Jestem tym, czego się boją1.
Observer (stylizowane jako > observer_) to produkcja, nad którą obecnie pracuje krakowskie studio Bloober Team, znane między innymi z takich tytułów, jak Alien Breed, Brawl czy z dobrze przyjętego horroru Layers of Fear. Podobnie jak ten ostatni, Observer zainteresuje szczególnie fanów grozy, ale też wielbicieli – ostatnio znów coraz bardziej modnego – cyberpunku. Jeśli jesteście ciekawi moich wrażeń z krótkiego przedpremierowego dema udostępnionego za uprzejmością twórców – zapraszam do lektury poniższego tekstu.

Zaczynamy!
(Oczywiście bądźcie świadomi, że ostateczna wersja gry może się różnić od zaprezentowanych tu materiałów).
Cyberpunk po polsku
Wyobraźcie sobie bardzo ponurą końcówkę XXI wieku: po tym, jak świat nawiedziła dziwna, cybernetyczno-biologiczna choroba autoimmunologiczna, i po tym, jak budząca lęk wizja nuklearnego konfliktu zbrojnego stała się faktem, korporacja Chiron dokonała zamachu stanu i teraz to ona, za pośrednictwem Krajowej Rady Dyrektorów, rządzi państwem znanym jako Piąta Rzeczpospolita Polska. Nie muszę chyba wspominać, że są to rządy totalitarne? Pod butem Chirona członków społeczeństwa dzieli się na trzy kategorie, z czego do najniższej klasy C zalicza się ponad 90% populacji.
Gracz wcieli się w Daniela Lazarskiego, jednego z obserwatorów – członków elitarnej jednostki policji wyposażonych w specjalne implanty zwane pieszczotliwie Pożeraczami Snów. Urządzenia te pozwalają podpiąć się do kory mózgowej innego człowieka i dają bezpośredni dostęp do cudzych myśli oraz wspomnień. Jak łatwo się domyślić, obserwatorzy nie są lubiani przez społeczeństwo – z jednej strony z powodu metod pracy, z drugiej zaś dlatego, że korzystanie z Pożeracza Snów rzekomo zwiększa ryzyko chorób psychicznych…

