Piekło to inni
Millie Kessler (Kathryn Newton) jest jedną z wielu nastolatek, które próbują przetrwać ostatni rok w liceum. To dziewczę, jakich wiele: niepozorne, skromne i nieśmiałe, typowa szara myszka. Jak sama przedstawia się w zwiastunie produkcji: gdyby była postacią w horrorze, zapewne zginęłaby pierwsza. Cóż, wkrótce będzie miała okazję przetestować swoją teorię, bowiem w okolicy zaczyna grasować seryjny morderca – owiany złowieszczą legendą Rzeźnik z Blissfield (Vince Vaughn). Przytyki szkolnych złośliwców okażą się najmniejszym z jej problemów, gdy rosły, zaburzony psychicznie chłop dopadnie ją i zadźga na samym środku boiska. Na tym jednak nie skończy się historia Millie; ostrze, którym zostanie pchnięta, nie jest znowu takim zwykłym nożem. Jego magiczne właściwości sprawią, że dziewczyna zamieni się ciałem ze swoim agresorem. Ma równą dobę na odwrócenie czaru – w przeciwnym wypadku pozostanie w obcym ciele na zawsze…

Źródło: theguardian.com
Poszukiwany, poszukiwana
Już na pierwszy rzut oka dwie rzeczy wydają się oczywiste: to, że Landon kolejny film adresuje przede wszystkim do miłośników gatunku, a także to, że sam do owego grona należy. Ani przez chwilę nie próbuje udowodnić też, że wynalazł koło na nowo. Wręcz przeciwnie – schematy i ramy gatunku przyjmuje z całym dobrodziejstwem inwentarza, wszystkimi absurdami, uproszczeniami i (nie)szczęśliwymi zbiegami okoliczności, jednocześnie żartując z nich i oddając im hołd. W historię o Rzeźniku z Blissfield wplecionych jest sporo bardziej lub mniej dosłownych nawiązań. Częściej jednak niż konkretne tytuły (np. Śmiertelne zauroczenie, Piątek trzynastego czy Zakręcony piątek – ang. Freaky Friday, do którego zresztą bezpośrednim odwołaniem jest oryginalny tytuł filmu – Freaky) padają jednak żarty lub samoświadome uwagi dotyczące powtarzających się motywów. Odkąd zresztą Wes Craven w Krzyku wypruł metaforyczne bebechy poetyki slashera, zdradzając niepisane zasady i dumnie prezentując szwy trzymające w ryzach gatunek, który sam pomógł wykreować, nikogo nie powinno zaskakiwać, że morderca zawsze będzie blisko tych, którzy mają śmiałość o nim rozmawiać, że hedonistyczne rozpasanie równe jest wyrokowi śmierci, a insynuowany zgon agresora nie uprawomocnia się, dopóki na ekranie nie pojawi się niepodważalny trup*.
To samo w sobie nie wystarczy już, by zabłysnąć w dobie metatekstowości i autoironii. A jednak daje się w Pięknej i rzeźniku odczuć pewną świeżość. Landon proponuje ujęcie komiczne, ale nie satyryzuje; zarówno w slapstickowych gagach, jak i makabrycznych mordach widać szczerą sympatię do krwawego gatunku i kampowej estetyki. Motyw zamiany ciał to z kolei główne novum i największe źródło komizmu filmu. Żart o nastolatce zaklętej w cielsku zwalistego psychola wydaje się mieć raczej ograniczony termin przydatności do spożycia, w sukurs przychodzi mu jednak oszczędny metraż filmu – 100 minut w zupełności wystarcza, by opowiedzieć kompletną historię i wycisnąć z gagu wszystkie soki. Nieskomplikowany scenariusz pozbawiony jest może fabularnych wywrotek i ukrytych sensów, za to precyzyjnie prowadzi i domyka wszystkie wątki, nie szczędząc przy tym tematycznych żartów i trafnych, samoświadomych uwag. Jak to mówią Anglosasi – short and sweet.

Źródło: bloody-disgusting.com
Zemsta ma płowy warkocz
Co może zaskakiwać, sercem opowieści jest natomiast klasyczna (choć w tym przypadku zroszona kurtyną sztucznej krwi) historia o brzydkim kaczątku, odnajdującym swoją wewnętrzną siłę w niecodziennych okolicznościach. Zarówno Vince Vaughn, jak i towarzysząca mu Kathryn Newton świetnie bawią się swoimi de facto podwójnymi rolami – konsekwencje zamiany dusz widoczne są gołym okiem, gdy na twarzy zwalistego oprycha zaczyna malować się młodzieńcza niepewność, panika i skonfundowanie wynikające ze stopniowego poznawania niedogodności związanych z posiadaniem nowego, obcego ciała, jak i wtedy, gdy w oczach filigranowej, niepozornej blondyneczki nagle zapłonie determinacja, frustracja i żądza krwi. Niewielki, acz wyróżniający się występ zalicza także znany z Sukcesji Alan Ruck. Złośliwy nauczyciel techniki zdecydowanie nie wzbudzi naszej sympatii, za to jego koniec…
Klimatycznie i wizualnie Piękna i rzeźnik przypomina pełnometrażowy odcinek serialowej adaptacji Cravenowskiego Krzyku. Na szczęście w skromnym budżecie (zaledwie 6 milionów dolarów) znalazły się środki na cyfrowe i praktyczne efekty specjalne. Dzięki temu, choć film częściej stara się śmieszyć aniżeli przerażać, na ekranie uświadczymy też kilka sekwencji soczystego gore’u – takich, których nie powstydziliby się nawet klasycy slashera. Christopher Landon nie próbuje co prawda rewolucjonizować gatunku, w którym – mogłoby się wydawać – widzieliśmy już wszystko, po raz kolejny daje się za to poznać jako zręczny i pomysłowy wyrobnik. Niech Was zatem nie zwiedzie niepozorna forma i młoda, w zasadzie nieopatrzona obsada – dajcie szansę tej parze z piekła rodem. Nie tylko w piątek trzynastego.
* A i to nie zawsze.
Za możliwość obejrzenia filmu Piękna i rzeźnik dziękujemy sieci kin Cinema City!