Po przeczytaniu pierwszego zeszytu Zgrozy, wydanego przez Sol Invictus, można odczuwać spory niedosyt i chęć poznania dalszej historii. Czy drugi komiks daje nam to, czego byśmy od niego oczekiwali?
Od lodu do obłędu
Zgroza #2: Obłęd to kontynuacja śledztwa prowadzonego przez doświadczonego komisarza Zbigniewa Zgrozę i jego partnera, młodego Bogdana Czerwińskiego. Ponieważ jest to ciąg dalszy ich przygód, nie mamy tu żadnych przeskoków w czasie czy miejscach i pozostajemy w Warszawie, w latach 90. Ponieważ poznaliśmy już nasz duet, to tym razem akcja komiksu skupia się nie na postaciach, a na zagadce kryminalnej. Dzięki pomocy kryminologa, Zgrozie i Czerwińskiemu udaje się odczytać zniszczoną książkę i ruszają w pościg za zabójcą. Tak oto trafiają do opuszczonego zakładu psychiatrycznego, gdzie zwyrodniały morderca pozostawił dla nich kolejne, niepokojące znaki i wskazówki. Wiele wskazuje na to, że nasi policjanci dali się wciągnąć w jego chorą grę.
Robi się coraz mroczniej
O ile pierwsza część komiksu była już mroczna, niepokojąca i wzbudzająca emocje, to druga wszystkie te odczucia wzmaga jeszcze bardziej. Rysownicy zadbali o to, aby odbiorca poczuł rosnące napięcie, a przez plecy przeszedł mu dreszcz. Mroczny klimat niczym z horroru czuć aż nadto. Wpływają na to zarówno świetne rysunki, utrzymane nadal w klimacie noir, sami bohaterowie, którzy zagłębiają się w śledztwo, ale przede wszystkim akcja. Poprzednio dostaliśmy tylko trochę przeklinania, rozkopywania grobów czy sekcję zwłok. Teraz przyjdzie nam się mierzyć z fragmentami ludzkiego ciała, dziwnymi rysunkami na ścianach i przede wszystkim zamkniętym od lat szpitalem dla osób chorych psychicznie. Opuszczone korytarze, porzucone wózki inwalidzkie, puste stoły lekarskie, pajęczyny i obdrapane ściany robią wrażenie. Aż czeka się na moment, kiedy na naszych policjantów wyskoczy coś złego. I choć nie ma tu zombie czy duchów, to końcowe odkrycie bohaterów i tak wbija w fotel. I znów na koniec trzeba wytknąć największy problem komiksu – za szybko się kończy. Trzeba więc niecierpliwie czekać na kolejną część.
Fajni ci twórcy
Przy okazji recenzji komiksu, chciałbym dodać, że miałem okazję poznać scenarzystę Zgrozy czyli Kubę Ryszkiewicza. Na szczęście wcale nie jest podobny do komisarza Zgrozy i nie spławił mnie ani nie obrzucił bluzgami. Nie wiem jak tak miły i sympatyczny facet może tworzyć tak mroczny komiks, ale chwała mu za to co robi. Wraz z Grzegorzem Kaczmarczykiem stanowią świetny duet, niemal tak dobry jak nasi dwaj policjanci z zeszytu. Brawo panowie, oby tak dalej.
Czekam na więcej
Choć poznałem scenarzystę Zgrozy, to zapewniam, że nie miało to wpływu na moją ocenę samego komiksu. To po prostu świetny i dopracowany tytuł. Świetny scenariusz, odpowiedni klimat i budowanie napięcia wyszło perfekcyjnie. Świetne są też rysunki z tą dobraną kolorystyką, na której odznacza się krew. Również wnętrze szpitala, malowidła na ścianach czy pokiereszowane ciała robią wrażenie. Dlatego z czystym sumieniem polecam zapoznać się z przygodami komisarza Zgrozy i jego partnera Czerwińskiego. Nie będziecie żałować, tylko w napięciu czekać na kolejne numery serii.