W Diplomacy is Not an Option wcielamy się w rolę lokalnego pana feudalnego, walczącego o utrzymanie się na tronie. Zadanie to jest niezwykle wymagające – na naszą głowę czyhają tysiące chłopów, ponieważ Wielkie Królestwo Inverlandii objęte jest krwawą wojną domową. Szczegóły historii, póki co, owiane są tajemnicą.
Suma wszystkich RTS-ów
Sama rozgrywka w Diplomacy is Not an Option jest banalna w swojej prostocie: naszym zadaniem jest odpieranie kolejnych ataków przeciwników na losowo generowanych mapach. W tym celu musimy budować umocnienia, rekrutować żołnierzy i dbać o to, aby nie umarli oni z głodu, a porażkę odnosimy w momencie zburzenia naszej siedziby. W przyszłości ma zostać dodana również kampania, w której będziemy odzyskiwać ziemie wspomnianego wcześniej Wielkiego Królestwa Inverlandii.
Fani RTS-ów z pewnością odnajdą się w Diplomacy is Not an Option jak w domu. Gra czerpie garściami z tytułów takich jak Twierdza czy Age of Empires. Do naszych zadań należy rozdzielenie zależnych od nas chłopów do podstawowych zadań z zakresu zbierania surowców, przygotowania żywności i budowy oraz sterowanie zwerbowanymi przez nas wojskami. Niestety, tytuł dużo czerpie, a niewiele samemu wnosi do gatunku – jedyną nowinką, która wpadła mi w oko, jest zawód grabarza, który powinniśmy prędzej lub później osadzić. Nasze poległe jednostki oraz chłopów musimy chować, w przeciwnym razie od zwłok mogą rozchorować się okoliczni mieszkańcy. Ciała nieodesłane na wieczny spoczynek mogą też powstać i w postaci nieumarłych atakować naszych poddanych. Jeśli kogoś razi ta nielogiczność, że chowamy tylko naszych milusińskich, a na wrogów nie zwracamy uwagi… cóż, obawiam się, że była to konieczność – w innym przypadku gra byłaby symulatorem kopania grobów, ponieważ liczba atakujących to setki (jak nie tysiące) jednostek. Diplomacy is Not an Option cechuje się niezwykle prostą szatą graficzną. Większość obiektów na ekranie jest „kanciasta”, co nadaje grze uroku i tym bardziej przywodzi na myśl starsze produkcje. Proste kształty z pewnością pozwalają też na wciśnięcie na ekran całych hord przeciwników.
Ready to serve
Atakujących nas chłopów zwalczamy z pomocą zatrudnianych przez nas wojowników oraz używając czarów. Tych ostatnich mamy ograniczoną ilość – są one związane z kryształami, które odblokowujemy niszcząc rozsiane po mapie niewielkie obozy wroga. Wśród czarów znajduje się przyzwanie dodatkowych żołnierzy, lasery czy komety, które potrafią przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść. Ogólnie walka jest bardzo przyjemna i sprawia wiele satysfakcji, jednak obawiam się, że fanom bardziej rozbudowanej rozgrywki może się ona znudzić bardzo szybko.
Co przyniesie los?
Przygotowując się do napisania tej recenzji, bawiłem się nad wyraz dobrze. Część mojego zapału studziła niestety roadmapa, która została opublikowana przez Door 407 w dzień debiutu gry w Early Access. Patrząc na rozległe krainy Królestwa Inverlandii i okolicznych terenów, spodziewałem się długiej kampanii, dwu- albo nawet trzykrotnie dłuższej niż to, czym docelowo planują nas uraczyć twórcy. Zaniepokoił mnie też brak jakiegokolwiek multiplayera, co może wpłynąć na końcową popularność Diplomacy is Not an Option – wszak w RTS-ach nie ma nic lepszego niż online’owa rywalizacja. Gra potrzebuje też optymalizacji pod kierunkiem laptopów, bo bez względu na ustawienia wprowadza ona te urządzenia na najwyższe możliwe obroty. Jeśli tytuł ten nie byłby częścią platformy Steam, oskarżyłbym twórców o kopanie Bitcoina moim kosztem – po prostu nie mogę znaleźć wytłumaczenia, dlaczego niewielki indyk RTS może grzać komputer mocniej niż kompilowanie materiałów wideo.
We will watch your career with great interest
Pomimo moich złośliwości zespół Door 407 stworzył naprawdę ciekawy tytuł. Nawet mój strach przed spaleniem własnego komputera nie przeszkodził mi spędzić przy Diplomacy is Not an Option ponad 20 godzin. Mimo iż tytuł składa się obecnie z trybu przetrwania najazdów na losowo generowanych mapach, tworzenie kolejnych linii obrony i walka o przetrwanie przeciw coraz większym falom mięsa armatniego daje ogromną przyjemność. Czekam na obiecane przez twórców kolejne budynki, jednostki i niezapowiedziane jeszcze elementy rozgrywki, jednocześnie trzymając kciuki za trochę lepszą optymalizację na słabsze komputery.