli sięgnęliście po książki Hilla wcześniej i Wam się spodobały, nie czekajcie. Nie polecam jednak zaczynać przygody z twórczością pisarza od tego tomu – możecie zbyt szybko się zniechęcić ze względu na niejednolity poziom opowiadań (byłoby szkoda…). Na początek lepiej sięgnąć na przykład po Rogi. Powodzenia.