Ilość pojawiających się obecnie postaci silnych bohaterek w kulturze popularnej może przyprawić o zawrót głowy. Gdzie się nie obrócimy, widzimy jak z plakatów czy okładek magazynów i książek spoglądają na nas kobiety z mieczami (tylko mi się wydaje, że katana wraca do łask?), wymyślną bronią palną lub w bojowych pozach. Czy w związku z tym znajdzie się miejsce dla jeszcze jednej, oczywiście odpowiednio pyskatej, kobiety?
Wynonna Earp to przede wszystkim bohaterka komiksów autorstwa amerykańskiego scenarzysty Beau Smitha. W 2016 roku mądre głowy ze stacji Syfy postanowiły stworzyć na ich podstawie serial o dość prostej fabule. Otóż jego protagonistka jest dziedziczką jednego z największych rewolwerowców Dzikiego Zachodu, Wyatta Earpa, który to, pełniąc funkcję szeryfa, zastrzelił w swoim życiu wielu niegodziwców. Ponieważ stary Earp nie potrafił odejść, gdy innym działa się krzywda, a sytuacja graniczyła z beznadzieją, wplątał się w awanturę z niezwykle groźnym demonem. Szeryfowi udało się odnieść połowiczne zwycięstwo, wroga pokonano za cenę klątwy, którą zostali obarczeni potomkowie Wyatta Earpa.

„Wynonna Earp” sezon 2 – kadr z serialu
Gdy każdy dziedzic (czyli pierworodne dziecko) kończył 27 lat, wszyscy przestępcy, zabici za życia przez szeryfa Earpa i jego następców, uzyskiwali możliwość wyjścia z piekła i pojawiali się na Ziemi jako zjawy (ang. revenants). Jak nie trudno się domyślić, cykl ten powtarzał się przez dziesięciolecia, przysparzając rodzinie Earpów wiele bólu.
W pierwszym sezonie Wynonny Earp główna bohaterka zaczyna swoją walkę ze zjawami. Uczy się celnie strzelać z wielkiego rewolweru należącego niegdyś do Wyatta Earpa, jedynej broni zdatnej do zabijania demonów. Oczywiście we wszystkim pomagają jej przyjaciele, z którymi to tworzy bardzo barwną drużynę. Do ekipy walczącej z demonami należy Waverly (młodsza siostra Wynonny), prawa ręka Wyatta Earpa, a zarazem niestarzejący się rewolwerowiec Doc Holliday oraz agent rządowej organizacji szeryf Dolls.
Sezon drugi bezpośrednio kontynuuje wydarzenia z pierwszego. Wynonna wraz z Waves, Dockiem i Dollsem zwalcza wszelkie paranormalne zagrożenia, niejednokrotnie wplątując się w niezłe tarapaty. Jednakże całość okraszono humorem, dzięki czemu odbiorca nie czuje się przytłoczony, jak na przykład podczas oglądania Jessiki Jones. Moje porównanie do bohaterki Marvela jest tu nieprzypadkowe. Uważam, że pannę Jones łączy z dziedziczką Earpa poczucie humoru i cięty język. Jednakże osobowość Wynonny nie jest obarczona mrokiem (chociaż ona też doświadczyła traumy w przeszłości).
Niestety pierwsza połowa sezonu wypada dość miałko. W związku z finałem poprzedniej części w Purgatory pojawiają się nowe zagrożenia, które początkowo wydają się bardzo kiczowate. Sytuacji nie ratują wątpliwej jakości efekty specjalne. Dodatkowo, między Wynonną, Dockiem i Dollsem powstaje trójkąt miłosny, który choć momentami zabawny, jest raczej niezręczny i wprowadza odbiorcę w zakłopotanie. Moim zdaniem było to niepotrzebne i jedynie skomplikowało relacje między protagonistami. Na szczęście gdy pewne kwestie się wyjaśniają, serial rusza z kopyta i dalej jest już tylko czystą, aczkolwiek specyficzną, przyjemnością. Wynonna Earp to raczej guilty pleasure niż rozrywka wysokich lotów, aczkolwiek muszę podkreślić, że uzależnia.

„Wynonna Earp” sezon 2 – kadr z serialu
Niemalże wszystkie najważniejsze role grają w tym serialu Kanadyjczycy. W Wynonnę Earp wciela się Melanie Scrofano, Doca Hollidaya portretuje Tim Rozon (ja go pamiętam z Gwiazdy od zaraz, więc nieźle mnie zaskoczył w roli rewolwerowca!), a Shamier Anderson szefuje protagonistce jako Agent Dolls. Dominique Provost-Chalkley odtwarzająca Waverly Earp to czołówkowy wyjątek potwierdzający regułę, czyli Brytyjka w ekipie. Aktorzy moim zdaniem są bardzo dobrze dobrani i widać między nimi chemię, co przekłada się na wiarygodność portretowanych postaci.
Dialogi to niewątpliwie największy atut tego serialu ze względu na to, że niejednokrotnie bawią do łez! Scenariusz może momentami mija się z zasadami logiki, aczkolwiek Wynonna Earp jest taką produkcją, w której scenarzyści mogą sobie na to pozwolić. Ubolewam jednak nad potraktowaniem po macoszemu wątku bractwa z Brendanem Fehrem na czele (pewnie pamiętacie go z roli Michaela w Roswell: W kręgu tajemnic).
Kolejnym atutem jest charakterystyka postaci. Uważam, że Doc Holliday ubierający się w XXI wieku jak rewolwerowiec sprzed dwóch stuleci i dumnie noszący modny wówczas wąs to świetne rozwiązanie! Ponadto nie mogę wyjść z zachwytu nad stylizacjami Waverly, która w każdej scenie wygląda rewelacyjnie. Zresztą styl ubioru i zachowanie każdego z bohaterów odpowiada jego charakterowi i pełnionej funkcji. Nie mam nic do zarzucenia scenografii, aczkolwiek nie jest ona w żaden sposób oryginalna, ot kolejne kadry typowe dla małego miasteczka.
Ponieważ drugi sezon, podobnie jak pierwszy, zakończono cliffhangerem, nie mogę się już doczekać kolejnego! Jak już pisałam, Wynonna Earp to serial, który uzależnia. Ponadto, choć jego tematyka jest dość poważna, nie jest to produkcja przytłaczająca mrocznością i patosem. Zresztą sam fakt, że jego główna bohaterka to ważąca na oko maksymalnie pięćdziesiąt kilogramów kobieta, nie mająca problemu ze strzelaniem z rewolweru (a wierzcie mi, poskromienie takiej broni jest trudne, widziałam na własne oczy odrzut z Magnum 44), powinien was zachęcić do zapoznania się z tą produkcją. Wynonna Earp to ostra laska, która jeśli nie pięściami, kopniakiem albo wystrzałem z broni, powali was swoją osobowością bądź cynicznym komentarzem.