Tajemnicza organizacja
Trzeci tom komiksu rozpoczyna się solowymi przygodami dwóch z czterech tytułowych bohaterów. Najpierw mamy okazję zobaczyć w akcji Rafaela, który wraz ze swym przyjacielem Caseyem Jonesem broni dzielnicy chłopaka przed bandytami. Przypadkowo trafia na pewną antropomorficzną przygodę, którą ratuje z opałów, co prowadzi do nieprzewidzianych zdarzeń. Przy okazji wprowadzeni zostają dwaj antagoniści dobrze znani wszystkim fanom tego tytułu. Następnie przechodzimy do opowieści z Michelangelem w roli głównej. Trafia on na noworoczną imprezę, w trakcie której zostaje zamieszany w sprawę kradzieży. Wyjście z tej opresji wydaje się niezwykle skomplikowane. Na koniec wracamy do głównego wątku, rozpoczętego w poprzednich tomach. Poznajemy w niej tajemniczą organizację działającą na terenie miasta. Jak się okazuje, całkiem sporo wie o niej Splinter, a jednym z jej członków jest dobrze znany Żółwiom Old Hob.
Zaczynamy?
Fabuła Wojowniczych Żółwi Ninja zaczyna wreszcie nabierać tempa. Choć w poprzednich tomach nie brakowało akcji, to właściwie oglądaliśmy potyczki nieprowadzące do niczego. Bardziej chodziło tu o przedstawienie postaci i zbudowanie między nimi więzi. Teraz wreszcie widzimy, do czego zmierzają twórcy komiksu. Choć na początku dostajemy dwie historie, które, zdawać by się mogło, mają nam tylko przybliżyć Rafaela i Michelangela, to po przeczytaniu całości zorientujemy się, że wszystko jest ze sobą powiązane. Zresztą warto także podkreślić, że wspomniane indywidualne przygody są naprawdę dobre. W pierwszej mamy dużo ciekawych i widowiskowych walk oraz pokaz przyjaźni łączącej Żółwia z czerwoną bandaną i Caseya. Jeszcze lepiej wypada opowiadanie o bohaterze z nunchaku, będące połączeniem wartkiej akcji z dużą dawką humoru. Każda z postaci pokazuje więc oblicze, które dobrze znamy i którego się po nich spodziewamy.Wreszcie wracamy także do głównej fabuły, w której dowiadujemy się, czemu Splinter ostatnio opowiadał historię Hamato Yoshiego oraz poznajemy Klan Stopy. Eastman i Waltz zaczynają więc zdradzać nam pewne tajemnice, ale jednocześnie rozbudzają ciekawość, tworząc zupełnie nowe. Także współpracujący z nimi przy tym tomie Brian Lynch wprowadza odpowiednią intrygę. Niestety wszystko znów urywa się w takim momencie, że pozostaje nam spory niedosyt. Ale to zachęci oczywiście do sięgnięcia po kolejny tom Wojowniczych Żółwi Ninja!
Trzy style
Jak już wspominałem, omawiany komiks to niejako trzy różne opowieści. Do każdej z nich kadry tworzył inny rysownik. Byli to kolejno: Franco Urru, Andy Kuhn i Dan Duncan. Jeśli czytaliście poprzednie tomy, to styl ostatniego z wymienionych artystów znacie już doskonale. Bardzo ciekawa i ekspresyjna kreska oraz świetny dobór kolorów są jego znakami rozpoznawczymi i z pewnością mogą się podobać odbiorcy. Jednak nawet jego prace ustępują temu, co stworzył dla nas Urru. Jego prace, w których główną rolę odgrywają światło i cień padające na postaci, znajdą uznanie nawet u najbardziej wybrednych czytelników. Z kolei kadr przedstawiający zmutowaną lisicę polarną chciałoby się wręcz wyciąć, oprawić w ramkę i zawiesić na ścianie, aby zdobił nasz dom. Zdecydowanie innym tropem poszedł trzeci z rysowników. Nie można powiedzieć, że odstaje on od swoich kolegów po fachu, ale zdecydowanie jego ilustracje różnią się na tle pozostałych. Styl ten w pierwszej chwili przywodzić może na myśl szkice Mignoli wymieszane z kreskówką Carmen Sandiego. I właśnie ta metoda idealnie pasuje do nieco lżejszej i zdecydowanie bardziej humorystycznej historii o Michelangelo. Można wiec śmiało rzec, że wszyscy trzej panowie wywiązali się ze swoich zadań bardzo dobrze.
Połowa za nami
Za nami trzeci z sześciu tomów odświeżonej wersji Wojowniczych Żółwi Ninja wydanych w Polsce przez Amber. Wciąż możemy trochę narzekać, że komiks został podzielony na tak wiele części, przez co fabuła posuwa się bardzo wolno, a z kolei same zeszyty czyta się zbyt szybko, ale pocieszmy się tym, że tytuł mógł w ogóle nie trafić na nasz rynek. A tego z pewnością należałoby żałować, ponieważ historia opowiedziana przez Eastmana i Waltza jest wciągająca, przemyślana, pełna tajemnic i walk. Same postaci zostały wykreowane w taki sposób, aby dać im nieco świeżości, a jednocześnie zadowolić fanów znających klasyczną opowieść o uczniach Splintera. Z każdą chwilą robi się coraz bardziej interesująco. Miejmy nadzieję, że w kolejnych odsłonach zobaczymy więcej Leonarda i Donatella, a główny watek nie zboczy z obranego toru i da nam jeszcze więcej emocjonujących przygód antropomorficznych gadów!