Lepiej mocno się trzymać!
Thanos pokonał swojego syna i na dobre powrócił. Właśnie ponownie objął we władanie rasę Chitauri i planuje podboje kolejnych galaktyk. Tymczasem w jego życiu pojawia się niespodziewany gość. Cosmic Ghost Rider zabiera Tytana w podróż w czasie i wspólnie trafiają do przyszłości, w której władcą całego Wszechświata jest… Thanos! Starsza wersja naszego złoczyńcy wciąż jednak marzy o jednym – pragnie zostać mężem samej Śmierci. Aby tego dokonać potrzebuje wsparcia młodszego siebie. Szykuje się więc szalona przygoda, w której wydarzyć się może absolutnie wszystko!
Zmiany nie zawsze wychodzą na gorsze
Autorem pierwszego tomu Thanosa był Jeff Lemire, człowiek którego fanom komiksów przedstawiać nie trzeba. Stworzył on przygodę mroczną, pełną zwrotów akcji i niecodzienną. Bowiem nie było w niej miejsca na zwycięstwo dobrej strony. Mógł wygrać tylko ten zły, albo jeszcze gorszy. Wydawało się, że jego dzieło jest perfekcyjne. Opiekę nad Tytanem przejął jednak Donny Cates. Nowy autor nie zrezygnował z brutalności czy ponurego klimatu, ale postanowił dorzucić do tego sporą dawkę szaleństwa. Przez niemal połowę zeszytu oglądamy zmagania dwóch Thanosów, marzących o tym, aby wreszcie stać się oblubieńcami samej Śmierci. Po drodze dowiadujemy się co wydarzyło się w przeszłości (albo przyszłości, zależy z czyjej perspektywy patrzymy) oraz kim jest tajemniczy Cosmic Ghost Rider. Jest też niezwykle przygnębiająca historia Hulka, a wokół leją się litry krwi. Druga część poświęcona jest bardziej wspomnianemu już Riderowi, który cofa się w czasie, aby nawrócić Thanosa. Tu także nie brakuje przemocy, śmierci, a przy okazji wtrącane zostają historyjki o najbardziej okrutnych występkach tytułowego złoczyńcy. Dowiadujemy się również, czemu próby zmiany przebiegu zdarzeń kończą się źle. No i jeszcze ta niesamowita mieszanka wydarzeń naprawdę dołujących i poważnych z niezwykłym humorem, który sprawia, że w jednej chwili załamujemy się wręcz by po chwili parsknąć śmiechem. Brawo dla twórcy!
Zabawa na całego!
Głównymi rysownikami historii zawartej w drugim tomie Thanosa są Dylan Burnett i Geoff Shaw, którym w pracy pomagał także Antonio Fabela. Oglądając kolejne kadry w zeszycie mam wrażenie, że ktoś z Marvela podszedł do wspomnianych artystów i powiedział „róbcie co chcecie, wyżyjcie się!”. Dodatkowo zobaczyli oni jak wariacki pomysł na komiks ma Cates i faktycznie poszli na całość. To, co wyprawia się w zeszycie jest trudne do opowiedzenia. Obce planety i rasy robią niesamowite wrażenie, kosmiczna przestrzeń staje przed nami otworem i wciąga niczym czarne dziury, żywe kolory eksplodują ze stron, a zrujnowane światy zieją pustką i przygnębiają. Podczas walk nikt nie powstrzymuje się przed rzucaniem w nas wnętrznościami i chlapaniem krwią, co osoby wrażliwe może doprowadzić do mdłości. Przy okazji podążyli oni tropem autora i również zadbali, byśmy mogli się zachwycać, smucić, ale też roześmiać. Zmiany stylów z mrocznych do wręcz cukierkowych potrafią zaskoczyć i wywrzeć niesamowite wrażenie!
Tego nam trzeba!
Thanos tom 2 to świetny komiks, który wciąga na dobre. Czyta się go szybko i przyjemnie, a kolejne zwroty akcji i niespodziewane sytuacje sprawiają, że nie sposób się od niego oderwać. Oczywiście spora w tym zasługa tytułowego bohatera, pragnącego władzy i krwi, ale na pierwszy plan wysuwa się tu jednak Cosmic Ghost Rider. Jego zachowania i dowcipy sprawiają, że od razu przywodzi on nam na myśl Deadpoola, a momentami jest od niego nawet zabawniejszy (nie mówcie Wade’owi!). Ta para tworzy duet szalony i wręcz doskonały, choć są od siebie tak różni. Możemy się cieszyć, że Dom Pomysłów pozwolił Catesowi, Shawowi i Burnettowi pójść na całość i stworzyć tak niezwykłą przygodę. Bardzo dobrze się stało, że dzięki Egmontowi trafił on także na polski rynek. Ale nie mogło być inaczej. Wszak właśnie zaczynamy wchodzić do Marvel Fresh, a tam Szalonego Tytana zabraknąć nie mogło!