W grach komputerowych natknąłem się na gadający oręż, a nawet w grze planszowej Brzdęk można pozyskać podobnego typu broń. Geoffroy Monde poszedł jednak na całość w Furii, skupiając się na magicznym, mówiącym mieczu. Czy to możliwe, aby przedmiot mógł być fascynującym, pełnoprawnym bohaterem komiksu?
Miecz z osobowością
Legenda o królu Arturze często była wykorzystywana w popkulturze. Aczkolwiek chyba po raz pierwszy ktoś postanowił spojrzeć na ten mit od innej strony. I zamiast skupiać się na Rycerzach Okrągłego Stołu czy Merlinie, Geoffroy Monde postanowił oddać głos córce króla Artura. I co może jeszcze ciekawsze wraz z nią pierwsze skrzypce gra magiczny miecz. Ostrze, które potrafi mówić, poruszać się samoistnie, a do tego nawet płacze w zabawny sposób. To jest ten motyw, który przyciągnął mnie do tego komiksu, bo w końcu, w jakiej innej powieści graficznej mieliśmy do czynienia z gadającą bronią? Co więcej ów morderczy miecz okazuje się niezłym kombinatorem, umiejętnie gra na emocjach i knuje za plecami innych!
Sama fabuła jest prosta w swoich założeniach. Ysabelle, córka króla Artura, ucieka przed ożenkiem wraz z magicznym mieczem. Za nią w pościg wyrusza baron Kumbrii, który miał ją pojąć za żonę. I tak Ysabelle krąży po kraju, szukając swojego miejsca w tym świecie. Co oczywiście nie jest łatwe, dlatego też Ysabelle co rusz natyka się na kłopoty, koniec końców nawet ląduje w burdelu. Na szczęście ma magiczny miecz oraz silny charakter, dzięki czemu potrafi wyjść z każdej opresji. Ubawiłem się w czasie czytania, z jednej strony mnóstwo tu komediowych scenek, a jednocześnie pod płaszczykiem humoru przekazywane są poważniejsze treści, jak choćby o trudnym położeniu kobiet w dawnych czasach. Najmocniejszą stroną tej pozycji jest relacja protagonistki z mieczem! Czuć pomiędzy tymi dwoma postaciami chemię – uwielbiam ich słowne utarczki! Sama fabuła również jest wciągająca, angażująca i zabawna. Zaś kilka zwrotów akcji zaskoczyło mnie pozytywnie. Kawał świetnej zabawy!
Groteskowe potwory
Kreska Mathieu Burniata jest prosta, kreskówkowa i idealnie pasuje do komediowego charakteru tego komiksu. Świetnie udaje mu się przedstawić emocje targające bohaterami, w tym również umiejętnie pokazuje wybuchy gniewu magicznego miecza. Rysownik ze scenarzystą tworzą doprawdy znakomity duet. Do wydania nie mam żadnych zastrzeżeń. Chciałbym przede wszystkim docenić ten komiks ze względu na mapę umieszczoną na wkładce. Dzięki niej możemy prześledzić drogę, jaką przemierzyła protagonistka. Co ciekawe mamy dwie drugą wersję mapy, na której swoje spostrzeżenia umieściła Ysabelle. Ponadto na końcu tomu zamieszczono galerię prac innych twórców, ukazujących ich spojrzenie na Furię.
Czy warto zaufać gadającemu mieczowi?
Ysabelle wraz z magicznym mieczem tworzą wybuchowy zabawny duet. To niesamowite, że autorom udało się nadać przedmiotowi charakter ludzkiej istoty, a przy tym nie zatracić jego istoty. Jak dla mnie ze względu na właśnie gadający miecz warto przeczytać ten komiks. Niemniej grzech nie wspomnieć o wzbudzającej sympatię protagonistce, zabawnych scenkach między innymi z burdelu, dziwacznych stworzeniach prosto z piekła czy o zdumiewającej, nieprzewidywalnej intrydze. Nie dostrzegam żadnych wad w tym komiksie. Geoffroy Monde i Mathieu Burniat stworzyli razem niesamowitą historię, gdzie wszystkie elementy składowe doskonale się wpasowują. Natomiast składnik najciekawszy, czyli gadający miecz jest wisienką na tym przepysznym torcie.