Najsłynniejszą serią René Goscinnego i Alberto Uderzo jest Asteriks. Może jednak warto cofnąć się do początków i poznać pierwszy pomysł tego uzdolnionego duetu? Czy króciutka seria o przygodach Indianina pod tytułem Umpa-pa jest godna polecenia miłośnikom niepokonanych Galów?
Nasi bracia Indianie
Umpa-pa opowiada o przygodach dzielnego i silnego Indianina z plemienia Szpokoszpoko oraz niezbyt rozgarniętego francuskiego szlachcica Huberta de la Purée de Cartofelle’a. W tym zbiorczym wydaniu zamieszczono wszystkie historie skupione na tym nietypowym duecie. A jakie są to opowieści? Różnorodne, bo na kartach tego komiksu nie tylko dochodzi do tak oczywistych wydarzeń jak walki pomiędzy dwoma plemionami czy oblegania fortu, ale także Umpa-pa wraz z Hubertem wybierają się do Europy po konie! A na ich drodze pojawiają się oczywiście piraci i to o wiele ciekawsi niż ci znani z komiksów o Asteriksie. Natomiast w ostatniej opowieści do Nowego Świata przybywają Prusacy, aby walczyć z Francuzami. Co ciekawe przyczyna konfliktu pomiędzy oboma państwami jest wyjątkowo błaha. Jednakże sam przebieg bitwy i wymiana uprzejmości pomiędzy zwaśnionymi stronami zwala z nóg! Bohaterowie są niebywale sympatyczni. Umpa-pa jest odważnym wojownikiem, wiernym indiańskim tradycjom, a Hubert z kolei jest gapowatym marzycielem. Świetnie widać różnice charakterów podczas ich pojedynku. Francuski arystokrata popisuje się swoimi zdolnościami szermierczymi, a Indianin po prostu wali go w głowę i pozbawia przytomności.
Cofamy się w czasie
Jeśli chodzi o oprawę graficzną, to podobnie jak w przypadku Asteriksa kreska Alberta Uderzo zachwyca już od pierwszego kadru. Szczególnie doceniam umiejętne ukazywanie emocji towarzyszących bohaterom. Rysownik dba także o detale – szczególną uwagę zwracają bardzo barwne i różnorodne stroje Indian. Oprawa graficzna, co oczywiste, musiała być znakomita, a do tego wydawnictwo Egmont wzbogaciło to wydanie, dorzucając ciekawą publicystykę. Opisano w niej, jak narodził się Umpa-pa. Przede wszystkim okazało się, że pierwotny pomysł miał ukazać kontrast pomiędzy nowoczesnym społeczeństwem a plemiennymi tradycjami Indian w XX wieku. I tę pierwotną wersję przygód Umpy-pa zamieszczono również w tym tomie! Można zatem przekonać się, czy twórcy dobrze zrobili, że ostatecznie akcje przenieśli dwa wieki wstecz. A także dowiedzieć się, jak poznali się obaj utalentowani artyści czy też zobaczyć ich szkice. Bardzo interesujący dodatek, który jednak widziałbym raczej na końcu tomu, a nie na początku.
Czy warto dołączyć do plemienia Szpokoszpoko?
Lubię twórczość René Goscinnego, z wielką przyjemnością czytałem komiksy o przygodach Asteriksa, Lucky Luke’a, czy Iznoguda. Z tego powodu zakładałem, że Umpa-pa też mi się spodoba i trochę się przy nim pośmieje. Jednak okazało się, że niniejszy komiks jest lepszy, niż się spodziewałem! Szczególnie ujęły mnie gry słowne czy zabawne imiona, a szczególnie absurdalnie długie nazwisko pewnego pruskiego żołnierza. Choć równie śmieszne było zobaczyć, w jaki sposób Jedyny ząb został Jedynym zębem, który wypadł i już go nie ma! Najbardziej zaskoczyło mnie, że nie czułem aż takiej frajdy z czytania Asteriksa, jaką miałem z obcowania z Umpa-pą. Dodatkową zaletą tego zbiorczego tomu jest ciekawa publicystka, a także załączony pierwowzór tego znakomitego komiksu. Podczas czytania ubawiłem się niesamowicie. Polecam wszystkim na poprawę humoru sięgnąć po jedno z dzieł René Goscinnego, a szczególnie warto dać szansę niezłomnemu wojownikowi z plemienia Szpokoszpoko.