Za nami połowa roku. Do tej pory na rynku filmów grozy pojawiło się kilka ciekawych tytułów. Zaskakująco dobre Ciche miejsce Krasinskiego w odważny sposób ukazuje sztukę przetrwania w mocno wyeksploatowanym gatunku postapo. Z kolei we wstrząsającym Ghostland Laugiera skrajne przejawy brutalności i przemocy mieszają się z oniryczną konwencją, zaś Winchester. Dom duchów braci Spierig całkiem zgrabnie opowiada historię domu należącym do rodziny słynącej z wytwarzania broni. Trzeba przyznać, że jest całkiem przyzwoicie. Zważywszy na fakt, iż kolejne miesiące mają nam przynieść kolejną porcję dobrze zapowiadających się produkcji. Obecnie odbywają się przedpremierowe pokazy jednego z najbardziej wyczekiwanych horrorów tego roku. Poznajcie Dziedzictwo. Hereditary.
Egzorcysta naszych czasów?
Dziedzictwo. Hereditary to niezależna produkcja prosto od A24 – firmy, która na swoim koncie ma kilka naprawdę solidnych tytułów, takich jak: Moonlight, Ex machina, Disaster artist czy Zabicie świętego jelenia. Najnowsze dzieło Ariego Astera, prezentowane na Sundance Film Festiwal, z miejsca zostało okrzyknięte „Egzorcystą XXI wieku” oraz „najstraszniejszym filmem grozy ostatnich lat”. O ile porównanie do kultowej ekranizacji Friedkina jest trochę na wyrost, zważywszy na nieco mniejszy ciężar gatunkowy, o tyle drugie miano jest bliższe prawdy. Obraz zachwyca pomysłowością, oryginalnością, wyczuciem psychologicznej strony bohaterów, sprawnie poprowadzoną fabułą oraz świetną pracą operatora kamery. Szokuje także wygórowanym dramatyzmem oraz wysublimowaną do granic konwencją. Poza tym emanuje ponurym i poważnym tonem sytuacji, a co najważniejsze – straszy. Zatem śmiało można rzec, że doczekaliśmy się w końcu dobrego horroru, zasługującego na uznanie w oczach twórców i krytyków.
Rodzinna tragedia
Głównymi bohaterami są członkowie rodziny Grahamów, czyli dwójka dzieci: Peter (Alex Wollf), nastolatek próbujący odnaleźć się w grupie rówieśniczej poprzez wspólne imprezowanie i Charlie (Milly Shapiro), trzynastolatka przejawiająca psychopatyczne usposobienie i żyjąca w swoim świecie – a także ich rodzice, Annie (Toni Collette) – niespełniona, doświadczona przez życie projektantka miniatur oraz Steve (Gabriel Byrne) – opanowany lekarz. Poznajemy ich w momencie śmierci seniorki rodu, Ellen. Początkowo wszystko wygląda niewinnie. Ot, zwyczajny pogrzeb babci, która miała swoje (nie)codzienne rytuały, fascynacje, wierzenia. Szybko jednak okazuje się, że zgon dziwacznej staruszki stał się preludium do naprawdę dramatycznych wydarzeń, które odbiją się szerokim echem na psychice bohaterów oraz relacjach między nimi. Wszystko zaczyna się komplikować, kiedy w makabrycznych okolicznościach, w następstwie nieszczęśliwego wypadku ginie córka bohaterów. Niedługo po tych zdarzeniach przekonają się, jak trudno pozbyć się tytułowego dziedzictwa.
Dziedzictwo. Hereditary jako pełnoziarnisty horror
Dziedzictwo. Hereditary to pełnoziarnisty film, bo będący hybrydą gatunkową stworzoną w postmodernistycznym stylu. Na naszych oczach rozgrywa się prawdziwy dramat, który prowadzi do destabilizacji relacji wewnątrzrodzinnych i wytworzenia się w nich silnego, przez długi czas niewypowiedzianego napięcia. Tragiczne losy bohaterów są tylko przyczynkiem do eksplozji grozy, która w finałowym akcie osiąga apogeum. Przez lwią część produkcji budowana jest ona głównie dzięki sugestywnej muzyce, która towarzyszy protagonistom niemalże w każdej sytuacji. Dzieje się tak również za sprawą umiejętnie i zgrabnie poprowadzonej narracji oraz przemyślanej oprawie wizualnej, głównie poprzez zastosowanie czarnej kolorystyki, niekoniecznie dynamicznych ujeć oraz płynnej zmiany kadrów. W tym aspekcie rola operatora kamery pozwala nam na uważne podążanie za akcją. W intrygujący sposób wykorzystano także konstrukcje miniatur, tworzone przez Annie jako projekcje jej wewnętrznego świata.
Jednak prawdziwe ghost story zaczyna się dopiero w momencie, w którym racjonalność zderza się ze światem duchów, okultyzmu i spirytyzmu. Wówczas okazuje się, że z pozoru codzienne, egzystencjalne rozterki nabierają przerażającego obrotu, a zdarzenia nie poddają się żadnym mechanizmom kontroli. Charakterystyczne dla przyjętej przez reżysera konwencji jest też stopniowe budowanie napięcia, co w punkcie kulminacyjnym owocuje solidnym finałem i rozwikłaniem poszczególnych wątków. Z kolei nieopowiedziana wprost i pozostawiająca margines błędu fabuła wywołuje konsternację na długo po seansie. Całość świetnie uzupełnia gra aktorska. Zwłaszcza rola Alexa Wollfa, wraz z rozwojem wydarzeń jego postać staje się kluczowa. Wobec tylu atutów trudno wytknąć Ariemu Asterowi niedociągnięcia i mankamenty. Jedynie finałowe rozstrzygnięcia mogą wydawać się zbyt przeszarżowane, lecz w moim odczuciu to właśnie one potwierdzają oryginalność oraz innowacyjność produkcji.

Grupie ochotników zbadano rytm serca podczas seansu. Oto wyniki. Źródło – materiały prasowe.
Wreszcie!
Długo czekaliśmy na horror, który spełni oczekiwania fanów filmów grozy. Co prawda nie każdemu może spodobać się estetyka lub filozofia, którą próbuje przemycić i wcisnąć pomiędzy kadry oraz fabułę reżyser, ale trzeba przyznać, że całościowo obraz pozostawia dobre wrażenie, a odczucie niedosytu jest znikome. Oby jak najwięcej takich produkcji jak ta, która podtrzymuje nadzieję i udowadnia, iż w najstarszym gatunku w historii kinematografii nie powiedziano jeszcze ostatniego słowa!
Zapraszamy na seanse do OhKino Arkady Wrocławskie, gdzie odbywają się już przedpremierowe pokazy!
Zobaczcie też co w Dziedzictwo.Hereditary najbardziej spodobało się dziewczynom z redakcji!
Uoooooo. Przekonałeś mnie! Idę do kina.