Wszyscy fani japońskich jRPG – to pozycja dla was! A dla reszty? Cóż… postaram się odpowiedzieć. Niestety, sam nie jestem ekspertem w tym gatunku, więc przedstawiam zdanie standardowego, europejskiego gracza.
Tato, mamo, idę na wojnę – nie czekajcie z obiadem!
Historia, tak jak w innych produkcjach tego typu, jest dość kuriozalna. Szczerze? Gdybym musiał streścić całość fabuły, wszelkie wątki i przedstawić postacie, to prawdopodobnie dostalibyście kilkunastostronicowy materiał. Opowieść jest niezwykle rozległa i dla wielu graczy niedorzeczna. Pomijając fakt, że nie znając pierwszej odsłony serii wiele kwestii będzie dla was niejasnych. Jednak spróbuję ją streścić.
W poprzedniej odsłonie kierowaliśmy Reanem Schwarzerem i dalej kontynuujemy z nim przygodę. Razem z rówieśnikami został wplątany w wojnę domową. Przyczyną konfliktu są nierówności klasowe oraz głęboko zakorzenione polityczne intrygi. Przegrał walkę z jednym z elitarnych wojowników przeciwnika i wylądował razem ze swoim roboto-rycerzem w górach. W tej odsłonie próbuje przypomnieć sobie, co się wydarzyło i poszukuje przyjaciół, by znów stanąć do walki. Przeciętna wieku naszych protegowanych to 16 lat, więc rozbawiła mnie sytuacja, gdzie młodzik podniosłym tonem oświadcza, że idzie walczyć ze starożytnym mechem stworzonym do zabijania. A jego rodzice, zamiast martwić się o własnego syna, mobilizują go i swobodnie rozmawiają z nim, jakby nigdy nic. A to, że pojedynkuje się z siłami buntowników? Ma na karku najpotężniejsze osoby w polityce? Przecież to nie problem! Typowe anime, więc każdy fan tych klimatów odnajdzie się błyskawicznie. Do tego dochodzi połączenie nowoczesnej technologii, magii i starożytny zakon rycerzy… naprawdę można się pogubić.
Czekaj na swoją kolej, teraz mój ruch
Rozgrywka jest typowa dla swojego gatunku. Formujemy drużynę z różnymi mocami i zdolnościami. Walka jest turowa, więc do tego bardzo rozbudowana pod względem mechaniki. Wspólne ciosy, ataki specjalne, zaklęcia, manewrowanie przeciwników. Na początku łatwo się w tym pogubić, dopiero po kilku godzinach gry istnieje możliwość, że zapamiętacie wszystkie dostępne opcje. Każda postać ma przypisane statystyki oraz zdobywa punkty doświadczenia. Możemy również modyfikować ich ekwipunek oraz rozwijać zdolności. Ustawień taktycznych takich jak łączenie naszych postaci w pary, by wspólnie atakowały, ustawienie ich na polu bitwy czy rola, jaką pełnią, jest masa. Wszelkie efekty, ciosy czy super umiejętności wyglądają mega widowiskowo i czasem powodują oczopląs od ilości graficznych cudów. Pomimo tego nie są chaotyczne i nie traci się kontroli nad tym, co się dzieje na ekranie. Są idealnie wyważone i fajnie wpisują się w klimat produkcji. Czasem trafiają się momenty QTE i mamy tylko kilka sekund, by zareagować i zadać dodatkowe obrażenia oponentowi. Czasem zasiądziemy również za sterami potężnego robota, który potrafi latać, teleportować nas na ogromne odległości oraz jest częściowo świadomy i … dobra, nie wracam już do warstwy fabularnej. Tytuł ma częściowo otwartą formę, jednak swobodne podróżowanie nie jest możliwe. Jeśli próbujemy dostać się do innego obszaru, niż wymaga tego misja, gra szybko o tym przypomina. Pomiędzy potworami umieszczonymi na mapie znajdziemy również skrzynki i miejsca do łowienia ryb, bo dodatkowych opcji (jak gotowanie) jest też kilka. Same lokacje są różnorodne – górska wioska, rolnicze tereny czy mroczny las.
Coś w tym robocie chrobocze
Grafika w tej grze prezentuje się dość… ubogo. Jest to port gry z PS3, jednak wymagałoby czegoś więcej. Animacje postaci potrafią być bardzo toporne i nieraz wyglądają przekomicznie. O ile jeszcze wygląd bohaterów jest całkiem ładny, tak tekstury otaczającego nas świata już nie bardzo. Są niskiej rozdzielczości i czasem wygląda, jakbyśmy protagonistow przenieśli do całkiem innej gry. Opcji graficznych – o dziwo – jest tak sporo, że przy dobrych chęciach tytuł można by było odpalić na mikrofali. Na pochwałę zasługuje projekt przeciwników, bo tutaj ludzie za to odpowiedzialni poszli po całości i dostarczyli nam przekrój najróżniejszych stworów — od czterorękich robotów starożytnego imperium, po olbrzymie chrząszcze z mieczami umieszczonymi na nosie. Nic, tylko rzucić się w wir walki.
Muzyka jest przyjemna i wpada w ucho, przypominając typowe kawałki tworzone na potrzeby japońskich seriali animowanych. Nie rozumiem jednak, czemu część dialogów jest nagrana, a część nie, bo dubbing angielski wypada całkiem dobrze. Raz mogę swobodnie słuchać całej konwersacji, by za chwilę zostać przywitany ścianą tekstu i brnąć przez nią kilka minut, bo akurat ta rozmowa nie została nagrana. Brak czasu przy produkcji czy celowy zabieg? Tego niestety nie wiem.
To porządnie wykonana gra, która zyskała oddanych graczy. Jednak jeśli nie jest się fanem tego typu produkcji i nie cieszy was wszystko, co pochodzi z Japonii, ciężko mi polecić ten tytuł.

Grę kupicie na GOG.com