Poznany w poprzednim tomie Punpun to bardzo nieśmiałe i naiwne dziecko przytłoczone odpowiedzialnością. Czy wyrośnie z magicznego myślenia i stanie się mniej ponury?
Dziewczyny to nic więcej, jak tylko kłopoty
Mały Punpun myślał przede wszystkim o Aiko. Przesadnie zaplątany w rodzinne dramaty usiłował uratować małą outsiderkę marzącą o wielkiej miłości – najlepiej tłumów fanów do niej. Z pierwszego tomu tej mangi płynie kilka pesymistycznych „morałów”, w tym taki, że cieplejsze uczucia wiążą się z władzą, którą ma nad nami osoba przez nas kochana. A przy okazji – wzajemna sympatia wcale nie oznacza, że będziemy dla siebie dobrzy.
W kolejnych zeszytach Dobranoc, Punpunie tytułowy „Muminek” jest już w gimnazjum, mieszka z mamą i wujkiem, od dwóch lat nie widział się ze swoją pierwszą miłością. Uczucie wcale w nim nie wygasło, realizuje je więc zamknięty w swoim pokoju, tak szczeniacko, jak tylko się da. W przeciwieństwie do Punpuna Aiko wydaje się dorastać, w końcu ma pierwszego chłopaka!
Założę się, że już wyczuwacie ten dramat: miłosny trójkąt, szkolne plotki, poważne rozmowy. Bohaterowie Asano żyją w świecie dalekim od romantycznej komedii, ale wygłaszają godne romcomu dialogi. Ze śmiertelną powagą przyrzekają sobie ostateczne rozwiązania, zwykle nierealistyczne. To rodzaj myślowego eksperymentu mangaki: co by było, gdyby zwykli, prawdziwi ludzie zachowywali się jak bohaterowie literatury gatunkowej? A jeśliby przy okazji mówili wszystko, co przyjdzie im do głowy, bez zwracania uwagi na normy i grzeczność? Na pewno nie byłoby im łatwo, a to flagowa cecha historii Asano – nikomu nie jest w nich zbyt przyjemnie.
Kocięta i szczenięta
Jeśli poprzednio zaintrygowała was postać wujka Yuichiego, ten tom jest dla was. Nawet gdyby was wcześniej nudził, jego historia to dla odbiorcy intrygujące doświadczenie. Przeczytacie dramat psychologiczny w wykonaniu bohatera wyglądającego jak papierowa torba w czapce. Yuichi to przykład osoby bardzo starannie unikającej życia. Teraz dowiecie się, dlaczego uciekł i od czego. Możecie sobie przy tym włączyć Kazika (patrz: poprzedni śródtytuł) i Pidżamę Porno – bo przecież „cały świat dzieli się na kocięta i szczenięta”. Karę biorą na siebie tylko te drugie.
Punpun i jego wujek głęboko wierzą w to, że jedynym ratunkiem byłby dla nich ktoś, kto ich pokocha. A jeszcze lepiej – kogo oni pokochają bez pamięci. Wiadomo, miłość to bezgraniczne oddanie. Uwikłane w sprawy fizjologiczne i łóżkowe, co u Asano stanowi mocny kontrast dla patosu uwielbianego przez jego bohaterów. W Dobranoc, Punpunie spotkacie toksyczne, niepokojąco realistyczne połączenie romantyzmu i obsceniczności.
Manga eksperymentalna
Jak wspomniałam już przy okazji recenzji pierwszego tomu, Asano, tworząc Dobranoc, Punpunie, chciał wyjść poza granice gatunku i swojego stylu. Większość jego mang to realistyczne, estetyczne komiksy o smutnych ludziach. Są brutalne, ale nie mają wielu elementów rubasznego humoru charakterystycznego dla świata Punpuna. Nie zawierają też takiego pomieszania estetyk.
W przypadku omawianej tu serii patchwork stylów umożliwia autorowi stworzenie spójnej opowieści z niedopasowanych elementów. Romantyzm, ecchi i niewybredne żarciki sytuacyjne nabierają znaczenia dzięki cartoonowym bohaterom wchodzącym w interakcje z tymi realistycznymi. Dramatyczne dialogi stają się wiarygodne, kiedy patrzymy na uproszczone, przesadne reakcje Punpuna. Znajdziecie tu nawet fragment heroicznej, sportowej mangi. W kontekście reszty tego tomu będzie bardzo ironiczny, ale wygląda autentycznie, można dać się nabrać.
Dobranoc, Punpunie odkrywa Gangnam style, zanim był cool. „Dress classy, dance cheesy”, chyba żebyś wyglądał cartoonowo, wtedy idź w pełen patosu dramat. Inio Asano stworzył w oparciu o tę formułę wzruszający, zabawny, bardzo gorzki komiks. Jakoś łatwiej dzięki niej przełknąć pesymistyczne przesłanie całości, że wszystko i wszyscy wyglądają raczej nieatrakcyjnie, ale żyją dalej.