Uwielbiam Conana. Czytałem książki i poprzednie komiksy. Z racji tego też postanowiłem poprosić nasz dział komiksu, aby przydzielili mi do recenzji nowego Conana. Warto było.
Conan, to postać, którą zna prawie każdy fan fantastyki. Lubimy jego heroiczność, siłę oraz to, jak radzi sobie ze swoimi wrogami. Gdy do moich rąk dotarło opasłe tomisko, opowiadające o początkach przygód, tego walecznego bohatera, byłem pod bardzo dużym wrażeniem. Czy warto było zatopić się ponownie w przygody barbarzyńcy?
Przyjemna przygoda
Rysowaną przygoda autorstwa Kurta Busieka i bardzo charakterystycznych rysowników – Cary’ego Norda, Grega Rutha, Thomasa Yeatesa oraz Toma Mandrake’a należy uznać za swego rodzaju hołd dla twórczości legendarnego pisarza fantasy, Roberta E. Howarda. Mam nadzieję, że czytaliście jego powieść o legendarnym Conanie. Wszak raczej bez tego nie było by was chyba w tej recenzji.
Znana nam historia o Conanie, to typowe heroic-fantasy. Nie stawia przed nami żadnych za bardzo trudnych filozoficznych pytań. Jest po prostu bardzo ciekawą rozrywką na porządnym poziomie. Chociaż warto tu zaznaczyć, że Busiek w ramach snucia opowieści o naszym bohaterze wychodzi jednak poza ten klasyczny schemat, co daje bardzo ciekawe efekty. Przygody, które nam zaserwowano, nie nużą, wciągają wręcz, nawet pomimo typowej, momentami schematycznej narracji. Na uznanie zasługuje przedstawienie Conana, jako postaci nie kryształowej. Ma swoje słabości, którym czasem się poddaje.
W recenzowanym tomie poznajemy początki narodziny legendy. Całość została bardzo ciekawie przedstawiona, poprzez swego rodzaju wykopaliska na terenach dawnej Cymerii, skąd pochodziła rodzina Conana. Warto zagłębić się w całą historię, czy to za sprawą książek, czy też tego komiksu. Naprawdę polecam, bo jest bardzo dobra historia, szczególnie w tym komiksie, ponieważ tutaj poznajemy bohatera dosłownie od czasu jego narodzin.
Rysunkowe arcydzieło
Cary Nord, Greg Ruth, Thomas Yeates oraz Tom Mandrake stworzyli naprawdę dobrą oprawę graficzną dla tej historii. Kreska jest bogata a sceny ogląda się z wypiekami na twarzy. Istny majstersztyk. Mamy tu do czynienia z niebywale realistyczne, dopieszczonymi kadrami. Całość oprawy robi takie wrażenie, że czytelnik zanurza się w tym klasycznym świecie. Jest naprawdę bardzo dobrze, aż nie mogę doczekać się kolejnych tomów ich autorstwa
Barbarzyńcą chciałoby się być
Conan. Narodziny legendy to pozycja warta uwagi. Oprawia wizualna tomu no i oczywiście historia stoi na naprawdę dobrym poziomie. Zresztą to przecież Conan – tutaj historia musi być dobra
Warto tutaj na sam koniec zaznaczyć, że historia, którą przedstawił nam Busiek, to w dużej mierze uzupełnienie dla całego świata, którą mogliśmy poznać w przypadku czytania dzieła Howarda. Scenarzysta uzupełnił brakujące luki, pokazał, jak wyglądało dzieciństwo Conana, jak wspominałem na początku recenzji. Przedstawił nam jego dorastanie, ciężkie życie w Cymerii oraz całą wędrówkę
Historia warta przeczytania. Czy to za sprawą tego komiksu a następnie książki, czy też na odwrót. A może zaczynaliście całość od filmów?