W cyklu Świat Akwilonu tym razem powracamy do półelfów. Rasa, będąca wyrzutkami, dostaje specjalne zadanie poradzenia sobie z armią ghuli. Czy uda się temu sprostać i zaskarbić sobie przychylność ludzi?
Tragiczny los
Głównym bohaterem dziewiątego tomu serii Elfy zatytułowanego Oblężenie Cadanli jest półelf Fah-Laen. Podobnie jak jego pobratymcy zajmuje się ubojem zwierząt. Praca ta postrzegana jest przez ludzi jako „nieczysta”, dlatego też zleca się ją właśnie wyrzutkom. Jednocześnie rasa dostaje swoje osiedle, co jest dla nich sporym awansem społecznym i pozwala żyć bardziej godnie. Niestety, choć mieszkańcy Cadanli zaczynają przyzwyczajać się do obecności półelfów i nie traktować ich jako gorszych, to nagła zaraza wśród bydła znacznie psuje te relacje. To jednak wcale nie jest najgorsze, co ma dotknąć miasto. Wkrótce wszyscy będą musieli się zjednoczyć, by stanąć do walki z armią nieumarłych.
Niespodzianka
Komiksy, których akcja rozgrywa się w świecie Akwilonu, przyzwyczaiły odbiorców do niecodziennych rozwiązań. Przebieg akcji, to nadal potrafi nas on zaskoczyć. Zdarzają się bowiem opowieści typowe dla epic fantasy, gdzie pomimo przeciwności losu dobro zwycięża, ale nie brakuje też dark fantasy, w których mroczne elfy krwawo rozwiązują swoje konflikty. Nie chcąc w żaden sposób zdradzać zakończenia, nie powiem jaką drogą poszedł autor Oblężenia Cadanli, Eric Corbeyran, ale mogę zapewnić, że dał nam kilka intrygujących zwrotów akcji. Gdy już wydaje nam się, że wiemy, dokąd zmierza Fah-Laen i reszta bohaterów, nagle dzieje się coś, co zupełnie odmienia bieg wydarzeń. Po raz kolejny więc fabuła nie zawodzi. Na uwagę i pochwałę zasługują także sami bohaterowie. Wszyscy są charakterni i interesujący. Choć sama opowieść nie jest zbyt długa, to udało się ich przedstawić i zbudować między nimi relacje. Zwłaszcza małżonka naszego półelfa, Mei-Hooh, odgrywa ważną rolę i dowodzi jak silne potrafią być kobiety.
Horror
Oblężenie Cadanli to zeszyt dość mroczny i krwawy. Jedynie krótki fragment pokazuje nam codzienne życie mieszkańców. Jednak już sam początek prezentuje nam, że będziemy mieli do czynienia z grozą. Martwi ludzie i zwierzęta na ulicach budzą niepokój od pierwszych stron. Zaraza, nieumarli i brutalne starcia, są naprawdę makabryczne. Jednak należy dodać, że wszystko jest dobrze zbalansowane, a napięcie budowane w odpowiedni sposób. Zadbał o to nie tylko autor, ale także i rysownik, którym jest Gwendal Lemercier. Sam jego styl nie odbiega zbytnio od innych grafików pracujących przy Świecie Akwilonu. Udało mu się jednak uchwycić gęsty klimat i zagrożenie krążące nad bohaterami, dzięki czemu komiks wciąga jeszcze bardziej.
Ciąg dalszy nastąpi?
Nie ukrywam, że pokochałem Świat Akwilonu. Elfy od pierwszego tomu. Wszystkie trzymały naprawdę wysoki poziom i rzadko kiedy przydarzały się tu jakieś wpadki. Cieszę się więc, że kolejny raz się nie zawiodłem. Twórcy dali nam kolejną, interesującą przygodę, którą chce się przeczytać jednym tchem, aby poznać zakończenie, a później prześledzić raz jeszcze, by dokładniej przyjrzeć się szczegółom. Dodatkowo czuję, że jest szansa, by ziściło się moje marzenie, by w serii wprowadzono jakiś większy event, spajający wszystkie numery i łączący bohaterów poszczególnych tomów. I nie chodzi tu o samych długouchych, ale także krasnoludów czy orków. Czy tak się stanie? Tego nie wiem, ale chętnie się przekonam.