W życiu bywa różnie, a niektóre psy nie zdają sobie z tego sprawy, nim nie wydarzy się coś nieoczekiwanego. W takiej sytuacji znalazł się Urwis, tytułowy psiak, którego luksusowe życie zamieniło się w walkę o przetrwanie – i to niemal w jednej chwili.
Wszystko się pomerdało
Oglądając Urwisa, na pewno zauważymy podobieństwa do takich produkcji jak Piorun, Corgi, psiak Królowej, Garfield 2, Arystokraci, Sekretne życie zwierzaków domowych, Gang Wiewióra czy Ace Ventura: Psi Detektyw. Dzieje się tak przede wszystkim ze względu na psiego bohatera, który… nie wnosi nic nowego do świata zwierzęcych animacji. Nie jest jednak tak źle, jak by się mogło wydawać! Reżyser Kevin Johnson zdecydował, że historia Urwisa będzie generyczna (!). Już na samym początku filmu widzimy, że tytułowe zwierzę jest przyzwyczajone do luksusów. Jego bogata właścicielka traktuje go jak małego księcia w swoim dużym zamku, nazywając go zresztą Paniczem Urwisem. Pies ma zadbane pazurki, wypielęgnowaną sierść, dostateczną ilość przytulasów, wymasowane ciałko i wyperfumowany zadek. Los jest jednak nieprzewidywalny i kiedy bogata pani umiera, zwierzak zostaje sam i musi zawalczyć o swój los. W międzyczasie poznaje dziewczynę z gitarą, która – zupełnie bezinteresownie – interesuje się jego losem. Pomimo różnic charakteru, bohaterowie zaczynają darzyć się sympatią.

Źródło: echodnia.eu
W tym świecie nie ma kaszmirowych kocyków
Perypetie Urwisa na pewno rozbawią niejednego widza. Pies musi poradzić sobie bez wygód, do jakich był przyzwyczajony. W międzyczasie poznaje on innych przedstawicieli swojego gatunku i ma możliwość zaobserwować ich niecodzienne zachowania: jeżdżenie zadkiem po ziemi, obwąchiwanie się, tropienie czy skłonności do psocenia. Całej historii przypatrują się wiewiórki-złodzieje, które uważnie śledzą Urwisa, mając jako zakładnika obrożę psa. Najzabawniejsza część związana jest jednak z perypetiami psiego detektywa Ace’a Ventury (brzmi znajomo?), który ma pomóc domniemanym nowym właścicielom psa wygrać walkę o spadek. Animacja wypełniona jest zabawnymi gagami i prostymi żartami (np. „najlepszy sposób na zwiad, niuchnij zad”, „ej, pieseł, depczesz po moich orzeszkach”), które na pewno rozbawią i najmłodszych, i tych trochę starszych. Nie byłoby jednak tak zabawnie, gdyby nie świetna obsada polskiego dubbingu. Na szczególne wyróżnienie zasługuje Mateusz Banasiuk w roli tytułowego bohatera. Zawiodłam się niestety na muzyce w animacji. Potencjał z oryginalnej wersji językowej nie został wykorzystany. W wersji angielskiej mogliśmy usłyszeć Big Seana oraz Snoop Dogga, w polskiej propozycji – dopiero na końcu animacji możemy usłyszeć nagranie Calvina Cordozara Broadusa Jra.

Źródło: stylowy.net
Pięcioposiłkowy wielkopański pies-kanapowiec
W animacji Urwis Johnson zaprezentował nam, jak wielka jest jego miłość do czworonożnych bohaterów. Sposób, w jaki ukazany został pieski świat, podobać się będzie widzom w każdym wieku. Pomimo że opowieść jest przewidywalna, a wręcz odtwórcza, i raczej nikt w kinie nie poczuje się zaskoczony, Urwis nie jest jedną z tych bajek, które szybko zapomnimy. Ale nie tylko o głównym bohaterze będziemy pamiętać. Rapujący Snoop, tańczące à la Michael Jackson wiewiórki, Klara, Rózia, Bryś i inni sprawią, że spojrzymy na zwierzęcy świat z innej perspektywy.
Za możliwość obejrzenia filmu Urwis dziękujemy sieci kin Cinema City.