Od wyreżyserowania przez Jamesa Wana dylogii Obecność, która do dziś jest najbardziej docenianą franczyzą wśród horrorów przez krytyków filmowych, minęło już 6 lat. Wciąż regularnie pojawiają się produkcje wpisujące się w uznane uniwersum. Losy słynnych demonologów Eda i Lorraine Warrenów stanowią kanwę dla coraz to nowych, początkujących twórców. Topielisko. Klątwa La Llorony Michaela Chavesa to kolejny film wchodzący w jej skład.
Dla Michaela Chavesa Topielisko: Klątwa La Llorony to test najwyższej próby przed zapowiadaną od dłuższego czasu finałową (o ile wierzyć producentom) częścią Obecności. Nic więc dziwnego, że po ustąpieniu fotela reżyserskiego przez Jamesa Wana początkującemu w dziedzinie horrorów twórcy pojawiły się ogromne obawy o dalsze losy uniwersum. I słusznie, bowiem jego najnowszy film tylko utwierdza widzów w przekonaniu, że decyzja Malezyjczyka o porzuceniu dalszego kreowania losów najsłynniejszych, nieżyjących już demonologów była sporym błędem i tylko zaszkodzi jakości całej trylogii.
Tuż po Annabelle
Rzecz dzieje się kilka lat po wydarzeniach z Annabelle. Anna, wdowa po niedawno zmarłym mężu policjancie, jest pracownikiem socjalnym. Na co dzień spotyka się z rozmaitymi sytuacjami społecznymi. Ryzyko zawodowe wynikające ze specyfiki wykonywanego zawodu jest bardzo spore, ponieważ musi wchodzić w relacje ze środowiskami patologicznymi. Wśród objętych nadzorem spraw ma samotną matkę wychowującą dwójkę chłopców. Odbierając jej prawa rodzicielskie i umieszczając braci w sierocińcu, nie spodziewa się, że będzie to przyczyną nadnaturalnych zjawisk pojawiających się w jej życiu i szybko przekona się, że opowieści o płaczącej kobiecie zabierającej dusze dzieci do świata zmarłych to znacznie więcej niż tylko miejska legenda.

Źródło: warnerbrosuk.azureedge.net
Strach ma wielkie oczy
Klątwa La Llorony bazuje na utartych schematach i standardowych chwytach. Płacząca kobieta, jak zwana jest w miejskich legendach, przywodzi na myśl inną, znaną nam już femme fatale z Kobiety w czerni. Jednak od poprzedniczki odróżnia ją zdecydowanie jakość repertuaru wzbudzania strachu. W tym przypadku oprócz przesuwania przedmiotów, miotania w powietrzu ludźmi i głośnego ryku (jak wiemy – krowa, która dużo ryczy…) niewiele ma do zaoferowania. Widz katowany jest banalnością charakteryzacji, przewidywalnym do bólu przebiegiem fabuły i nieefektywnymi rozwiązaniami, na które decyduje się reżyser. Film Michaela Chavesa został wciągnięty do uniwersum zdecydowanie na siłę. Jedyne, co go łączy z serią Obecności, to drugoplanowa rola księdza, który parę lat temu niósł ratunek dla rodziny dręczonej przez demoniczną lalkę Annabelle, niewnosząca dosłownie nic do ukazanych wydarzeń. Wątek ten pojawia się na ekranie dosłownie przez kilka minut, a cała reszta zupełnie od niego odbiega. Mimo tylu sztampowości nie można jednocześnie rzec, iż twórca nie odrobił pracy domowej z podstaw metodyki straszenia, lecz sposób, w jaki próbuje wzbudzić w nas lęki, jest po prostu nieskuteczny i nie sprawia dobrego wrażenia. W celu nadania nieco powiewu świeżości w tematyce demonów oraz sił nieczystych postawił na folklor meksykański i trzeba to oddać, że operuje nim na tyle zręcznie, że przedstawione rytualizmy czy obrzędy sprawiają wrażenie, jakby naprawdę wyrosły na bogatym gruncie indiańskich wierzeń. Chaves próbuje jeszcze nas przekonać do siebie, budując głębsze relacje rodzicielskie oparte na prawdziwej matczynej, bezwarunkowej miłości i trosce, lecz takie psychologiczne niuanse nie poprawiają ogólnego odbioru obrazu.

Źródło: pmcdeadline2.com
Kolejne rozczarowanie
Demoniczna lalka z Annabelle, Valak siejący postrach w jednym z rumuńskich klasztorów w Zakonnicy, a teraz zrodzona z szaleńczej rozpaczy po morderstwie własnych dzieci płacząca kobieta w Topielisku: Klątwie La Llorony dołącza do grona kolejnych rozczarowań należących do uniwersum uznanej franczyzy. Twórcy, którzy próbują swoich sił w tym zakresie, jak dotąd tylko utwierdzają nas w przekonaniu, iż obecnie bardzo trudno o solidny horror o duchach. Często (niestety) u reżyserów nastawienie na duże przychody przedkłada się nad ambitną historię, zjednującą sobie fanów kina grozy w taki sposób, jak dokonał tego James Wan dzięki Obecności. Po najnowszym filmie Chavesa pozostaje tylko i aż spory niedosyt oraz frustracja.
Dziękujemy sieci kin Cinema City za możliwość obejrzenia filmu.