Godzina 5:30, tuż po imprezie…
Mimo spolonizowania realiów, Observer garściami czerpie z klasycznych cyberpunkowych wzorców. Podsumujmy. Zasada high tech, low life zostaje zachowana – wystarczy porównać sprzęt, jakim dysponuje główny bohater, z warunkami życia wspomnianych obywateli klasy C. Korporacje rządzą światem, a jeśli nie całym światem, to przynajmniej Piątą Rzeczpospolitą. Cybernetyczne wzmocnienia stanowią zarówno błogosławieństwo, jak i przekleństwo – między innymi z powodu atakującego zdrutowanych ludzi nanofagium. Doliczmy do tego podpunktu jeszcze wspomnianą wcześniej „chorobę zawodową” obserwatorów (ktoś pamięta, jak w Cyberpunku 2020 ludzie wariowali na skutek zbyt dużej liczby cyborgizacji?). A pesymistyczny, dystopijny klimat? Jak najbardziej obecny. Brakuje tylko jakiejś futurystycznej kontrkultury – główny bohater to przedstawiciel władzy, a nie rebeliant i opozycjonista. Trudno też na tym etapie powiedzieć, czy w świecie gry istnieje swoista cyberprzestrzeń stanowiąca niemalże drugą rzeczywistość – jeśli tak, to w demie jej nie zaprezentowano.
Layers of Fear +?
Ci, którzy grali wcześniej w Layers of Fear, poczują się znajomo, odpalając Observera. Wygląda bowiem na to, że najmłodsze dziecko Bloober Team przynajmniej częściowo wykorzysta podobny repertuar „straszaków”. Jak sugerowałoby demo, za każdym razem, kiedy Dan Lazarski bada wspomnienia innych ludzi, wkracza w surrealistyczny, alogiczny świat, gdzie nawet najbardziej podstawowe prawa, takie jak fizyka czy ciągi przyczynowo-skutkowe, przestają obowiązywać. W czasie rozgrywki objawia się to dziwnym zachowaniem otoczenia: krany same odkręcają się, gdy do nich podejść, i zakręcają, gdy się odsunąć; korytarze za plecami gracza reorganizują się, znikają albo przemieniają się w zupełnie inne lokacje; przedmioty szaleją, przesuwają się, fruwają i wracają z powrotem na swoje miejsce. Dan może doświadczać niepokojących wizji: a to gdzieś mignie jakby ludzka sylwetka, a to nasilają się jakieś hałasy, choć nie widać ich źródła, a to wreszcie obraz rozmazuje się i zniekształca jak w popsutym programie komputerowym.
Czy w takim razie Observer okaże się po prostu Layers of Fear przebranym w fatałaszki science fiction? Nie; chociaż podobieństwa między grami już na tym etapie są wyraźne i zauważalne, równie wyraźne i zauważalne jest to, że twórcy postanowili pójść o krok (albo nawet kilka) dalej. Prześledźmy zatem, co nowego wydaje się proponować graczom Observer w stosunku do poprzedniczki.
Ważna zmiana: tym razem główny bohater przemówi własnym głosem. Głosem, należałoby dodać, zmęczonym, chropawym od nadmiaru alkoholu lub tytoniu, idealnie pasującym do znużonego życiem gliniarza w stylu hard-boiled. I w przeciwieństwie do Layers of Fear, będzie miał z kim dyskutować. Ma to sens, bo w końcu cóż to za prowadzący śledztwo policjant, który nikogo nie przesłuchuje? Demo pozwala przeprowadzić krótkie rozmowy z trzema różnymi postaciami – dwie za pośrednictwem holocomów (takie domofony przyszłości) i jedną właściwie w formie monologu, gdyż rozmówca, ofiara przemocy, nie jest w stanie udzielać odpowiedzi.
Co jednak szczególnie mnie zainteresowało, to wyposażenie głównego bohatera w dwa rodzaje skanerów: biologicznego i technicznego. Ten pierwszy pozwala odszukiwać i analizować na przykład ślady krwi (i prawdopodobnie innych płynów fizjologicznych czy tkanek); ten drugi natomiast wykrywa urządzenia i szacuje ich przeznaczenie. Szczególnie interesujące użycie to to, które pozwala odnaleźć specjalne implanty nerwowe w ciele innych ludzi i tą drogą podpiąć się pod ich wspomnienia. Przyznam szczerze, że to właśnie zabawa skanerami, choć dość skąpo zaprezentowana w demie, wygląda mi w tym wszystkim na najciekawszą. Mam szczerą nadzieję, że pełna wersja gry pozwoli cieszyć się szerokim spektrum gameplayowych możliwości, jakie potencjalnie oferują podobne rozwiązania.

Pełna wygoda! Kibelek i TV – czego chcieć więcej?
Jeszcze w tym roku
Po zagraniu w demo i przejrzeniu innych dostępnych materiałów czuję się do produkcji zachęcona – także dlatego, a może przede wszystkim dlatego, że horror i cyberpunk to moje koniki. Layers of Fear było dobrą grą, utrzymaną w bardziej lovecraftiańskim duchu, lecz monotonną; jako „symulator chodzenia” pełen tak zwanych jump scare’ów nie miał problemów ze zbudowaniem mrocznej, przerażającej atmosfery, mimo to w końcu nudził repertuarem powtarzających się trików mających na celu wywołanie u odbiorcy dreszczy. Observer zdaje się obiecywać coś więcej: tak, sięga po wypróbowaną formułę, lecz najwyraźniej okrasi ją nowymi rozwiązaniami, mechanikami, może bardziej immersyjnym gameplayem i wyrazistymi postaciami. Dowiemy się w drugiej połowie bieżącego roku, a wtedy będziemy mogli sobie również odpowiedzieć na pytanie: co byśmy zrobili, gdyby ktoś zhackował nasze lęki?
Zapraszamy do naszego „gejmplaja”
_______________________________________________________________________
1Fragmenty intra dema Observer. Wszystkie tłumaczenia w artykule pochodzą od autorki.